Robiłam je już wcześniej, ale dopiero kiedy zobaczyłam przepis u Dorotki z Moich Wypieków, zdecydowałam się zrobić je ponownie i sfotografować. Jest to świetny i prosty deser, który może służyć też za trochę cięższą przekąskę (ale w końcu każdemu czasem należy się coś od życia, nawet tym, którzy na co dzień są bardziej "fit" :))
Ale wracając do tematu, że jest to prostsza wersja racuszków. Dlaczego? Ano, bo bez drożdży, a co za tym idzie bez długotrwałego wyrastania i czekania na finalny efekt. Dodatkowo jabłka smażymy po prostu w plastrach, obejdzie się zatem bez ścierania na tarce, czy siekania, co jest sporą oszczędnością czasu. Dla wielu osób plusem będzie też fakt, że do ich przygotowania nie potrzebujemy blendera, ani miksera, wystarczy zwykła rózga, zwana też trzepaczką :) Sprawdziłam to na własnej skórze, bo musiałam ratować się sprzętem manualnym, kiedy nagle mój blender odmówił współpracy już "na zawsze", a nie tylko chwilowo :))
Sami zatem widzicie, że przygotowanie jest proste i szybkie. A efekt? Efekt jest więcej niż zadawalający :) Delilatne jabłko, rozpływające się w ustach, w lekkim, naleśnikowym cieście, po prostu pycha. Zresztą sami spróbujcie, weekend zaczyna się już za kilka godzin.. :)
Składniki (ok. 10 - 12 sztuk, wystarcza na podwieczorek dla 2 dorosłych osób :)):
- 150 g mąki pszennej
- 1 jajko
- 100 ml mleka
- szczypta soli
- 1,5 łyżki cukru
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 2 duże jabłka (wydrążone i pokrojone w ok. 0,5 - 1 cm plastry)
Przygotowujemy ciasto. W misce mieszamy jajko, mleko i ekstrakt, dodajemy cukier i proszek do pieczenia. Na końcu w trzech partiach dodajemy mąkę, mieszamy, ciasto powinno być jednolite i bez grudek.
Następnie zanurzamy z obu stron plastry jabłek, pokrywając je gęstym ciastem.
Smażymy w głębokim tłuszczu, jak pączki, w
temperaturze ok. 175ºC (jeśli nie macie termometru, najlepiej sprawdzić temperaturę rzucając odrobinę ciasta lub kawałek obranego ziemniaka, kiedy zacznie skwierczeć, smażymy), z obu stron, do złotego koloru. Po smażeniu odkładamy na
ręcznik papierowy do odsączenia. Po lekkim przestudzeniu obtaczamy w
cukrze cynamonowym (dwukrotnie) lub posypujemy pudrem i układamy na talerzu.
Lubię takie placuszki.
OdpowiedzUsuńMoże sobie zrobię jutro na śniadanko.
Mniaaam moja mama takie robi :)
OdpowiedzUsuń