Najnowszy numer KUKBUK-a i zawarte w nim zdjęcie gorącej czekolady skłoniło mnie do "przełamania się". Płynna czekolada na gorąco zawsze kojarzyła mi się z czekoladą instant w proszku, która pachnie nieciekawie i wygląda trochę jak kakao, za którym nigdy nie przepadałam w przeciwieństwie do większości dzieci. Wiele moich znajomych często zachwycało się jaka to gorąca czekolada jest pyszna i wybierało ją, rezygnując z kawy. Nie ciągnęło mnie do niej, pomimo że czekoladę wprost uwielbiam. Do momentu o którym napisałam na początku: zobaczyłam tak apetycznie wyglądającą czekoladę, że nie mogłam nie zrobić jej w domu! :) Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym trochę nie poeksperymentowała i odbiegłam znacznie od przepisu zamieszczonego w gazecie, ale i tak wyszło pysznie - wszyscy byli chętni do "wyczyszczenia" rondelka :))
Już nie mam wstrętu do gorącej czekolady, wręcz przeciwnie mam chęć robić ją codziennie, a szczególnie teraz, gdy przyszła do nas mroźna zima i trzeba się rozgrzewać - najlepiej czymś pysznym :)
Składniki (2 porcje po ok. 200 ml):
- 100 g czekolady mlecznej
- 30 g czekolady gorzkiej (ok. 1/3 tabliczki)
- 1/2 szklanki mleka
- 200 ml śmietany 30%
- szczypta chili w proszku
Śmietankę i mleko wlewamy do garnka, doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ogień, wrzucamy połamaną czekoladę i mieszamy, gotując na średnim ogniu, aż czekolada zgęstnieje. Dodajemy szczyptę chili. Rozlewamy do naczyń, podajemy gorącą :)
Smacznego! :)
Zapraszam także do obserwowania Happy Kitchen na:
Ja zamieniłabym proporcje czekolady mlecznej do gorzkiej. Mam nadzieję, że bez straty dla smaku i oddałabym się smakowemu rajowi jakim jest niewątpliwie czekolada na gorąco. Moim marzeniem jest pić ją na tarasie, obserwując ośnieżone szczyty jakichkolwiek gór (ale to niestety bardzo odległe marzenie). Pozostaje mi tylko przygotować sobie taka czekoladę i wypić ją w kuchni z widokiem na sąsiedni dom. :)
OdpowiedzUsuńJa zrobiłam z przewagą mlecznej, ze względu na to, że nie nikt u mnie w domu nie jest fanem gorzkiej :) Myślę jednak, że w odwrotnych proporcjach smakowałaby równie dobrze :) Co do marzeń o piciu jej na tarasie, z widokiem na ośnieżone góry - mam takie samo marzenie i mam nadzieję, że kiedyś się spełni :)
Usuńja mam taras z widokiem na ośnieżone góry, chyba skuszę się na taką czekoladkę, może znów docenię to co dla mnie jest codziennością a dla kogos innego marzeniem:) pozdrawiam
UsuńMogę tylko pozazdrościć! :)
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Ciepła i słodka chwila przyjemności :) Kupna czekolada z proszku nie umywa się do tej domowej.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie popieram! :)
UsuńŚwietna jest taka czekolada, o wiele przyjemniejsze od kupcze i ładnie pachnie ;)
Usuńsama bym wylizała rondelek :) pyszna taka czekolada!
OdpowiedzUsuńOooo tak, zgadzam się. W takie mroźne dni nie ma lepszego sposobu na słodkie rozgrzanie ;)
OdpowiedzUsuńU nas też w tym roku zadebiutowała domowej roboty czekolada i oprzeć się jej nie potrafię. Niestety.
Joasiu, nie ma co się opierać :) Teraz popijamy czekoladę, a na wiosnę będą wiodły prym zdrowe koktajle, tak w ramach "detoksu" :)))
UsuńBłoga rozkosz :)
OdpowiedzUsuńNiebo w gębie! :D
OdpowiedzUsuńCzekoladę pitna uwielbiam, chyba jak każdy. Świetna filiżanka i ten rondelek :D
OdpowiedzUsuńAle słodki i malutki kubeczek :D albo tak wygląda na zdjęciu, sama nie wiem :P
OdpowiedzUsuńA z piankami marshmallows próbowałaś? ;)
OdpowiedzUsuńNiestety nie, nie przepadam za piankami :)
UsuńOj ja też jestem za gorzką (z czekolad sama gorzka) plus mleczko i śmietanka...mniam :P
OdpowiedzUsuńTo już idealny przepis na czekoladę mamy, tylko jeszcze zimy za oknem brakuje
OdpowiedzUsuń