30 stycznia 2013

Faworki.

Były tu już mini pączki, donaty i róże, a że do Tłustego Czwartku został ledwie tydzień. Czas więc na klasyk, czyli Faworki (zwane też Chrustami). To zdecydowanie największy konkurent pączków - lekkie, niezbyt słodkie, no i przede wszystkim można pochłonąć od razu całą miskę tych pysznych "zawijańców". Musiały się tu pojawić, bo kto nie lubi faworków?! Większość na pewno skusi się na ich zrobienie w nadchodzącym tygodniu :)

P.S Trochę prywaty: u mnie dziś faworki urodzinowe zamiast tortu, dla moich miłych gości (tych realnych i tych blogowych) ;)


Składniki (2 miski pełne faworków) w temp. pokojowej:
  • 1,5 - 2 szklanki mąki
  • 4 żółtka
  • 4 łyżki gęstej śmietany (18%)
  • 1 łyżka spirytusu
  • cukier puder do posypania
+ tłuszcz do smażenia (olej, smalec)

Wszystkie składniki zagniatamy na gładkie, elastyczne ciasto. Kilkakrotnie  rozwałkowujemy, składamy i "bijemy" ciasto wałkiem (tak, żeby widoczne były pęcherze). Tak przygotowane ciasto, bardzo cienko rozwałkowujemy i radełkiem lub nożem wycinamy wąskie paski. Każdy pasek w środku nacinamy i przewlekamy ciasto przez otwór. W płaskim rondlu rozgrzewamy tłuszcz i smażymy faworki z obu stron na złoty kolor. Odsączamy na papierowym ręczniku. Po odsączeniu posypujemy faworki cukrem pudrem.

Smacznego! :) 



29 stycznia 2013

Róże karnawałowe.

Można śmiało powiedzieć, że Amerykańskie donaty robią furorę na blogu, zastanawiam się co ma na to wpływ: czy słowo amerykańskie czy też słowo donaty? Pewnie i jedno i drugie, bo lubimy rzeczy zza Oceanu, a także zwracamy uwagę na to co występuje masowo w cukierniach, kawiarniach i sklepach. Ale to nie czas na to żeby "socjolożyć" i po raz kolejny skupiać się na donatach :) Dziś na tapecie nasze rodzime słodkości Tłustoczwartkowe, którymi są róże karnawałowe. To chyba raczej zapomniane (lepione przez nasze mamy i babcie), przepięknie wyglądające kruche ciastka, na bazie ciasta faworkowego, wypełnione marmoladą różaną lub wisienką, które warto poznać i zachwycić nimi swoją rodzinę, czy znajomych (wyjdą Wam pewnie ładniejsze niż moje) :) Popularne hasło mówi: "Dobre, bo polskie" - dbajmy więc o nasze tradycje, także te kulinarne:) A może Amerykanie oprócz "paczków" poznają też róże, czy faworki :)


Składniki:
  • 1,5 - 2 szklanki mąki
  • 4 żółtka
  • 4 łyżki gęstej śmietany (18%)
  •  1 łyżka spirytusu
  • cukier puder do posypania
  • marmolada różana lub wisienki koktajlowe do ozdoby
+ tłuszcz do smażenia (olej, smalec)

Wszystkie składniki zagniatamy na gładkie, elastyczne ciasto. Kilkakrotnie  rozwałkowujemy, składamy i "bijemy" ciasto wałkiem (tak, żeby widoczne były pęcherze). Tak przygotowane ciasto, bardzo cienko rozwałkowujemy i naczyniami o 3 różnych średnicach wykrawamy kółka. Największe i średnie nacinamy naokoło nożem, najmniejsze pozostawiamy gładkie. Składamy kółka od największego do najmniejszego, mocno dociskamy na środku, tworząc różę.
W płaskim rondlu rozgrzewamy tłuszcz i smażymy róże z obu stron na złoty kolor (trzeba uważać, żeby nie przypalić "płatków"!). Róże odsączamy na papierze. Następnie do środka nakładamy marmoladę lub wisienki (ja nakładałam wykałaczką). Na koniec posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego! :) 

27 stycznia 2013

Snowman Cupcakes.

Obiecane wczoraj twórcze wykorzystanie prostych, czekoladowych muffinek :) Co robi student (a raczej studentka - no może nie każda ;)) kiedy trzeba uczyć się na egzaminy i zaliczenia? Oczywiście robi wszystko żeby się nie uczyć :) Sprząta, gotuje, piecze, zaczyna chodzić na zumbę albo jogę, a ja... lepię bałwanki :) Ale nie takie tradycyjne, ze śniegu (którego zresztą teraz nam nie brakuje), tylko ze słodkich pianek. Do ich zrobienia zainspirowała mnie Martha Stewart. Jak tylko je zobaczyłam błyskawicznie zapaliło się w mojej głowie światełko "muszę się z nimi zmierzyć" i tak powstały Bałwankowe cupcakes :) Wprawdzie nie przepadam za piankami, ale wiedziałam, że znam dwóch gości, którzy chętnie je spałaszują i będzie to dla nich doskonały zimowy prezent :) Kto to taki? Spółka rodzina mój chrześniak i jego brat :)


Składniki (na 12 sztuk Snowman Cupcakes):
  • 12 muffinek
  • krem maślany
  • 18 pianek marshmallow (w tym 12 całych i 6 przekrojonych na połówki)
  • 12 czekoladowych drażetek
  • 2-3 pomarańczowe żelki
  • posypka czekoladowa
  • płatki migdałowe lub wiórki kokosowe do posypania
+ wykałaczka i szklanka wody (będą potrzebne do robienia twarzy bałwanka)

Krem maślany:
  • 350 g cukru pudru
  • 175 g miękkiego masła
  • łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • szczypta soli
  • 2 łyżki wody
Cukier puder i szczyptę soli wsypujemy do miski, dodajemy miękkie masło. Mikserem dokładnie mieszamy składniki, następnie dodajemy wodę i ekstrakt waniliowy. Ubijamy wszystkie składniki na gładką, puszystą masę.

Przygotowujemy bałwanki: Do całej pianki doklejamy połówkę (nie trzeba używać do tego kremu, przekrojona pianka sama w sobie jest klejąca). Wykałaczkę zwilżamy i zaczynamy robić dziurki na głowie (połówka pianki): na oczy, nos i buzię. W miejsce oczu i buzi "wciskamy" posypkę czekoladową, a w miejsce nosa wykrojoną z żelka marchewkę. Na głowie za pomocą kremu maślanego przyklejamy drażetkę - berecik :) Tak samo postępujemy z kolejnymi.

Na każdą muffinkę nakładamy małą porcję kremu maślanego i rozsmarowujemy. Wciskamy w masę bałwanka, posypujemy krem maślany płatkami migdałowymi lub wiórkami kokosowymi.

Gotowe ! :)


26 stycznia 2013

Muffiny czekoladowe.

Ostatnio przyjaciółka powiedziała mi, że jak mówię o blogu to mam "muffinki w oczach". "Boże, to"hipermuffinoza", zamiast źrenic mam muffinki! Trzeba je upiec w trybie natychmiastowym, może objawy ustąpią." Tak jak pomyślałam, też zrobiłam i dziś na blogu klasyczne muffinki z mleczną czekoladą. Zastanawiacie się pewnie, czy "choroba" odpuściła - nie, mam "muffinki w oczach" i nadal chce mieć, bo tak działa na mnie blog i pieczenie (nie tylko babeczek na M - za dużo razy użyłam już dziś tego słowa), a wszystko co napisałam na początku to były tylko żarty :)

A już jutro jak twórczo wykorzystać te i inne muffinki ;)


Składniki (12-15 sztuk):
  • 80 g czekolady mlecznej (lub gorzkiej, będą bardziej czekoladowe :))
  • 150 g masła
  • 160 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 150 g cukru
  • 1 łyżka cukru waniliowego
  • 5 jajek
  • szczypta soli
+ cukier puder do posypania

Czekoladę łamiemy na kawałki i rozpuszczamy z masłem w kąpieli wodnej. Odstawiamy do wystudzenia. Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia. Jajka ubijamy z cukrem, cukrem waniliowym i solą na pulchną masę. Ubitą masę szybko mieszamy z mąką. Dodajemy masę czekoladowa i dokładnie mieszamy (można mikserem). Formę do muffinek wykładamy papilotkami, zagłębienia wypełniamy ciastem do ok. 3/4 wysokości. Muffinki pieczemy ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Po upieczeniu przez 5 minut zostawiamy je w formie, następnie wyjmujemy, studzimy na kratce i posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego! :)


Zmodyfikowany przepis pochodzi z książki "Muffiny".

24 stycznia 2013

Amerykańskie donaty (doughnuts).

Amerykańskie donaty to propozycja dla tych, którzy chcieliby podnieść swoje "statystyki Tłustoczwartkowe" (o których piszę tu) i w przeciwieństwie do mnie nie lubią się z drożdżami. Dlaczego? Bo Amerykanie poszli na łatwiznę i zamiast drożdży dodali po prostu proszek do pieczenia :)  Donaty to powszechnie znane z filmów, seriali i.. marketów pierścienie :)  Są smaczne, mają chrupiącą skórkę i apetycznie wyglądają, ale ja jednak wolę nasze pączki (które wg. Wikipedii EN są ich polskimi odpowiednikami). Być może kiedy podąża się ulicami New Yorku i po drodze zjada się donata w jednej z kawiarni na Manhattanie smakuje on lepiej (nawet nie może, a na pewno bo to oryginał), ale ja jak na razie nie miałam okazji spróbować (i nie zanosi się na to żebym miała okazję), więc zostaję przy naszych "paczkach" jak mawiają Amerykanie :)

P.S Miałam ochotę napisać więcej, ale wyszedłby z tego felieton ;)


Składniki (na 15 sztuk):
  • 500 g mąki pszennej
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej
  • 3 jajka
  • 250 g brązowego cukru
  • 200 g  śmietany 18%
  • 0,5 łyżeczki cynamonu
  • szczypta soli
+ olej do smażenia

Mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i sodą oczyszczoną. Jajka z cukrem ubijamy na pulchną masę. Mieszamy ze śmietaną i cynamonem. Do masy dodajemy mąkę, zagniatamy ciasto. Przykrywamy ciasto folią i wkładamy na godzinę do lodówki.
Schłodzone ciasto ponownie zagniatamy na oprószonym mąką blacie i rozwałkowujemy na grubość ok. 1,5 cm. Wycinamy szklanką krążki, a następnie w krążkach kieliszkiem lub zakrętką od napoju wycinamy dziurki. Donaty odstawiamy na ok. 10 min żeby "obeschły".
W szerokim garnku rozgrzewamy olej, smażymy donaty z każdej strony przez ok. 45 sekund na złoty kolor. Osączamy je na papierowym ręczniku.

Lukier: 
  • 1 szklanka cukru pudru
  • 4 - 5 łyżek gorącej wody
Cukier puder ucieramy z wodą do gładkości. Gęstość lukru regulujemy przez dodatek wody lub cukru. Donaty "moczymy" w lukrze i posypujemy dowolną cukrową posypką. Odstawiamy do zastygnięcia lukru.

Smacznego! :) 



Przepis pochodzi z książki "Muffiny".

22 stycznia 2013

Chleb serowy.

Dodając bloga na Durszlaku zaznaczyłam, że będą się tu pojawiać słodkie wypieki, desery i pieczywo. Pierwsze dwa punkty już się pojawiły, czas więc na trzeci :) Serię chlebków drożdżowych rozpocznie chleb serowy. Odkąd zrobiłam go po raz pierwszy można powiedzieć, że podbił nasze serca. Ma smaczną, chrupiącą, serową skórkę i pięknie pachnie zapiekanym serem :) Przepis mówi o dodaniu pietruszki, dodałam jej raz, przy kolejnych podejściach zrezygnowałam, bo mi po prostu nie pasowała :) Warto go zrobić, bo jest naprawdę smaczny, a przygotowanie nie przysparza kłopotów, polecam! :)

Przepis (trochę zmodyfikowałam) pochodzi z czasopisma Ale Pychota! nr 5.



Składniki (na 1 bochenek):
  • 550 g mąki pszennej
  • 150 g sera typu cheddar
  • 30 g sera Edamskiego
  • 1 łyżeczka mielonej gorczycy
  • 1,5 łyżeczki soli
  • 25 g drożdży świeżych
  • 350 ml letniego mleka
  • 1 łyżeczka cukru
+ 1 rozkłócone jajko do posmarowania, olej do natłuszczenia miski

Z drożdży, cukru, łyżki mąki i szklanki mleka przygotowujemy rozczyn. Odstawiamy w ciepłe miejsce aż "ruszy". W tym czasie ścieramy sery na tarce o grubych oczkach (ok. 20 g zostawiamy do posypania wierzchu)  i mieszamy w misce z pozostałą mąką. Dodajemy rozczyn, resztę mleka, gorczycę i sól, wyrabiamy aż ciasto będzie odchodzić od miski. Ciasto wykładamy na blat, nadal wyrabiamy, aż będzie elastyczne i gładkie. Miskę smarujemy olejem, wkładamy ciasto i odstawiamy w ciepłe miejsce na 1-1,5h lub do podwojenia objętości.
Po wyrośnięciu ciasto przykładamy na oprószony blat i wyrabiamy jeszcze przez 2-3 minuty. Z ciasta formujemy kulę, układamy na blasze i odstawiamy w ciepłe miejsce do ponownego wyrośnięcia na ok. 20-30 min. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 200 stopni.
Wyrośnięty chleb smarujemy przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub wysmarowaną oliwą, smarujemy rozkłóconym jajkiem, wycinamy na nim krzyż i posypujemy pozostałym serem. Pieczemy przez ok. 10 min w 200 stopniach, następnie zmniejszamy temperaturę do 180 stopni i pieczemy jeszcze 20 min. Studzimy na kratce.

Gotowe ! :)



20 stycznia 2013

Walentynkowe chałki.

Sezon walentynkowych wypieków uważam za rozpoczęty! :) Na pierwszy ogień poszły sercowe chałki. Osobiście jestem wielką fanką "chałek wszelakich", ostatnio chałka z masłem zaproponowana przez koleżankę odciągnęła mnie od nauki, więc sami widzicie :) Myślę, że chałki w wersji walentynkowych serc będą dobrym pomysłem na śniadanie z ukochanym lub ukochaną w Dniu Zakochanych, bo przecież nie ma to jak miło zacząć dzień :)  A może sprawdzą się też jako prezent dla Babci i Dziadka, ich święta tuż, tuż, a dziadkowie lubią drożdżowe wypieki :)



Składniki (na 4 duże serca):
  • 4 jajka
  • 125 g cukru
  • 30 g drożdży świeżych
  • 600 ml mleka
  • 1200 g mąki pszennej
  • 4 łyżki stopionego, klarowanego masła
  • 2 łyżki skórki cytrynowej
  • szczypta soli   
      + 1 rozkłócone z łyżką mleka jajko do posmarowania

Ze szklanki mleka, łyżki cukru, dwóch łyżek mąki oraz drożdży robimy rozczyn. Odstawiamy w ciepłe miejsce, aż "ruszy". W tym czasie oddzielamy żółtka od białek. Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Żółtka ucieramy z pozostałym cukrem, dodajemy powstały rozczyn, pozostałą mąkę oraz mleko. Wyrabiamy. Pod koniec wyrabiania dodajemy letnie, stopione masło, pianę z białek oraz skórkę cytrynową. Powstałe ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Wkładamy ciasto do oprószonej mąką miski i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (ok. 1,5 h).
Gdy ciasto wyrośnie, dzielimy je na 4 części. Bierzemy jedną część i dzielimy jeszcze na 3. Każdą z trzech części formujemy na wałek o długości ok. 60 - 70 cm i średnicy ok. 1 - 1,5 cm. Pleciemy klasyczny warkocz. Z powstałego warkocza formujemy serce: oba końce warkocza zawijamy do środka i mocno zlepiamy (tak, żeby się nie rozeszło podczas pieczenia). Tak samo postępujemy z pozostałymi 3 częściami. Gotowe serca układamy na blaszce w dużych odległościach ( ja wykorzystałam dwie blaszki, serca bardzo rosną). Odstawiamy na ok. 15 min do ponownego wyrośnięcia. W tym czasie robimy kruszonkę.


Kruszonka:
  • 25 g zimnego masła
  • 50 g mąki
  • 30 g cukru
 Z podanych składników wyrabiamy kruszonkę.

Po ponownym wyrośnięciu smarujemy serca rozkłóconym jajkiem z mlekiem i posypujemy kruszonką.
Pieczemy chałki na złoto - brązowy kolor w piekarniku nagrzanym do 200 stopni, przez ok. 25 - 30 min. Studzimy na kratce. Podajemy z masełkiem :)

Smacznego! :) 




P.S Miły, sercowy akcent na koniec :)




19 stycznia 2013

Anyżki.

Anyżki to ciastka znane Nam przede wszystkim z cukierni. Małe, białe, cudownie pachnące anyżem. Kiedyś można było je kupić bez problemu, teraz zniknęły, bo zniknęła też cukiernia w której je kupowaliśmy. Trzeba było więc jakoś temu zaradzić :) Chciałam jak najlepiej odtworzyć smak i wygląd znanych nam ciasteczek i udało się :) Skorzystałam z podpowiedzi z bloga Sprawdzona Kuchnia oraz książki "Ciasta, ciastka, ciasteczka" Jana Czernikowskiego. Są bardzo proste w wykonaniu, naprawdę warto je zrobić, bo smakują wspaniale, a jak pachną! :) Polecam!



Składniki (ok. 30 sztuk ciastek):
  • 200 g cukru pudru
  • 2 jajka
  • 150 g mąki pszennej
  • szczypta proszku do pieczenia
  • 1 łyżka mielonego anyżu lub dwie rozgniecione w całości w moździerzu gwiazdki anyżu
Jajka ubijamy z cukrem pudrem do białości. Nadal ubijając stopniowo dodajemy do masy przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia (trzeba bardzo uważać, 150 g mąki to wartość przybliżona wszystko zależy od tego na jaką mąkę trafimy). Mąkę dodajemy do momentu aż masa będzie na tyle gęsta, że ciastka nie będą się nam rozlewały. Do gotowej masy wsypujemy anyż i krótko ubijamy. Blachę wykładamy papierem do pieczenia, smarujemy papier masłem (lub używamy maty do makaronikow). Ciastka formujemy na okrągłe placuszki małą łyżeczką lub rękawem z odciętą końcówką. Odstawiamy je na ok. 30 min (ma to wpływ na wytworzenie się skorupki na cieście, która odpowiada za ich kształt). Pieczemy ok. 15 min w piekarniku nagrzanym do 140 stopni.

Smacznego! :)

13 stycznia 2013

Cynamonowe ślimaczki, czyli Cinnamon rolls.

Pewnego grudniowego, śnieżnego dnia, takiego samego jak mamy dziś, naszła mnie ochota na małe cudeńka, które rzuciły mi spojrzenie podczas wizyty w restauracji popularnego szwedzkiego sklepu :) Nie spróbowałam ich wtedy, bo wybór padł na szarlotkę, więc zaczęły mnie prześladować.. ;) Nie miałam więc wyjścia tylko sprostać wyzwaniu i zrobić je w domu, a że naszła mnie ochota - kilka klików i znalazłam idealny przepis u Emmy. (delikatnie go jednak zmieniłam: pominęłam mąkę pszenną pełnoziarnistą, są w 100% z tradycyjnej pszennej, a także nie dodałam gałki muszkatołowej do nadzienia). Zrobiłam je i podbiły moje serce! Nie zostały wtedy udokumentowane na zdjęciach, drugi raz też nie, ale jak mówi się "do trzech razy sztuka", teraz zdjęcia są i możecie zobaczyć cynamonowe ślimaczki, bo o nich mowa :) (trzeci raz, nie znaczy ostatni ;))



Cynamonowe ślimaczki, zwane też Cinnamon rolls.

Składniki (ok. 20 sztuk):

Ciasto drożdżowe:
  • 500 g mąki pszennej
  • 100 ml oleju
  • 70 g cukru
  • szczypta soli
  • szklanka letniego mleka
  • saszetka suchych drożdży (lub 25 g świeżych)
Ze świeżych drożdży, mleka, łyżki cukru i łyżki mąki robimy rozczyn i odstawiamy w ciepłe miejsce na kilkanaście minut. Jeśli używacie drożdży instant, pomińcie ten etap.

Do dużej misy przesiewamy mąkę, dodajemy olej, cukier i sól (oraz ew. suche drożdże). Wlewamy rozczyn (lub mleko), wyrabiamy gładkie ciasto i odstawiamy do podwojenia objętości (1-1,5h).

Nadzienie: 
  • 100 g cukru
  • 3 łyżeczki cynamonu (ja dałam więcej, bo uwielbiam cynamon :))
  • cukier perlisty do ozdoby 
Wyrośnięte ciasto cienko rozwałkowujemy na dość podłużny prostokąt, posypujemy równomiernie cukrem zmieszanym z cynamonem i zawijamy w rulon. Dzielimy na ok. 20 równych kawałków i układamy nasze ślimaczki na blasze wyłożonej papierem. Posypujemy cukrem perlistym. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220 stopni (termoobieg 200) i pieczemy przez 10 - 15 minut (należy je podglądać, gdyż szybko się spiekają; moje piekły się ok. 8 minut). 
Najlepsze są świeże, ciepłe, dopiero co wyjęte z piekarnika :)
Smacznego!

11 stycznia 2013

Mini pączki.

Zanim się obejrzymy, będzie już Tłusty Czwartek i wszyscy będziemy liczyć ile zjedliśmy pączków. W pracy, w szkole, na uczelni będzie słychać hasła: "Ja już zjadłem 3!", "A ja 5!", "Co tam 5, ja zjadłem 8, a jest 10 rano - kto da więcej?!" :) Otwieram więc na blogu sezon na pączki, faworki, róże i donuty, tudzież oponki - zaczynając liczyć zjedzone słodkości już dziś, przebijecie wszystkich :) Zapraszam więc na pączki w wersji mini, którymi zwiększycie swoje statystyki, a nie pójdzie aż tak bardzo w boczki ;)

Zmodyfikowany przepis na kasztanki z bloga Pani Doroty.



Składniki na bardzo, bardzo dużo mini pączków:

  • 500 g mąki pszennej
  • 1 szklanka letniego mleka
  • 3 żółtka
  • 1 jajko
  • 50 g cukru
  • 3 łyżki oleju
  • 1 łyżka rumu lub wódki
  • sok z połowy cytryny
  • 20 g świeżych drożdży lub 10 g suchych drożdży
  • olej + smalec do smażenia

Mąkę pszenną przesiewamy, mieszamy z suchymi drożdżami (ze świeżymi najpierw robimy rozczyn). Dodajemy pozostałe składniki i wyrabiamy, pod koniec dodajemy tłuszcz. Wyrabiamy kilka minut, aż ciasto będzie gładkie i miękkie (staramy się nie dosypywać mąki, mimo iż ciasto będzie się lekko kleić). Wyrobione ciasto formujemy w kulę, wkładamy do oprószonej mąką miski, przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce do podwojenia objętości (1-1,5 h). Po tym czasie ciasto wyjmujemy na oprószony mąką blat. Rozwałkowujemy na grubość około 1 - 1,5 cm. Wykrawamy pączki np. małym kieliszkiem  i odkładamy na oprószony blat, przykryte, do drugiego wyrośnięcia (około 10 minut). Po powtórnym wyrośnięciu mini pączki smażymy w oleju zmieszanym z rozpuszczonym smalcem rozgrzanym do temperatury 175ºC.  Smażymy na złoty kolor.


Jeszcze ciepłe lukrujemy (w całości).


Lukier:

  • 1 szklanka cukru pudru
  • 4 - 5 łyżek gorącej wody

Cukier puder ucieramy z wodą do gładkości. Gęstość lukru regulujemy przez dodatek wody lub cukru, powinien być w miarę rzadki, by łatwo można było "kąpać" w nim pączki.

Smacznego! :) 

8 stycznia 2013

Deser bezowo - śmietanowy z musem truskawkowym.

Beziki, które wczoraj zawitały na blogu były zachętą do zrobienia deseru bezowego. Pomysł był bardzo spontaniczny - podczas zakupów zobaczyłam mrożone truskawki, w głowie zapaliła mi się lampka "masz w domu bezy, weź te truskawki, idź jeszcze po kremówkę i rób deser" :) Przedstawiam Wam więc prosty pomysł na deser bezowo - śmietanowy z musem truskawkowym :)


Deser bezowo - śmietanowy z musem truskawkowym.

Składniki na 4 porcje:
  • 300 ml śmietany 30/36%
  • 300 g świeżych lub mrożonych truskawek (lub innych owoców np. malin)
  • 0,5 szklanki cukru pudru
  • 6 - 8 małych bez na 1 porcję (zostawić po 1 -nej do udekorowania)
Truskawki rozdrabniamy blenderem na mus (mrożone wcześniej rozmrażamy i odsączamy z soku). Śmietanę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem (wcześniej przesiewamy puder). I zaczynamy układać warstwy: bezy, śmietana (wyciskamy rękawem z ozdobną końcówką dla lepszego efektu:)), mus truskawkowy - ilość warstw zależy od wielkości naczynia - w moim powstały 3 warstwy. Dekorujemy nasze desery grubą warstwą śmietany, bezikami i kleksami z musu. Deserki są od razu gotowe do zjedzenia :)

Smacznego! :)

7 stycznia 2013

Beziki.

Bezy, beziki, piękniutkie, bialutkie, patrzyły na mnie zawsze z lady w miejscowej piekarni kiedy byłam dzieckiem :) Teraz też stoją, tak jak wtedy, zapakowane elegancko w woreczkach, z tą tylko róźnicą, że teraz już wiem z czego są zrobione i JAK je zrobić, a mało tego JA potrafię je zrobić! :)

Mama i babcia zawsze powtarzały mi, że bezy są trudne do zrobienia, żeby się za to nie brać, bo mogą nie wyjść, po co się męczyć. Ja nie dałam za wygraną i zrobiłam, raz, drugi, teraz mama mówi: "Upiecz mi beziki." :)

Nie bójcie się trudnych wyzwań w kuchni! :)

Mój "debiut blogowy" (delikatnie zmodyfikowany) pochodzi z niezawodnego (jak zawsze) bloga Moje Wypieki.




Składniki:
  • 4 białka
  • szczypta soli
  • 250 g cukru pudru
  • barwnik spożywczy w proszku (opcjonalnie - ja dodałam do części masy różowego barwnika - dla urozmaicenia :))
Białka ubijamy z dodatkiem soli na sztywno mikserem na najwyższych obrotach. Sztywność naszej piany najlepiej sprawdzić "przewracając miskę do góry nogami" ;) Następnie dodajemy PARTIAMI cukier (ważne!), po jednej łyżce, cały czas ubijając. Jeśli dodajemy barwnik to w tym momencie, ja swoją masę podzieliłam na pół, część zabarwiłam.
Powstałą masę bezową nakładamy do rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką i wyciskamy na blachę. Zamiast plastikowej szprycy lepiej wybrać rękaw, jest bardziej praktyczny (zmieści więcej masy i beziki nie będą "mini bezikami" :)) - sama się o tym przekonałam. Zostawiamy między nimi niewielkie odstępy - beziki rosną podczas pieczenia.
Pieczemy beziki w piekarniku nagrzanym do 140 stopni przez około 40 - 50 minut - wszystko zależy od tego jaki posiadamy piekarnik. Najlepiej posmakować bezę i określić samemu czy ma pożądany przez nas smak :) Ja swoje zostawiłam na 15 min w ciepłym (wyłączonym już) piekarniku żeby nabrały kruchości, bo takie lubimy :)

Powodzenia i smacznego! :)

Wdech. Wydech. Zaczynam!

3.. 2.. 1.. START! Zaczynam pisać dla Was (moich czytelników, którzy mam nadzieję będą się tu pojawiać) oraz dla siebie. Dlaczego? Żeby podzielić się pasją do pieczenia, robienia deserów, żeby pokazać, że "nie taki diabeł straszny jak go malują" i każdy, nawet największy laik może poradzić sobie z pierniczkami, czy tiramisu. Będę pisać też dla siebie, żeby stworzyć sobie archiwum (z lepszymi lub gorszymi zdjęciami - dopiero zaczynam przygodę z fotografią) tego, co już zrobiłam, tego co mogę wpisać sobie w moje kulinarne CV :) To początek mojej przygody z blogiem, wszystkiego dopiero się uczę, ale mogę obiecać, że będzie on ciągle udoskonalany, zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Ale teraz koniec już pisania, czas brać się za pracę, idziemy do KUCHNI! :) Na pierwszy ogień pójdą bezy, znane i lubiane, z którymi nie każdy chce się zmierzyć ;)

Zapraszam! :)

 

P.S Słodka Oceana na dobry początek :) Większości chyba dobrze znana ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...