31 sierpnia 2014

Drożdżowy chlebek z malinami.

Wakacje nieubłaganie zmierzają ku końcowi, to ostatni sierpniowy, beztroski weekend ("to ostatnia niedziela", mogą zaśpiewać idący do szkoły.. :)), dla mnie będą wprawdzie trwać jeszcze miesiąc, ale wrzesień zawsze, mimo wszystko kojarzyć się będzie ze szkołą, jesienią i końcem wolności.

Ostatni dzień sierpnia uczcić warto czymś wyjątkowym, czyli słodkim chlebkiem malinowym na śniadanie :) Oczywiście nie jest to przepis tylko na dziś, bo przecież weekendowe śniadania można celebrować także we wrześniu, dopóki nie zabraknie na targu, czy w ogrodzie malin. Bo to one są tu najważniejsze, opowiadają za lekko kwaskowy smak i za wyjątkowy kolor tego nietypowego chleba :) Jedząc go warto mieć pod ręką kubek mleka lub filiżankę kawy, wtedy smakuje jeszcze lepiej :)

Uczniowie, rodzice, nauczyciele - oby ten nowy rok szkolny, był tak samo udany jak kończące się wakacje, do napisania we wrześniu, ja dołączę do Was za miesiąc! :)


Składniki:
  • 15 g drożdży świeżych
  • 3/4 szklanki letniego mleka
  • 60 g cukru + do posypania
  • 400 g mąki
  • 50 g rozpuszczonego, wystudzonego masła + 2 łyżki do posmarowania
  • 2 żółtka
  • szczypta soli
  • 150 g malin
Przygotowujemy rozczyn z drożdży, 1/2 szklanki mleka, łyżki cukru i łyżki mąki. Odstawiamy na ok. 15 min aż ruszy. Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy sól, wlewamy rozczyn, resztę mleka i żółtka, mieszamy, następnie dodajemy masło. Zagniatamy gładkie ciasto. Przekładamy do obsypanej mąką miski, przykrywamy ściereczką. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1 h. Wyrośnięte ciasto rozwałkowujmy na posypanym lekko mąką papierze do pieczenia (ułatwi to przeniesienie chlebka na blachę) na prostokąt o wymiarach ok. 50 x 30 cm. Smarujemy środek ciasta masłem, boki zostawiamy czyste po ok. 10 cm z każdej strony, wykładamy maliny na ciasto posmarowane masłem. Przeciwległe końce ciasta składamy (nakładając lekko na maliny), nieposmarowane boki nacinamy w paski (ilość pasków powinna się zgadzać po jednej i drugiej stronie) i nakładamy paski na siebie, na zmianę z jednej i drugiej strony, aż utworzy się przeplatanka z prześwitami. Przekładamy chlebek delikatnie na blachę. Smarujemy lekko mlekiem. Odstawiamy na ok. 15 min do wyrośnięcia. Pieczemy 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Wyjmujemy, studzimy na kratce. Wystudzony chlebek lukrujemy i ew. posypujemy posiekanymi pistacjami.

Lukier:
  • 200 g cukru pudru
  • 2 - 3 łyżki gorącej wody
Cukier puder ucieramy z wodą do uzyskania gładkiej, dość gęstej masy (gęstość regulujemy poprzez dodanie pudru jeśli jest za rzadki lub wody, gdy jest za gęsty).

Smacznego! :)

29 sierpnia 2014

Rustykalne kruche babeczki z owocami i kremem.

Rustykalne, bo nie nie można idealnie odtworzyć ich kształtu, każda jest inna i jedyna w swoim rodzaju :) Nie potrzebne są zatem specjalne foremki do kruchych babeczek, wystarczy zwykła blacha na muffiny i można tworzyć swoje wyjątkowe babeczki :)

Ja nadziałam je zwykłym kremem na bazie śmietany i serka, ale to od Was zależy czy będzie ono takie same, czy macie akurat ochotę na babeczkę z kremem budyniowym, to samo dotyczy owoców. Ja udekorowałam swoje babeczki tym co cieszy oko na koniec wakacji (w sumie wyszły mi pożegnalne babeczki :)), czyli malinami, jeżynami i borówkami, ale na ich początku możecie użyć truskawek, bo przecież przepis na zniknie i mam nadzieję, że przyda się w sezonie na różne owoce :)

Dlatego też przepis zatytułowałam jako "kruche babeczki z owocami i kremem", bo ma być to tylko baza, którą dowolnie według własnego gustu, czy też humoru możecie zmieniać :) Choć oczywiście miło mi będzie, jeśli ktoś zrobi w ten weekend moją wersję, tak na pożegnanie wakacji :)


Składniki (12 babeczek):

Ciasto:
  • 225 g mąki pszennej
  • 125 g twardego, zimnego masła
  • 115 g cukru pudru
  • 1 małe żółtko
  • 1,5 łyżki zimnego mleka 
Mąkę, cukier puder i masło pokrojone na kawałki wkładamy do miski, miksujemy na wysokich obrotach, aż do powstania kruszonki. Na koniec dodajemy żółtko i mleko, miksujemy do połączenia składników. Wyjmujemy ciasto z misy i formujemy na blacie kulę. Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki do schłodzenia na godzinę. 
Schłodzone ciasto dzielimy na 12 części. Każdą rozwałkowujemy na okrągły placek, którym wykładamy wgłębienie w blaszce do muffinek (lub klasyczną foremkę do babeczki). Nakłuwamy ciasto widelcem. Pieczemy w temp. 180 stopni przez ok. 15 min, aż ciasto ładnie się zezłoci. Studzimy na kratce w formie przez 15 min, następnie wyjmujemy i studzimy bez.
Przygotowujemy krem.

Krem:
  • 100 ml śmietany kremówki (bardzo mocno schłodzonej) 
  • 100 g serka mascarpone lub śmietankowego typu Almette
  • 1 łyżka cukru pudru
  • maliny, jeżyny i borówki do dekoracji
Kremówkę ubijamy z cukrem pudrem na sztywno, następnie stopniowo dodajemy serek, miksujemy do powstania gładkiej masy. Wykładamy po ok. 2 łyżki kremu na każdą babeczkę, dekorujemy owocami. Podajemy od razu.

Smacznego! :)


27 sierpnia 2014

Mini Pavlova z malinami, pistacjami i hibiskusem.

Hibiskusowy puder znów w natarciu, tym razem przełamuje wspólnie z malinami słodycz Pavlovej :) Świetnie spisał się także w roli naturalnego barwnika do kremu, można powiedzieć, że ma same zalety :) Powstała zatem Pavlova w kolorze różu, z pistacjowymi "listkami", jest to wizja malinowego chruśniaka na bezie (to chyba jakieś zadatki artystyczne? :)) w wersji mini, a dlaczego mini?

O tym, że Pavlovą w naszym domu się wprost ubóstwia już wiecie, zawsze jest więc "problem" kto ma zjeść więcej lub mniej, gdy zrobię wersję "maxi" ;) Dlatego znów (tak jak w przypadku tart) postawiłam na wersję mini, czyli każdy je po równo i nikt nie jest pokrzywdzony, smak ten sam, a wygląd chyba jeszcze ładniejszy i bardziej zachęcający do zjedzenia niż przy standardowej wersji :)

Zachęcam do wypróbowania (nie tylko od święta, bo beza na prawdę da się lubić i zrobić bez stresu :)) i "pobawienia" się w domowego artystę :)


Składniki (6 porcji):
  • 4 białka
  • 250 g cukru kryształu
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej   
Białka ubijamy w misce na sztywno. Stopniowo dodajemy cukier i miksujemy przez ok. 5 minut. Dodajemy sok z cytryny i przesianą mąkę ziemniaczaną, delikatnie mieszamy. Na blaszce układamy papier do pieczenia, rysujemy 6 okręgów o średnicy ok. 7 cm. Nakładamy bezę do każdego okręgu.Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 2 - 3 min, następnie przez 25 minut w temp. 140 - 150 stopni. Wyłączamy piekarnik i trzymamy bezy w zamkniętym jeszcze przez 15 minut.
Studzimy na kratce.  Przygotowujemy krem.

Krem:
  • 100 ml śmietany kremówki (bardzo mocno schłodzonej) 
  • 50 g serka śmietankowego Almette
  • 1 czubata łyżeczka cukru hibiskusowego
  • maliny i posiekane pistacje do dekoracji
Kremówkę ubijamy z hibiskusowym cukrem pudrem na sztywno, następnie dodajemy serek Almette, miksujemy do powstania gładkiej masy. Wykładamy po 2 łyżki kremu na każdą bezę, dekorujemy malinami i pistacjami. Podajemy od razu.

Smacznego! :)


Przepis bierze udział w konkursie Almette:

25 sierpnia 2014

Mini tarty z serem i brzoskwiniami.

Schłodziło się dość znacznie w porównaniu do występujących jeszcze niedawno upałów, więc deser na zimno można zastąpić tym pieczonym. Lato jeszcze się nie skończyło i na pewno na jego pożegnanie zrobię jakiś sernik na zimno (może nawet nie jeden, a nuż temperatury nas jeszcze zaskoczą?) z letnio - jesiennymi owocami.

Ale teraz już o tym co dziś. A dziś proponuję Wam wersję mini tarty z serem i brzoskwiniami. Na bazarach i targach lokalni dostawcy sprzedają piękne, polskie brzoskwinie, pachnące słońcem z wcześniej wspomnianych upałów, warto się skusić na ich zakup, bo odwdzięczają się smakiem zarówno kiedy zjemy je "na surowo" oraz dodając do wypieków.

Mini tarta to fajny pomysł na poobiedni deser, ale można go też zjeść z koleżanką, popijąc popołudniową kawą :) Robi się ją dość szybko, z zawsze zrobi większe wrażenie niż ciasto z cukierni, czy ciastka z paczki ;)

P.S Zrobiły też wrażenie na moim pupilu, co widać na jednym ze zdjęć poniżej :))


Składniki (6 tart):

Ciasto:
  • 225 g mąki pszennej
  • 125 g twardego, zimnego masła
  • 115 g cukru pudru
  • 1 małe żółtko
  • 1,5 łyżki zimnego mleka 
Mąkę, cukier puder i masło pokrojone na kawałki wkładamy do miski, miksujemy na wysokich obrotach, aż do powstania kruszonki. Na koniec dodajemy żółtko i mleko, miksujemy do połączenia składników. Wyjmujemy ciasto z misy i formujemy na blacie kulę. Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki do schłodzenia na godzinę. W tym czasie przygotowujemy nadzienie.  

Nadzienie:
  • 150 g sera tłustego/półtłustego
  • 1 żółtko
  • 4 łyżki cukru pudru
  • 2 łyżki kwaśnej śmietany 18%
  • 2 dorodne brzoskwinie pokrojone w plastry 
Ser mieszamy z żółtkiem, śmietaną i cukrem pudrem na gładką masę. Odstawiamy. Schłodzone ciasto dzielimy na 6 części. Każdą rozwałkowujemy na okrągły placek, którym wykładamy formy do mini tart. Nakłuwamy ciasto widelcem. Do każdej foremki nakładamy 2 łyżki nadzienia oraz plasterki brzoskwiń (ich ilość zależy od wielkości formy). Wkładamy mini tarty do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy przez ok. 20 minut. Studzimy na kratce. Przed podaniem oprószamy cukrem pudrem. 

Smacznego! :)

23 sierpnia 2014

Magdalenki z hibiskusem i malinami.

Zawzięłam się i w końcu upiekłam ciastka! Bo latem przecież też można piec ciasteczka, a nie tylko robić lekkie desery na zimno. Była ku temu szczególna okazja, bo w ostatnich dniach lato przestało być prawdziwym latem i bardziej niż lodów, czy sernika na zimno z kawą mrożoną, chciało się ciepłych ciastek na maśle z gorącą herbatą (i nie przywołuję w ten sposób jesieni ;))

A że "urodził się" w mojej głowie pomysł na magdalenki z hibiskusowym pudrem, to nie musiałam się długo zastanawiać nad ich zrobieniem, kiedy aura wprost sprzyjała. Jednak od początku, dlaczego hibiskus? Ładnych parę miesięcy temu zobaczyłam go u Anny Marii i przepadłam, wiedziałam, że jak tylko stanie na mojej drodze ten piękny, suszony kwiat, to będzie mój i będę go mielić na puder. No i wpadł mi w ręce na targu, leżał pośród setek innych przypraw, wprawdzie poszłam tylko po wanilię, ale on też musiał znaleźć się w koszyku :)

No i zmieliłam, dodałam do magdalenek z malinami, żeby było maślano i podwójnie kwaśnie :) I myślę, że choć jeden Francuz skusiłby się na taką, kiedy zobaczyłby ten uroczy fiolet na ladzie w cukierni :)


Składniki (12 sztuk):
  • 2 małe jajka
  • 65 g cukru
  • 100 g mąki
  • 5 g proszku do pieczenia
  • 10 g hibiskusowego cukru pudru (ok. 5 kwiatów hibiskusa mielimy w młynku z 50 g cukru pudru, intensywność koloru zależy od ilości kwiatów)
  • 10 g miodu
  • 30 ml mleka
  • 100 g masła (rozpuszczonego i wystudzonego)
+ hibiskusowy cukier puder do posypania

Jajka ubić z cukrem. Mąkę, proszek do pieczenia i hibiskusowy cukier puder wymieszać razem w osobnej misce. Miód wymieszać z mlekiem i schłodzonym, rozpuszczonym masłem. Następnie dodać do jajek i dokładnie wymieszać. W dwóch częściach dodać mąkę. Wszystko zakryć folią i odstawić do lodówki na kilka godzin lub całą noc. Po upływie kilku godzin (u mnie 3h) lub następnego dnia rozgrzać piekarnik do 190C, natłuścić blaszkę na magdalenki i nakładać łyżką (najlepiej tak aby nie wychodziły poza muszelkę). Piec 5 minut w 190 stopniach, następnie wyłączyć na 1 minutę (wyłączenie powinno nadać  tradycyjne pęknięte kształty) i ponownie włączyć na 5 minut, ale ustawić na 160 stopni. Jeszcze ciepłe wyjmujemy z foremki i studzimy na kratce. Najlepiej smakują zaraz po upieczeniu :)

Smacznego! :)

21 sierpnia 2014

Drożdżówki z serem, jabłkami w karmelu i kruszonką.

Jabłka, jabłka, wszędzie jabłka. Akcja "jedz jabłka" bije rekordy popularności. I słusznie, bo nasze jabłka są pyszne! Czas zacząć więc wyrabiać nowe normy :)

Jako wielka wielbicielka ciasta drożdżowego, postanowiłam połączyć jabłka właśnie z nim. Można zatem dodatkowe kilogramy wykorzystać nie tylko w tradycyjnej szarlotce, ale też robiąc pyszne drożdżówki na śniadanie! :) Zbliża się weekend, czyli czas kiedy o poranku możemy pozwolić sobie na dłuższe, leniwe śniadanie, któremu poświęcimy więcej uwagi i pracy, ale odwdzięczy się ono wyjątkowym smakiem i zapachem roznoszącym się po całym domu - to są uroki pieczenia drożdżówek w domu, wyobraźcie sobie jeszcze zapach jabłek w karmelu, aż chce się jeść ich więcej :)

Mam nadzieję, że czujecie się zachęceni do pieczenia, smacznego! :)


Składniki (5 sztuk):

Ciasto:
  • 50 g masła
  • 100 ml mleka
  • 300 g mąki + do podsypania
  • 5 łyżek cukru cukru
  • 20 g drożdży
  • 1 jajko
  • szczypta soli
Nadzienie:
  • 150 g serka Almette jabłko - gruszka (można zastąpić innym serkiem twarogowym)
  • 1 żółtko
  • 1 łyżeczka śmietany 18%
  • 2 jabłka (pokrojone w kostkę)
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka miodu
Kruszonka:
  • 25 g zimnego masła
  • 50 g mąki
  • 30 g cukru
Masło rozpuszczamy w mleku na wolnym ogniu. Lekko podgrzewamy - zdejmujemy z ognia. W misce mieszamy mąkę, 5 łyżek cukru i szczyptę soli. Drożdże kruszymy i dodajemy do mleka z masłem - rozpuszczamy. Rozpuszczone drożdże i jajko dodajemy do miski z mąką. Wyrabiamy mikserem (z hakami) lub drewnianą szpatułka na gładkie ciasto (można je trochę wyrobić dłońmi). Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok.45 minut. Przygotowujemy nadzienie. Na patelni rozpuszczamy masło, dodajemy cukier i mieszamy, aż delikatnie zbrązowieje. Wrzucamy jabłka i miód. Mieszamy całość, aż jabłka pokryją się karmelem. Zdejmujemy z ognia, studzimy. Do serka dodajemy żółtko (nie wyrzucamy białka!) oraz śmietanę, mieszamy, aż powstanie gładka masa. Następnie wyrabiamy kruszonkę z masła, mąki i cukru. Regulujemy jej kruchość poprzez dodawanie mąki, gdy jest zbyt miękka lub masła gdy zbyt zbita. Wyrośnięte ciasto dzielimy na 5 części. Z każdej formujemy okrągły placek, układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i robimy wgłębienie szklanką o sporej średnicy w każdym placku. Następnie nakładamy kolejno nadzienie z serka, jabłka w karmelu i kruszonkę. Rant smarujemy rozkłóconym białkiem. Odstawiamy całość do wyrośnięcia jeszcze na ok.15 minut. Pieczemy ok.20 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Studzimy na kratce.

Smacznego! :)

18 sierpnia 2014

Tort czekoladowo - jeżynowy.

Jak sobie człowiek coś "ubzdura", to później za wszelką cenę do tego dąży. Wymyśliłam sobie "wąsiaty" tort z jeżynami, bo stwierdziłam, że przecież słomki nie muszą służyć tylko do dekoracji szklanek, czy buteleczek z napojami, dlatego też świetnie sprawdzić miały się przy moim wymarzonym torcie :)

Jednak jak to zwykle bywa z wymarzonymi rzeczami, czasem są one trudne do zdobycia, w tym przypadku do stworzenia. Bo jak na złość przyszła do Susza susza i leśne jeżyny w tym roku były mikroskopijnych rozmiarów i wprost "ginęły" na krzaku. Na targach i w sklepach w okolicy "ogrodówek" ni widu, ni słychu, i marzenia o torcie zaczęły blednąć.

Ale jak widzicie tort jednak powstał, zacny, z wąsami. I sprawdziło się powiedzenie, ze marzenia się spełniają :) Każdy myśli teraz jakim cudem?

Tu sprawdza się kolejne powiedzenie: "dobrze mieć sąsiada" :) W sobotę rano w domu pojawiło się wiadereczko dorodnych jeżyn. Sąsiadka miała ich w ogródku tyle, że postanowiła się podzielić - spełnienie marzeń :)

Zapraszam do spróbowania w domu "wąsiatego" tortu i do przyjrzenia mu się na zdjęciach ;)


Składniki (forma 18-20 cm):

Biszkopt rzucany (Moje Wypieki - niezawodny!):
  • 4 duże jajka lub 5 małych
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1/3 szklanki kakao
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąkę i kakao mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy ponczem (u mnie 1/2 szklanki gorącej wody + trochę soku z cytryny + odrobina wódki).

Krem jeżynowy:
  • 200 ml śmietany 30/36%
  • 100 g jeżyn
  • 5 łyżek cukru
  • 1/3 szklanki gorącej wody
  • 2 łyżki żelatyny
Jeżyny zasypujemy cukrem. Gotujemy na małym ogniu, aż częściowo się rozpadną. Zestawiamy z ognia. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, dodajemy do jeżyn. Całość odstawiamy do zgęstnienia (ma mieć konsystencję tężejącej galaretki). Śmietanę ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania, miksując na wysokich obrotach dodajemy galaretkę jeżynową. Tak powstałym kremem przekładamy tort. Połowę wykładamy na pierwszy blat, przykrywamy kolejnym i wykładamy drugą część. Przykrywamy ostatnim blatem. Całość wstawiamy do lodówki, aż masa całkowicie zwiąże. Przygotowujemy krem czekoladowy. 

Krem czekoladowy (najlepiej przygotować dzień wcześniej):
  • 100 g czekolady mlecznej
  • 200 ml śmietany kremówki (30/36%)
Czekoladę łamiemy na małe kawałki, wrzucamy do śmietany i podgrzewamy na małym ogniu aż się rozpuści - nie gotujemy! (jeśli nie rozpuści się całkowicie to przecieramy ją przez sito). Studzimy mieszankę w chłodnym miejscu, następnie wkładamy na całą noc do lodówki (musi być dobrze schłodzona). Ubijamy śmietankę czekoladową na sztywno. Dekorujemy górę i boki tortu. Przed podaniem oprószamy tort kakao i układamy jeżyny.

Smacznego! :)

16 sierpnia 2014

Kostka malinowa.

Kostka malinowa, czyli ciąg dalszy malinowych podbojów w kuchni i kolejny klasyczny wypiek. Tradycyjne ciasto, z prostokątnej blachy, na biszkopcie, z kremem. Chyba większości z nas taki rodzaj ciasta kojarzy się z niedzielą i rodzinnymi spotkaniami przy kawie :) Mi także, dlatego zrobiłam je z okazji wczorajszego święta, bo to przecież prawie jak niedziela :)

Z opisu wygląda na skomplikowane, bo jest go objętościowo więcej niż zdjęć ;) jedna warstwa, druga, trzecia, biszkopt jeszcze trzeba upiec.. Niee, to nie dla mnie. A właśnie, że dla Ciebie, bo to wszystko nie trwa pół dnia, a tworzenie warstwowych ciast wcale nie musi być ciężką pracą. Trudno w to uwierzyć?

Kiedy masz w piecu biszkopt, ugotuj budyń, kiedy studzi się i jeden, i drugi, napij się kawy. Później wszystko już idzie szybko. Krem budyniowy 5 minut, malinowy kolejne 5 i śmietankowa chmurka 3. A opis wygląda na kilka godzin żmudnej pracy, prawda? :)

Jutro niedziela, biegnij do sklepu, zaopatrz się w składniki i działaj! :)


Składniki (blacha o wymiarach: 29x23 cm):

Biszkopt:
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto i rozprowadzamy równomiernie na blaszce. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 20 - 25 minut (można sprawdzić patyczkiem, czy jest już gotowe - jeśli wyjdzie czysty, można wyjmować).
Odstawiamy do wystudzenia na kratce. Przygotowujemy krem budyniowy.

Krem budyniowy:
  • 1 budyń malinowy (na 1/2 l mleka)
  • 1/2 l mleka
  • 4 łyżki cukru
  • 100 g miękkiego masła, w temp. pokojowej 
Budyń przygotowujemy wg. instrukcji na opakowaniu. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia.
Masło ucieramy do białości na puszystą masę, stopniowo dodajmy budyń. Gotowy krem wykładamy na wystudzony biszkopt. Przygotowujemy krem malinowy.
Krem malinowy:
  • 330 ml śmietany kremówki
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 100 g malin
  • 1 czubata łyżka żelatyny
  • 1/3 szklanki gorącej wody
Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, mieszamy, studzimy. Śmietankę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem, stopniowo, miksując na wysokich obrotach dodajemy wystudzoną żelatynę, na końcu miksując już na niskich obrotach dodajemy maliny. Wykładamy krem malinowy na krem budyniowy. Przygotowujemy śmietanową chmurkę.
Śmietanowa chmurka:
  • 330 ml śmietany kremówki
  • 2 łyżki cukru pudru
Śmietankę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem, wykładamy na krem malinowy. Układamy maliny. Ciasto wkładamy do lodówki na kilka godzin.

Smacznego! :) 

14 sierpnia 2014

Babeczki podwójnie malinowe.

Sierpień od zawsze kojarzy mi się z malinami, tak jak czerwiec z truskawkami. Każdy miesiąc ma dla mnie swój owoc lub owoce. Dlatego z uporem teraz piekę z malinami, w czerwcu z truskawkami, a we wrześniu będzie wysyp śliwek :)

Jest środek sierpnia, więc nadszedł najwyższy czas na klasyk, czyli niby "zwykłe" babeczki z malinami. Dlaczego niby? Bo często o muffinach mówi się jako o zwykłych, prostych ciastkach, do których zbytnio nie trzeba się przykładać, jednak kiedy już dodamy do nich trochę kremu stają się niezwykłe. Mają szyk i elegancję, ładnie wyglądają w dłoni i na stole, wprawiają w zachwyt gości, których nimi częstujemy. Dlatego warto czasem poświęcić kilka minut dłużej w kuchni, dla efektu i chociażby dla własnego lepszego samopoczucia, bo kto z nas nie pęka z dumy kiedy zrobi coś miłego dla oka i podniebienia? :)

Moje babeczki ze zwykłym malinowym dołem i niezwykłą malinową górą, stworzyły duet idealny i zostały nazwane babeczkami podwójnie malinowymi :) I choć mistrzem dekoracji nadal nie jestem, to pękam z dumy, i Wy też pękajcie, cokolwiek upieczecie ;)


Składniki (12 sztuk):

Ciasto:
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1/2 szklanki oleju lub rozpuszczonego, wystudzonego masła
  • 3 jajka
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 1/2 szklanki cukru
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
  • 3 - 4 maliny na babeczkę
Krem:
  • 100 ml śmietany kremówki
  • 100 g serka twarogowego (użyłam Almette malina-jagoda)
  • 10 sztuk malin
W jednej misce mieszamy składniki mokre tj. mleko, olej lub masło, jajka i ekstrakt, w drugiej zaś suche: mąkę, cukier, proszek do pieczenia i łyżeczkę cynamonu. Składniki suche dodajemy do mokrych i mieszamy do połączenia składników. Blachę do muffinek wykładamy papilotkami, do każdej papilotki nakładamy ciasto do ok. 3/4 jej wysokości oraz po 3 - 4 maliny.
Pieczemy 20 - 25 min (aż się zezłocą) w temperaturze 190 stopni. Po wyjęciu z piekarnika, studzimy muffinki w foremce przez ok. 10 min, następnie przekładamy je na kratkę.
Kremówkę ubijamy na sztywno. Cały czas ubijając stopniowo dodajemy serek, na końcu dodajemy maliny. Krem przekładamy do szprycy (końcówka z gwiazdką) i dekorujemy wystudzone babeczki. Każdą babeczkę możemy dodatkowo przyozdobić maliną.

Smacznego! :)

11 sierpnia 2014

Proste ciasto czekoladowe z borówkami.

Ciasto, które idealnie spisze się w sytuacji, kiedy goście dzwonią i mówią, że będą za 1,5 godzinki. Wystarczy tylko kupić przed weekendem borówki, włożyć do lodówki i czekać na ewentualny telefon ;) a jak nie zadzwoni, to zrobić ciacho dla siebie i dla rodziny, albo zwyczajnie zjeść je ze smakiem :) Czas przygotowania to nawet nie 15 minut, pieczenia ok. 40, czyli w niecałą godzinę mamy ciasto, przez pół godzinki przestudzimy i możemy częstować dopiero co zapowiedzianych gości :)
Świeże, pachnące, prosto z domowej cukierni, lepsze niż ciastka na szybko wybrane ze sklepowej półki. Uznanie gości gwarantowane :)

A jeśli nie dla gości, to po prostu dla siebie, dla domowników, na lepszy humor i na lepszy dzień, do kawy, herbaty, czy szklanki ciepłego mleka :)

Dobrego tygodnia!


Składniki (forma 23x10 cm lub klasyczna keksówka):
  • 4 jajka
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3/4 szklanki oleju
  • 5 łyżek kakao
  • 1 szklanka mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 100 g borówek
Jajka ucieramy z cukrem na puszystą masę. Cały czas miksując dodajemy olej. Następnie dodajemy przesiane kakao, mąkę i proszek do pieczenia, miksujemy do powstania gładkiej masy. Na końcu dodajemy borówki, mieszamy. Ciasto przelewamy do formy (keksówkę wykładamy papierem do pieczenia), pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 40 minut. Studzimy na kratce. Przed podaniem można oprószyć cukrem pudrem.

Smacznego! :)

7 sierpnia 2014

Focaccia z pomidorkami i oregano.

Mały odpoczynek od słodkości. Dziś Włochy na słono :) Focaccia, czyli drugi, zaraz po pizzy najsłynniejszy wypiek w tamtych stronach. Obok pizzerii, focaccerie są we Włoszech równie częstym widokiem. Pośród rożnych smaków, prym wiodą zdecydowanie focaccie z dodatkiem oliwek i pomidorów. Kuszą na początku swoim wyglądem, później aromatem, a na końcu smakiem - ciężko jest się im oprzeć. Ja proponuję Wam dziś tę drugą, bo my nie możemy wyjść do ogrodu po garść świeżych oliwek, ale za to po pomidorki z własnego krzaczka już tak :)

Trochę pracy włożonej w wypiek, a później w ogrodzie z dodatkiem najprostszych krzeseł i stołu nakrytego obrusem w czerwoną lub niebieską kratkę i co najważniejsze w towarzystwie najbliższych możemy poczuć się jak w słonecznej Italii, jedząc wspólnie domową focaccię :)


Składniki:
  • 300 g mąki
  • 15 g drożdży świeżych
  • 1 szklanka wody
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka cukru
  • 150 g pomidorków
  • oregano, sól do posypania
Robimy rozczyn z drożdży, 0,5 szklanki wody, łyżki mąki i łyżeczki cukru. Odstawiamy na 15 min, aż drożdże ruszą. 
Mąkę mieszamy z solą, dodajemy rozczyn oraz pozostałą wodę. Mieszamy, dodajemy oliwę. Wyrabiamy całość na gładkie i elastyczne ciasto. Ciasto zostawiamy do wyrośnięcia w misce wysmarowanej oliwą i przykrytej ściereczką na ok. 1,5 h.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto rozciągamy na blasze na niezbyt gruby placek, układamy pomidorki i posypujemy oregano i solą.
Przykrywamy blaszkę ściereczką i odstawiamy do ponownego wyrastania na ok. 20 min.
Pieczemy 20 - 25 min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Studzimy na kratce.

Smacznego! :)

5 sierpnia 2014

Kruche ciasto z wiśniami i borówkami.

Uff. W końcu z dworu dochodzi rześkie powietrze, takie po deszczu i nocnej burzy, nareszcie jest czym oddychać. Bez wyrzutów sumienia można teraz włączyć piekarnik, bo temperatura w mieszkaniu nie podniesie się o kolejnych (niechcianych) kilka stopni.

Dzisiejszy przepis powstał w dość dobrych warunkach, kiedy jeszcze tak "nie paliło" ;) Jest to też ciasto szybkie do zrobienia, więc przy wykonywaniu pot nie leje się z czoła, a włączenie piekarnika na 40 minut z wizją pysznego ciasta po wyłączeniu, nie wywołuje złych emocji u domowników, kiedy termometr pokazuje blisko 30 stopni ;) Wykorzystałam do niego wiśnie i borówki, czyli owoce, które miałam akurat pod ręką, jednak świetnie sprawdzą się też inne kwaskowe, jak na przykład porzeczki, czy maliny. Całość wyszła lekka jak pianka na wierzchu, a blacha od ciasta nie zdążyła dobrze wystygnąć, kiedy nie było już połowy jej zawartości :)


Składniki (blacha o wymiarach: 29x23 cm):

Ciasto:
  • 2 szklanki mąki pszennej
  • 3 żółtka
  • 125 g zimnego masła
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia 
Nadzienie:
  • 200 g wydrylowanych wiśni
  • 200 g borówek
Z podanych składników szybko i energicznie zagniatamy ciasto. 1/4 ciasta zawijamy w folię i wkładamy do zamrażarki. Pozostałe ciasto także zawijamy w folię i wkładamy na 0,5 h do lodówki. Po tym czasie rozwałkowujemy i wykładamy ciasto na formę do pieczenia (wcześniej wyłożoną papierem do pieczenia). Na ciasto wykładamy owoce. Robimy piankę.

Pianka:
  • 3 białka
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
  • szczypta soli
Ubijamy białka ze szczyptą soli na sztywno i stopniowo dodajemy cukier. Do tak gotowej masy dodajemy łyżeczkę mąki ziemniaczanej, delikatnie mieszamy. Piankę delikatnie wykładamy na owoce, wygładzamy. 
Wyjmujemy ciasto z zamrażarki i ścieramy na dużych oczkach na piankę. 
Pieczemy ok. 40 - 45 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni. Studzimy na kratce.

Smacznego! :)



3 sierpnia 2014

Eton mess z borówkami.

Upał. Żar leje się z nieba. Na Mazurach istna Chorwacja, tudzież Grecja. I tak w większej części kraju. Komu chce się włączać w takie dni piekarnik? Chyba nie znajdę żadnego ochotnika ;) Jednak bądź co bądź jest niedziela i mimo wszystko przydałby się jakiś deser. Najlepiej jak najlżejszy i jak najprostszy. W 100% te oczekiwania spełnia Eton mess. Pyszny deser z bitą śmietaną, bezami i owocami. Robi się go 5 minut, zjada w kolejne 5, a w pamięci zostaje przez cały dzień :)

Tradycyjnie Eton mess podaje się z truskawkami, ale one czas "czerwcowej świetności" mają już za sobą i trzeba wykorzystać owoce, które są teraz bardziej "na czasie". Moja wersja na dziś to Eton mess z borówkami. Prezentuje się równie okazale jak ten z truskawkami i w żaden sposób nie ustępuje mu smakiem. W takie upały warto wybrać do tego deseru sprawdzone bezy z ulubionej piekarni lub dobrze zaopatrzonego spożywczaka, a dla odważnych polecam ten przepis :)

Udanej, chłodnej niedzieli ! :)

 
Składniki (4 porcje):
  • 500 ml śmietany kremówki (30/36%)
  • 2 - 3 łyżki cukru pudru
  • ok. 6 - 8 bez na 1 pucharek
  • 250 - 300 g borówek
Śmietanę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem. Układamy warstwy: bezy, śmietana, borówki - ilość warstw zależy od wielkości naczynia - w moim powstały 2 warstwy. Dekorujemy nasze desery pokruszoną bezą i borówkami.
 
Smacznego! :)

1 sierpnia 2014

Tort szwarcwaldzki. Z wiśniami i bitą śmietaną.

Chyba najbardziej znany tort pochodzący zza naszej zachodniej granicy. Tort szwarcwaldzki. Po brzegi wypełniony wiśniami i nasączony słynnym kirszem. Piękny i pyszny, warto zrobić go nawet bez okazji, tak jak ja ;)

Kolejny raz (tak jak i w przypadku niemieckiego chleba ziemniaczanego) inspiracją do zrobienia tego tortu był program "Kudłaci kucharze" (dali mi w ten sposób do zrozumienia, że Niemcy mają bogatą kulturę kulinarną). Panowie przygotowywali go w wyjątkowych okolicznościach przyrody, bo w samym środku "Czarnego Lasu" - gotowy, na jego tle wyglądał niesamowicie. Pozazdrościłam im tego smaku i kiedy kilka dni po emisji, na targu zobaczyłam wiśnie w dobrej cenie nie zastanawiałam się długo - będzie tort szwarcwaldzki. Był weekend, była okazja, bo przecież należy celebrować każdy wolny dzień :) I z tym pozytywnym akcentem Was zostawiam (przed samym weekendem :)), niech będzie to motywacją do przygotowania tortu z Czarnego Lasu :)

P.S Przepis nie jest dokładnym odtworzeniem tego z programu - zastosowałam swoje zmiany :)


Składniki (forma o średnicy 20 cm):

Biszkopt rzucany (Moje Wypieki - niezawodny!):
  • 4 duże jajka lub 5 małych
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1/3 szklanki kakao
+ likier wiśniowy do nasączenia (można rozcieńczyć go np. sokiem z wiśni jeśli chcecie żeby był słabszy) 
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąkę i kakao mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy likierem.

Krem śmietanowy:
  • 400 ml kremówki
  • 4 - 5 łyżek cukru pudru  
  • duży słoik konfitury z wiśni lub frużeliny wiśniowej (wagowo ok. 300 - 400 g wiśni) + ok. 100 g wydrylowanych wiśni - do przełożenia(mogą być z kompotu)
+ kilkanaście wisienek  i 50 g startej czekolady do dekoracji

Kremówkę ubijamy na sztywno. Cały czas ubijając dodajemy łyżka po łyżce cukier puder.
Na pierwszy blat nakładamy sporą warstwę kremu. Układamy 1/3 część wiśni. Delikatnie kładziemy kolejny blat postępując analogicznie. Przykrywamy kolejnym, wierzch smarujemy pozostałym kremem, dookoła układamy owoce. Przed podaniem na wierzch ścieramy czekoladę.

Smacznego! :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...