Konfitura miała zdążyć przed Gwiazdką, jako pomysł na jadalny prezent, ale się nie wyrobiła ;) Mam jednak nadzieję, że za rok ten przepis zostanie "odkopany" i być może ktoś z Was podaruje bliskiej osobie pomarańczowy słoiczek w prezencie :)
A jeśli już mowa o prezentach i podsumowaniu mijającego roku, to ja od staruszka o imieniu 2013 dostałam wielki prezent - BLOGA. I oby jego młodszy kolega 2014 nie zabrał mi weny do jego prowadzenia :) Bo ten prezent (który poniekąd sama sobie sprawiłam ;)) dał (i daje) mi wiele radości i wspaniałych znajomości :) Ale roczek "kończymy" za tydzień i to wtedy przyjdzie czas na większe podsumowania :)
WSZYSTKIEGO NAJSŁODSZEGO W NOWYM ROKU! :)
- 4 pomarańcze
- 1 cytryna
- 2 czubate szklanki cukru
- 3 szklanki wody
- 1 laska wanilii
Drugiego dnia znów gotujemy owoce na małym ogniu, ale już z dodatkiem 1 szklanki cukru, doprowadzamy do wrzenia. Wyławiamy laskę wanilii. Odstawiamy na 1 - 2 h.
Po upływie tego czasu dodajemy kolejną szklankę cukru, zagotowujemy. Konfitura powinna mieć już odpowiednią gęstość. Przekładamy ją do wyparzonych, czystych słoiczków i odstawiamy do góry nogami (możemy też pasteryzować).
Smacznego! :)