Od najmłodszych lat podczas Wigilii na stole mogły znajdować się wyłącznie kapuśniaczki i pierogi z kapustą i grzybami, reszta mnie nie interesowała - takim byłam (i w sumie jeszcze trochę jestem :)) wybrednym smakoszem postnych dań :) Ciężko było przekonać mnie do jednego z kilku przygotowanych rodzajów ryb, zupy grzybowej, czy barszczu, ale za to kapuśniaczki były i są dla mnie podczas Świąt jak słone paluszki na nasiadówce czy imprezie - nieświadomie wyciągam dłoń po kolejne sztuki :)
Tak bardzo je lubię, że postanowiłam obmyślić na nie własną recepturę, taką co to będzie przekazywana "z pokolenia na pokolenie" :))) I wyszło bardzo fajnie, bo znikały jak wyżej wymienione paluszki ;) a 2 sztuki, które jakimś cudem uchowały się do 2 dnia po upieczeniu też zostały zjedzone ze smakiem, niczym dopiero co upieczone i wyjęte z pieca, tak więc macie pewność, że nawet w drugi dzień Świąt Wasi goście nie będą zawiedzeni, bo kapuśniaki długo zachowują świeżość, choć wiadomo, że najlepsze są te jedzone w Wigilię :)
Składniki (ok. 24 sztuki):
Ciasto:
- 20 g drożdży
- 3/4 szklanki letniego mleka
- 1 łyżeczka cukru
- 300 g mąki
- 30 g masła
- 1 jajko
- 5 g soli
- 500 g kapusty kiszonej
- duża garść suszonych grzybów (ok. 20 g)
- 1 średnia cebula
- sól, pieprz
Grzyby odsączamy, kroimy na małe kawałki i wrzucamy do gotującej się kapusty - mieszamy (w razie potrzeby podlewamy jeszcze trochę wodą).
Cebulę obieramy i kroimy w kostkę, podsmażamy i wrzucamy do garnka z kapustą i grzybami.
Doprawiamy wszystko solą i pieprzem do smaku. Gotujemy aż kapusta będzie miękka. Odstawiamy do wystudzenia.
Przygotowujemy ciasto (najlepiej w czasie gdy gotuje się farsz).
Robimy rozczyn z drożdży, cukru, 1/2 szklanki mleka i łyżki mąki. Odstawiamy na ok. 15 min aż "ruszy".
Mąkę mieszamy z solą, dodajemy rozczyn, resztę mleka i jajko. Wyrabiamy ciasto drewnianą szpatułką. Pod koniec wyrabiania dodajemy rozpuszczone masło - wyrabiamy dalej dłońmi, aż do uzyskania elastycznego, gładkiego ciasta.
Wkładamy ciasto do miski oprószonej mąka i odstawiamy na ok. 1,5 h w ciepłe miejsce żeby podwoiło objętość.
Wyrośnięte ciasto wykładamy na omączony blat, dzielimy je na dwie porcje i pierwszą rozwałkowujemy na prostokąt o wymiarach ok. 20 x 50 cm.
Rozkładamy na 1/2 części ciasta połowę farszu i przykrywamy go drugą częścią wzdłuż dłuższego boku, dokładnie sklejamy, tak żeby powstał wałek. Kroimy go ostrym nożem na pojedyncze kapuśniaczki. Analogicznie postępujemy z drugą porcją ciasta.
Układamy kapuśniaczki na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Smarujemy je rozkłóconym białkiem i posypujemy makiem.
Pieczemy ok. 20 min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Studzimy na kratce.
Smacznego! :)
pyszne :) ale u mnie to barszcz jest obowiązkowy :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam je <3
OdpowiedzUsuńNo to mamy coś wspólnego, bo mnie również z postnych potraw nie przekonywały ryby ani inne cudawianki, z czasem zaczęłam robić dla siebie na wigilię sałatkę grecką, bo naprawdę nie miałam nic do jedzenia oprócz jajek i barszczu:p a takie paszteciki czy kapuśniaczki zawsze mnie skutecznie zapychały i nie czułam się głodna i pokrzywdzona;d
OdpowiedzUsuń