23 grudnia 2014

Krucho - drożdżowa makowa choinka. I słodkie życzenia na Święta.

Krucho - drożdżowa makowa choinka to przepis, który znalazłam na blogu Łucji z Fabryki Kulinarnych Inspiracji. Pojawiła się tam już w ubiegłym roku i zapadła mi w pamięć tak głęboko, że także postanowiłam ją zrobić.

Jeśli chodzi o smak jest to w zasadzie tradycyjny makowiec, ale wygląd to już zupełnie inna "bajka". To wyjątkowy makowiec, na wyjątkowe Święta :) Makowa choinka to nie tylko ciasto, to też ozdoba świątecznego stołu. Myślę, że zachwyci i zaskoczy nie jednego gościa :) Nie wymaga dużo pracy, a efekt naprawdę robi wrażenie, zresztą sami zobaczcie ;) Można zrobić ją wprawdzie jeszcze szybciej, z gotowego ciasta francuskiego, ale jeśli stawiacie na tradycyjne smaki to warto pokusić się o samodzielne zrobienie ciasta krucho - drożdżowego, które dodatkowo dłużej zachowa świeżość i będzie smaczniejsze.

Przepisem na makową choinkę kończę "słodki, świąteczny maraton". Jest to ostatni wpis przed Świętami i ostatni w tym roku. Jestem szczęśliwa, że udało mi się pokazać Wam wszystko to, co sobie zaplanowałam, mam nadzieję, że opublikowane przepisy przydały się Wam (i przydadzą) podczas świątecznych przygotowań. Włożyłam w to sporo serca i pracy, dlatego po Świętach wyjeżdżam na małe wakacje i "zobaczymy" się dopiero w Nowym Roku :)

Chciałabym zatem złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia zdrowych, pogodnych i słodkich Świąt, pachnących choinką i pierniczkami, z pysznościami na stole, a co najważniejsze spędzonych w gronie najbliższych :) Życzę Wam także udanego Nowego Roku 2015, oby był jeszcze lepszy od tego, z którym się żegnamy! :)

Wesołych Świąt!


Składniki:
  • 500 g mąki pszennej
  • 250 g zimnego masła
  • 1/2 szklanki gęstej śmietany 18%
  • 50 g drożdży
  • 3 łyżki cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 2 żółtka (białka zostawiamy do posmarowania ciasta)
  • 450 g masy makowej (przepis na domową znajdziecie tu)
  • 2 łyżki kaszy manny
Drożdże rozcieramy ze śmietaną. Mąkę mieszamy z solą i cukrem, dodajemy masło, siekamy. Następnie dodajemy drożdże ze śmietaną i żółtka. Zagniatamy całość na gładkie, elastyczne ciasto, zawijamy w folię i wkładamy na 2h do lodówki.
Masę makową mieszamy w kaszą, odstawiamy.
Wyjmujemy ciasto z lodówki, dzielimy na dwie równe części i każdą z nich rozwałkowujemy na kształt trójkąta na papierze do pieczenia (choinkę pieczemy na dużej blasze z piekarnika) - przy wyrównywaniu odcinamy pozostałości ciasta, które posłużą za trzonek.
Smarujemy pierwszą część ciasta lekko rozkłóconym białkiem, nakładamy na całość masę makową. Smarujemy drugą część ciasta i nakładamy ciasto posmarowaną białkiem stroną na masę makową.
Następnie wykrawamy "gałązki", pozostawiając po środku "konar" i każdą część delikatnie zwijamy. Doklejamy "trzonek" z pozostałego ciasta (dokładną instrukcję fotograficzną znajdziecie na blogu Łucji). Całość smarujemy białkiem. Pieczemy ok. 40 - 45 minut w temp. 160 stopni (termoobieg). Studzimy na kratce.

Smacznego! :)

22 grudnia 2014

"Szybkie" pierniczki z lukrem królewskim. Pierniczki "na ostatnią chwilę".

Dla zabieganych, dla tych, którzy zupełnie zapomnieli oraz dla tych którzy poczuli, że koniecznie muszą mieć pierniczki na choince i w świątecznej puszce :)

Szybkie pierniczki z bloga Doroty, zdecydowanie jedne z moich ulubionych. Lubię je przede wszystkim za to, że robi się je dosłownie parę chwil i od razu po upieczeniu można cieszyć się ich smakiem :) Są mięciutkie i pyszne :) Mam do nich słabość i piekę je co roku. I Wam także je bardzo polecam, ponieważ na prawdę warto zrobić na Święta choć małą porcję pierniczków - zapach, który unosi się w kuchni i całym domu podczas ich pieczenia jest jedyny i niepowtarzalny, budują klimat Świąt lepiej niż nie jeden wyśmienity sernik :)

W naszym domu jest to już tradycja i musi być chociaż mała puszka z piernikami, bo co to za Święta bez pierniczków? :)  I chociaż na stole nie brakuje innych pyszności, to zawsze przychodzi chęć na coś "lżejszego", na dwa "gryzy". Jak miłe jest wtedy uczucie, że można sięgnąć do puszki po słodkie ciacho :)

No i dekorowanie, to też tradycja, to nic że trzęsą się ręce i przy "nastym" pierniczku może się odechciewać i tak zawsze efekt będzie cieszył, bo są zrobione i udekorowane własnoręczne (nawet jeśli linia w którymś miejscu jest trochę krzywa ;)) Ja z roku na rok mam więcej cierpliwości, cały czas się uczę i z roku na rok moje pierniczki cieszą mnie coraz bardziej i bardziej, mówię sobie, że za kilka lat dojdę do perfekcji :)

I Wam także tego życzę: pięknych i smacznych pierniczków! :)

P.S Z tego samego ciasta możecie też zrobić mini domki z piernika, które będą ozdobą stołu, czy kubka z gorącą czekoladą :)


Składniki (ok. 50 sztuk) - przepis jest lekko przeze mnie zmodyfikowany:

Pierniczki:
  • 300 g mąki pszennej
  • 100 g mąki żytniej (użyłam typ 720)
  • 2 żółtka
  • 1 jajko
  • 100 g masła (rozpuszczonego i lekko przestudzonego)
  • 100 g miodu (płynnego, jeśli jest w postaci stałej wystarczy go rozpuścić razem z masłem)
  • 130 g cukru pudru
  • 1 i 1/2 łyżki przyprawy korzennej (do piernika)
  • 1 łyżka kakao
  • 1/2 łyżeczki sody
Wszystkie składniki mieszamy ze sobą w misce, a następnie zagniatamy na blacie na gładką masę (może być lekko klejąca, ale nie dodajemy mąki).
Rozwałkowujemy ciasto na placek o grubości ok. 4 - 5 mm (nie cieniej) na blacie podsypanym lekko mąką, wykrawamy pierniczki*. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 8 - 10 do lekkiego zarumienienia.

Wystudzone pierniczki możemy polukrować lukrem królewskim lub zwykłym.

Lukier królewski:
  • 1 białko
  • 150 g cukru pudru
  • odrobina soku z cytryny 
Białko z dodatkiem cukru pudru i soku z cytryny ucieramy, aż lukier będzie gładki i lśniący przez ok. 5 minut, będzie bardzo gęsty. Jeśli chcecie na pierniczkach "namalować" małe elementy warto wmieszać więcej cukru pudru. Dekorujemy za pomocą rękawa jednorazowego z odciętą końcówką, rękawa z małą okrągłą tylką lub papieru do pieczenia zwiniętego w tutkę.

Smacznego! :) 

* tak jak wspomniałam we wpisie można zrobić z tego ciasta mini domki wykrawając: dach (x2) o wym. 3,5 x 3 cm, boki (x2) o wym. 2 x 1,5 cm i fronty (x 2 ) 3 x 2,5 cm, gdzie szerokość 0,5 cm pośrodku to drzwi, a na wysokość od 1,5 cm "ścinamy" dach (dokładną instrukcję znajdziecie tu). Po upieczeniu i wystudzeniu elementów, sklejamy je używając cementu, którym będzie lukier królewski (jest trwalszy od zwykłego, a przede wszystkim mocniejszy i szybciej zastyga). Zaczynamy od sklejenia frontu z bokami, odstawiamy do zastygnięcia, przyklejamy drugi front. Odczekujemy kilka minut i na końcu przyklejamy obie części dachu. Kiedy domek będzie stabilny możemy go dowolnie udekorować lukrem królewskim.


20 grudnia 2014

Makowiec pod bezą (pod pierzynką) na kruchym cieście. I przepis na domową masę makową.

Święta zbliżają się wielkimi krokami, a na blogu nie pojawił się jeszcze makowiec! Musiałam dać sobie reprymendę i nadrobić te braki.. ;)

Zatem zapraszam na makowiec! Pod bezą, czy też jak kto woli, pod pierzynką, niestety jest to pierzynka tylko z bezy, a nie ze śniegu, który wielu z nas tak bardzo pewnie się marzy :) Ale niestety jeśli puch nie chce lecieć z nieba, to niech będzie chociaż ten "oszukany", na cieście :) 

Postanowiłam zaproponować Wam w tym roku chyba jeden z najprostszych makowców, bo na kruchym cieście, bez zawijania i martwienia się czy się uda (może w przyszłym roku "dojrzeję" do tego, żeby zrobić właśnie taki tradycyjny :)). Takiego makowca robiła moja babcia i jest to zdecydowanie smak dzieciństwa - u babci była tylko jedna różnica: na wierzchu zamiast bezy były paski z kruchego ciasta, a ja wprowadziłam tę małą zmianę ze względu na brak śniegu ;) 

Babcia do makowca zawsze mieliła mak, pamiętam jak przykręcała ciężką, manualną maszynkę do stołu i po całej kuchni roznosił się zapach maku. Wtedy nie było jeszcze elektrycznych maszynek i praca była dwa razy cięższa, ale było warto. Dlatego ja w tym roku też postanowiłam zrobić domową masę makową. Powiedziałam sobie: "masz sporo czasu, zrób domową i nie idź na łatwiznę". Warto zrobić domową masę przede wszystkim ze względu na smak, który jest po prostu nie porównywalny do tej sklepowej, po drugie "wiemy, co jemy, bo wiemy co dodajemy", po trzecie wiemy też jakie ilości składników dodajemy i możemy dopasować je do własnych potrzeb, czy preferencji, np. więcej rodzynek, mniej moreli (możecie swobodnie modyfikować podane przeze mnie wartości, bo każdy lubi co innego ;)), a także osłodzić i aromatyzować tak jak lubimy najbardziej. No i po czwarte (ostatnie!) - ta duma i radość, że jest "domowa", zrobiona samodzielnie ;)

Spróbujcie, a nie pożałujecie - zarówno makowca jak i domowej masy do niego :)

 
Składniki: (forma 20 cm):

Kruche ciasto:
  • 1 i 1/3 szklanki mąki
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 100 g masła
  • 2 żółtka
  • szczypta soli
Z podanych składników szybko zagniatamy gładkie ciasto. Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 45 minut. Po tym czasie wyjmujemy ciasto, rozwałkowujemy i wylepiamy nim dno i boki formy. Ponownie wkładamy do lodówki. Przygotowujemy masę makową.

Masa makowa:
  • 450 g masy makowej (przepis na domową masę poniżej)
  • 2 białka
  • szczypta soli
Białka ubijamy na sztywno z dodatkiem soli. Delikatnie mieszamy je z masą makową. Wyjmujemy z lodówki nasz spód i wykładamy na niego masę. Przygotowujemy bezę.

Beza (pierzynka):
  • 2 białka
  • szczypta soli
  • 1/2 szklanki cukru
  • 1 łyżeczka jasnego budyniu lub mąki ziemniaczanej
Białka ubijamy z dodatkiem soli, pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier. Miksujemy, aż powstanie lśniąca masa i cukier się rozpuści. Na końcu dodajemy budyń/mąkę i delikatnie mieszamy. Wykładamy bezę na masę makową. Całość pieczemy ok. 45 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni (jeśli beza będzie się rumienić zmniejszamy do 150). Studzimy w uchylonym piekarniku, a następnie na kratce.

Smacznego! :)


Domowa masa makowa - przepis (ok. 1200 g masy):
  • 500 g suchego maku
  • 1/3 szklanki rodzynek
  • 1/3 szklanki suszonych moreli
  • 1/3 szklanki daktyli bez pestek
  • 1/3 szklanki migdałów w płatkach
  • 50 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 100 g miodu
  • 50 g cukru
  • 2 łyżki masła
  • 2 łyżki likieru amaretto
  • ziarenka wanilii (na czubku noża)
  • ew. aromat migdałowy (1 - 2 krople)
Mak, rodzynki i morele zalewamy wrzątkiem (każde w osobnym naczyniu). Odstawiamy na ok. 0,5 h. Odcedzamy na sicie z nadmiaru wody. Studzimy.
Wystudzony mak mielimy w maszynce dwukrotnie. Morele, daktyle i migdały drobno siekamy.
Miód, masło, cukier, likier i wanilię umieszczamy w garnuszku i podgrzewamy na małym ogniu do połączenia składników. Dodajemy posiekane bakalie oraz rodzynki i skórkę pomarańczową. Wszystko dokładnie mieszamy. Całość dodajemy do masy makowej, ponownie mieszamy (w tym momencie można dodać ew. aromat wg. uznania).

19 grudnia 2014

Sernik żurawinowy na spodzie z ciastek korzennych (na zimno).

Dziś Święta w jakby to powiedzieć "bardziej nowoczesnym" wydaniu. Wprawdzie też będzie sernik, jednak nie taki tradycyjny, pieczony, a na zimno i w tym cała nowość, bo to ciasto raczej rzadko spotykane na naszych świątecznych stołach :) Ale kto powiedział, że serniki na zimno są zarezerwowane tylko na lato? :)

Serników na zimno jest na blogu sporo, z kilkoma rodzajami owoców, od truskawki, po borówkę. Wyszukujecie ich bardzo często, przez co stały się jednymi z najpopularniejszych przepisów. Są poszukiwane także teraz, więc kiedy zobaczyłam przepis na sernik na zimno z żurawiną na blogu UgotujmyTo, wiedziałam, że muszę zrobić dla Was coś podobnego jeszcze przed Świętami, bo pomyślałam, że warto pokazać Wam sernik na zimno w "zimowej odsłonie" i czułam "w kościach", że to może bardzoo dobrze smakować (a już sam wygląd był wystarczającą zachętą :))

Nie myliłam się, ponieważ okazało się, że z sernika na zimno można zrobić całkiem fajne, świąteczne ciacho, bo połączenie tradycyjnej, kojarzącej się ze okresem Bożego Narodzenia żurawiny, z sernikiem na zimno, który jest małą "abstrakcją" jest strzałem w dziesiątkę. Ja wpadłam jeszcze na pomysł żeby całość nieco bardziej "uświątecznić" i zrobiłam mu spód z ciasteczek korzennych, uwierzcie, że wszystkie te smaki świetnie ze sobą "zagrały" i bardzo dobrze smakują :)

Dodatkowo na jego korzyść działa fakt, że nie jest to taki "zwykły" sernik na zimno. Składa się z kilku dostojnych warstw i spokojnie można byłoby go nazwać też tortem. Myślę, że tym sposobem może konkurować z niejednym "pieczonym kolegą" :)


Inspiracja: UgotujmyTo.pl

Składniki (forma 20 cm):

Spód z ciasteczek korzennych:
  • 110 g ciasteczek korzennych lub kruchych pierniczków
  • 50 g rozpuszczonego, ciepłego masła
Ciastka kruszymy "na miazgę" i mieszamy drewnianą łyżką z ciepłym masłem. Uzyskamy tzw. "mokry piasek", którym wykładamy dno tortownicy (można je dodatkowo wyłożyć papierem lub folią aluminiową). Wyrównujemy, wkładamy do lodówki. Przygotowujemy serową masę żurawinową

Serowa masa żurawinowa:
  • 250 g żurawiny (ja użyłam mrożonej, nie trzeba jej rozmrażać)
  • 1/2 szklanki wody (do żurawiny jeśli używacie świeżej)
  • 1 szklanka cukru
  • odrobina soku z cytryny
  • 2 łyżki żelatyny
  • 1/3 szklanki gorącej wody
  • 100 ml śmietany kremówki
  • 300 g sera (użyłam wiaderkowego)
Żurawinę zasypujemy cukrem, skrapiamy lekko sokiem z cytryny i zalewamy wodą (jeśli używacie mrożonej nie ma takiej potrzeby). Gotujemy na małym ogniu, aż żurawina w większości popęka i będzie lekko gęsta (10 - 15 minut). Po tym czasie przecieramy żurawinę przez sito do rondelka (będziemy dalej gotować) żeby pozbyć się pozostałości po owocach. Powstały żel zagotowujemy (można dodać więcej cukru jeśli będzie za kwaśny), zdejmujemy z ognia. Dodajemy rozpuszczoną w gorącej wodzie żelatynę i energicznie mieszamy. Odstawiamy do przestygnięcia.
Przygotowujemy masę serową. Śmietanę ubijamy na sztywno. Dalej miksując, łyżka po łyżce dodajemy ser. Na końcu do masy dodajemy przestudzony żurawinowy żel miksując na wysokich obrotach. Wylewamy masę na ciasteczkowy spód. Wstawiamy ciasto do lodówki do stężenia. Przygotowujemy w tym czasie kolejną masę.

Masa serowa:
  • 100 ml śmietany kremówki
  • 300 g sera
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 2 łyżki żelatyny
  • 1/3 szklanki wody
Śmietanę ubijamy na sztywno. Dalej miksując, łyżka po łyżce dodajemy ser. Na końcu do masy dodajemy przestudzony żurawinowy żel miksując na wysokich obrotach. Tak przygotowaną masę wykładamy na wcześniejszą warstwę. Ponownie wstawiamy ciasto do lodówki do całkowitego stężenia. Przygotowujemy w tym czasie śmietanową chmurę.

Śmietanowa chmura:
  • 200 ml śmietany kremówki
  • 1 łyżka cukru pudru
  • odrobina różowego barwnika lub soku z żurawiny (można też pozostawić chmurę białą)
+ kilka owoców żurawiny do dekoracji (np. obtoczonych w lekko rozkłóconym białku, a następnie w cukrze)

Śmietanę ubijamy na sztywno z dodatkiem cukru pudru. Wykładamy na gotowy sernik. Dekorujemy żurawiną.

Smacznego! :)

18 grudnia 2014

Prosty keks świąteczny.

Przedstawiam Wam mój pierwszy w życiu własnoręcznie upieczony keks. Poważnie, pierwszy. I od razu stał się w domu hitem, czy inaczej mówiąc przebojem. I tym samym wdarł się do naszego świątecznego, słodkiego menu, jako pierwsza zaplanowana pozycja :)

Nie byłoby w tym nic dziwnego (bo keks to przecież tradycyjne, bożonarodzeniowe ciasto), gdyby nie fakt, że to w naszym domu zupełna nowość, oczywiście nie znaczy to, że po raz pierwszy go próbowaliśmy, ale po prostu u nas nigdy się go nie piekło. Babcie i mama zwyczajnie gustowały w innych ciastach, keks schodził na dalszy plan, a ja przez to zawsze miałam przeświadczenie, że jest niesmaczny i nawet jak spotykałam go na stole, to moja dłoń wędrowała po inne ciasto.. ;)

Oprócz tego, że wydawało mi się, że jest niesmaczny, to jeszcze byłam święcie przekonana, że jest to ciasto trudne do wykonania, wymagające długotrwałego leżakowania i tym podobne rzeczy. A tu czekała na mnie taka niespodzianka...

Wszystko zmieniło się na świątecznych warsztatach w Poznaniu, dostał w mojej głowie "drugie życie". Poznałam tam fenomenalny przepis na keks, który podbił serca i kubki smakowe uczestniczek, w tym także moje :) Okazało się, że jest smaczny (a nawet bardzo!) i choć zjadłam wtedy tylko mały kęs, to ten mały kęs dał mi znak, że w domu trzeba go odtworzyć. A co więcej jest bardzo prosty do zrobienia... i najważniejsze: od razu nadaje się do zjedzenia :)

Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie upiekła go w domu, bo wypadało podzielić się tym smakiem z domownikami, a z Wami zdjęciami (bo spodobał mi się też jego prosty wygląd i fakt, że można go ładnie "opakować" i dać komuś w świątecznym prezencie, a zresztą sami spójrzcie ;)) i przepisem, żeby Wasze rodziny też mogły zajadać się tym pysznym keksem, popijając świąteczną kawę lub herbatę :)


Przepis Kasi z bloga W Krainie Smaku (z moimi małymi modyfikacjami)

Składniki (na małą keksówkę, ja piekłam w jednorazowej foremce aluminiowej):
  • 2 jajka
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2/4 szklanki oleju
  • 1 i 1/4 szklanki mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 1/2 dużego jabłka (pokrojone w drobną kostkę)
  • 3 łyżki rodzynek
  • 80 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
  • 3 - 4 daktyle (drobno pokrojone)
  • odrobina świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy i świeżo startej skórki pomarańczowej (po 1 łyżeczce)
+ cukier puder do posypania  

Jajka ubijamy z cukrem na jasną, puszystą masę (musi być bardzo lekko żółta, prawie biała). Stopniowo dodajemy olej, a następnie mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i solą. Na koniec dodajemy jabłko i bakalie, lekko mieszamy, aż składniki się połączą.
Przekładamy ciasto do formy uprzednio wysmarowanej tłuszczem i wyłożonej papierem do pieczenia (jeśli korzystacie z aluminiowych, nie trzeba jej niczym smarować, ciasto ładnie odchodzi po upieczeniu).
Keks pieczemy ok. 1 godzinę w temp. 160 stopni. Wcześniej można sprawdzić patyczkiem czy ciasto jest już gotowe - musi wyjść suchy. Po wyłączeniu, zostawiamy ciasto jeszcze na parę minut w uchylonym piekarniku, a następnie studzimy na kratce. Całkowicie wystudzone posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego! :)

16 grudnia 2014

Sernik królewski.

Tak jak pisałam Wam przy okazji jednego z ostatnich postów, świąteczny stół potrzebuje króla, jednego, najważniejszego, który będzie "górował" nad całym stołem, zatem piernik, piernikiem, ale przecież na Święta nie może zabraknąć też sernika! A najlepiej, gdy będzie to właśnie sernik królewski, bo nie dość, że odpowiednią, królewską ma nazwę, to jeszcze idealnie wpisuje się w nadchodzące Święta, bo będziemy w końcu świętować narodziny króla! :)

Sernik królewski to jeden z najpopularniejszych i chyba najbardziej znanych serników w naszym kraju, robi się z okazji ważnych świąt, ale też "tak po prostu", bo jest pyszny i dość prosty do przygotowania. Jego nazwa nie wynika z tego, że był wypiekany dla królów i wysoko postawionych dostojników (bynajmniej nie znalazłam takiej informacji ;)), ale z jego wyjątkowego smaku, z faktu, że powinien posmakować dosłownie każdemu - i powiem Wam, że coś w tym jest, bo jak nie jadłam serników w ogóle, tak ten jest jednym z moich ulubionych :)

Wiem, że nie każdy musi go znać, może trafi tu jakiś młody adept sztuki kulinarnej, który poszukuje wyjątkowego sernika na Święta i chciałby się dowiedzieć więcej tej "pyszności" sernika królewskiego :) Zatem już wyjaśniam: serniki na kruchym cieście z reguły dobrze smakują, smaki kruchego ciasta i masy serowej jakoś dobrze się uzupełniają i wychodzi z tego fajna całość, tak jest też w tym przypadku, ale dodatkowo ciasto jest "podkręcone" jeszcze kakao, a jak wiadomo jest to składnik "wyższej klasy" i sernik zyskuje tym dodatkowy punkt. No i słowo o masie serowej: nie za słodka, z wyczuwalną budyniową nutą, niespotykana chyba w żadnym, innym serniku. Od sernika królewskiego ciężko się "oderwać" i to jest chyba najlepsze wytłumaczenie jego nazwy ;)

Podsumowując to wszystko: jeśli poszukujecie sernika "uniwersalnego", który będzie smakował całej rodzinie, to jest to właśnie sernik królewski :)


Składniki (forma 20 cm):

Ciasto kruche:
  • 125 g mąki
  • 1 czubata łyżka kakao
  • 50 g cukru
  • 100 g masła
  • 2 żółtka
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Z podanych składników szybko zagniatamy gładkie ciasto. Dzielimy je na pół, każdą część zawijamy w folię i wkładamy do zamrażarki na ok. 45 minut.
Przygotowujemy masę serową ok. 15 minut przed wyjęciem ciasta.

Masa serowa (jeśli chcecie żeby sernik był wyższy i bardziej dostojny pomnóżcie składniki x2):
  • 500 g sera (mielonego trzykrotnie lub wiaderkowego)
  • 2 jajka
  • 100 g cukru pudru
  • 50 g bardzo miękkiego masła
  • 1 opakowanie budyniu waniliowego lub śmietankowego (małe)
Ser ucieramy z cukrem pudrem, następnie dodajemy po kawałku masło oraz po jednym jajku. Na koniec łyżka po łyżce, cały czas miksując dodajemy budyń.
Wyjmujemy pierwszą część ciasta z lodówki i ścieramy je na grubych oczkach na spód tortownicy wyłożony papierem do pieczenia. Lekko dociskamy. Wylewamy masę serową. Wyjmujemy drugą część ciasta i ścieramy tak jak pierwszą.
Sernik pieczemy w 160 stopniach przez ok. 60 minut. Studzimy w uchylonym piekarniku, a następnie na kratce najlepiej przez całą noc (całkowicie wystudzony sernik można włożyć do lodówki).

Smacznego! :)

15 grudnia 2014

Muffinki piernikowe z powidłami śliwkowymi.

Pojawił się tu już szybki, łatwy piernik, a co Wy na to, żeby było jeszcze szybciej i jeszcze łatwiej?
Zapraszam po przepis na muffinki piernikowe!

Ciężko chyba jest znaleźć osobę, która skrzywiłaby się na widok muffinek i powiedziała, że ich nie lubi, że są nie smaczne. One po prostu nie dają się nie lubić! :) Małe, urocze, często na 2 - 3 kęsy, do popołudniowej kawy i herbaty, na śniadanie, do pracy i szkoły, dlaczego więc nie miałby się znaleźć również na świątecznym stole?

To, że robi się je 5 minut, a z pieczeniem ich przygotowanie zajmuje mniej niż 0,5 godziny nie znaczy, że trzeba je dyskwalifikować, bo Święta, to Święta i muszą być tylko ciasta wykwintne i eleganckie.

Muffinki też mogą być ozdobą stołu - wystarczy je tylko ładnie "opakować", podać na "wyjściowym" talerzu lub paterze i będą ozdobą stołu nie gorszą od sernika :) A poza tym muffinki piernikowe są równie smaczne jak wyżej wspomniany piernik, mają smakowitą "wkładkę" w postaci powideł śliwkowych,  ale dla wielu ich największą będzie fakt, że może zrobić je dosłownie każdy: od dziecka, które zaczyna swoją przygodę w kuchni, po dorosłego mężczyznę, który chce w Święta zaskoczyć ukochaną :)

Większość z nas chce się "wykazać" i zrobić na Gwiazdkę coś fajnego, a to jest propozycja dla tych, którzy jeszcze nie do końca w siebie wierzą :)

Powodzenia! :)


Składniki (12 sztuk):
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • szczypta soli
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2,5 łyżki przyprawy korzennej (do piernika)
  • 2 łyżki kakao
  • 2 jajka
  • 250 ml mleka 
  • 1/2 szklanki oleju
  • mały słoiczek powideł śliwkowych (po 1 czubatej łyżeczce na muffinkę) 
+ cukier puder do posypania
W jednej misce mieszamy składniki mokre tj. mleko, olej i  jajka, a w drugiej  suche: mąkę, cukier, proszek do pieczenia, kakao i przyprawę do piernika. Składniki suche dodajemy do mokrych, mieszamy do połączenia składników. Blachę do muffinek wykładamy papilotkami, do każdej papilotki nakładamy ciasto do ok. 1/2 jej wysokości, następnie nakładamy czubatą łyżeczkę powideł śliwkowych i przykrywamy je ciastem piernikowym (całość powinna zajmować ok. 3/4 wysokości papilotki). Pieczemy 20 minut w temperaturze 190 stopni. Po wyjęciu z piekarnika, studzimy muffinki w foremce przez ok. 10 min, następnie przekładamy je na kratkę. Wystudzone babeczki posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego! :) 

14 grudnia 2014

Tiramisu piernikowe z piwną nutą.

.. czyli można powiedzieć tiramisu po polsku! :) Zamiast biszkopcików lady fingers - pierniczki, no i żadnej kawy z amaretto! W zamian za nie piwo Książęce Chlebowo Miodowe, bo nic tak nie pasuje do piernika jak lekko podgrzane piwo z miodową nutą. Dodatkowo całość posypałam mieszanką kakao i przyprawy do piernika i mogę śmiało powiedzieć, że powstał idealny, świąteczny deser :)

Bo przecież na świątecznym stole nie muszą znaleźć się tylko sernik, makowiec i piernik, można wprowadzić pewną odmianę i zaskoczyć gości :) Myślę, że taka wersja tiramisu przekona nawet najbardziej konserwatywnych ciocię i wujka, którzy są tradycjonalistami i daleko im do obcych smaków :) Już zapach unoszący się znad pucharka przekona ich do tego, że warto spróbować i że to smaki wcale nie takie obce :) Dlaczego? Ponieważ czuć zapach przypraw korzennych i pomarańczy, czyli dwóch "głównych składników Świąt Bożego Narodzenia". Sama, kiedy robiłam zdjęcia, musiałam się hamować, żeby nie chwycić za łyżeczkę i "nie wyczyścić" pucharka, bo tak kusiły mnie moje ulubione zapachy ;))

Dodatkowo jest to deser banalnie prosty, zajmie Wam dosłownie parę minut i niech nie przeraża Was to, że do tiramisu trzeba dodać surowe żółtka, bo jest to wersja tiramisu bez jajek, z prostym kremem mascarpone (trochę oszukana, ale równie pyszna).

No i ostatnia zaleta tiramisu piernikowego (bo więcej już nie przychodzi mi do głowy :)): może być to też deser "recyklingowy", w którym wykorzystacie czerstwy piernik przygotowując go np. ostatniego dnia Świąt lub podczas tegorocznego poświątecznego weekendu, bo gdy przełożycie go kremem i nasączycie piwem zyska "drugie życie".

Zatem nic, tylko przygotowywać i cieszyć się prostym, ale świetnym smakiem! :)

P.S Będzie mi bardzo miło jeśli ten deser zagości na Waszym świątecznym stole, a podwójnie miło, jeśli będziecie  trzymać za mnie kciuki, bo piernikowe tiramisu z piwną nutą bierze udział w konkursie Książęce Mistrzostwa Smaku - do wygrania jest m.in. mikser Kenwood - fajnie byłoby, gdyby odwiedził mnie z nim konkursowy Mikołaj :)


Składniki (2 pucharki):
  • 200 ml śmietany kremówki (30/36%)
  • 120 g mascarpone
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 1 opakowanie pierniczków, u mnie 6 dużych sztuk (Katarzynek bez polewy lub innych pierników bez polewy, żeby można je było nasączyć, tak jak napisałam możecie użyć też piernik)
  • 1/2 szklanki piwa Książęce Chlebowo Miodowe
  • mieszanka kakaowo - piernikowa do posypania (1 łyżka kakao wymieszana z 1/2 łyżki przyprawy do piernika) oraz trochę świeżo startej skórki z pomarańczy
Śmietankę ubijamy z dodatkiem mascarpone, pod koniec ubijania dodajemy cukier puder. Wstawiamy masę do lodówki.
Piwo lekko podgrzewamy (nie gotujemy), wlewamy je do płytkiego naczynia i nasączamy pierniczki (trzeba potrzymać je troszkę dłużej niż tradycyjne biszkopciki do tiramisu, ponieważ są twardsze i muszą dobrze wchłonąć płyn, w przypadku piernika wystarczy go nasączyć lekko pędzlem, bo jest miękki i lepiej chłonie). Układamy pierniczki na tacy.
Wyjmujemy krem mascarpone z lodówki i układamy warstwy w pucharkach, kolejno: nakładamy ok. łyżkę kremu, posypujemy mieszanką kakao i przyprawy, nakładamy nasączony piernik (lub 1,5 - w zależności od szerokości pucharka) i analogicznie postępujemy z kolejną warstwą, kończymy kremem. Wstawiamy desery do lodówki na klika godzin do lodówki, żeby się "przegryzły", przed podaniem posypujemy mieszanką i ścieramy odrobinę skórki z pomarańczy.

Smacznego! :)

13 grudnia 2014

Lussekatter - szwedzkie bułeczki św. Łucji.

Lussekatter, to szwedzkie bułeczki z dodatkiem szafranu wypiekane na śniadanie głównie w dniu świętej Łucji, przypadającym w pośrodku adwentu, 13 grudnia, czyli dokładnie dziś :)

Marzyło mi się ich zrobienie odkąd zobaczyłam je na okładce "Scandilicious Baking" - po prostu mnie zauroczyły! Od tamtej chwili "chodziły" za mną lussekatter i rosła chęć kupna książki, trochę odstraszała mnie jej cena w Polsce, a do zakupów zagranicą nie byłam przekonana. Jednak wpadła w moje ręce bardzo przypadkowo: podczas szczęśliwych zakupów w Tk Maxx (można tam znaleźć jak widać prawdziwe perełki :)), jednak spotkał mnie mały zawód, gdyż  książka wyszła w dwóch wersjach i moja niestety posiada inną okładkę i tym samym nie ma w niej też przepisu na te ślicznotki. Jednak grunt to się nie poddawać - z pomocą przyszedł jeden z moich ulubionych blogów Bea w kuchni, gdzie znalazłam na nie bardzo przyjemny przepis.

I to właśnie m.in. na tym blogu znalazłam też odpowiedzi na nurtujące mnie pytania odnośnie bułeczek. Jakie? Zobaczcie:

Dlaczego bułeczki są akurat żółte? Święto świętej Łucji, jest świętem światła, a kolor żółty ma je symbolizować. W tym dniu odbywają się także pochody na cześć świętej, podczas których uczestnicy niosą zapalone świece - między innymi dlatego też na moich zdjęciach też zagościło światełko :)

Drugie pytanie tyczyło się kształtu? Bułeczki lussekatter przybierają różne ksztatłty, choć ten w kształcie litery "S" jest najprostszy i stał się najbardziej popularny.

A ostatnie pytanie, które nasuwało mi się patrząc na bułeczki to dlaczego są tylko dwie rodzynki w całości? Otóż one mają podobno symbolizować oczy św. Łucji, które to "wydłubała sobie", chcąc zniechęcić do siebie narzeczonego, ponieważ wybrała inną drogę.

Jak widzicie bułeczki są nie tylko fajną formą śniadania, ale mają też ciekawą historię i myślę, że warto je upiec w tym przedświątecznym czasie, dla pewnej odmiany, może między piernikiem, a sernikiem :)

Udanego weekendu!

P.S Dołączyłam się także do wspólnego wypiekania tych bułeczek, które przygotowaliśmy z innymi blog arami w cotygodniowym cyklu "Wypiekanie na śniadanie", na zaproszenie wyjątkowej osoby - mojej serdecznej, "blogowej" koleżanki Łucji, która jest dzisiejszą solenizantką! :) Łucji życzę samych pysznych wypieków, a Was zapraszam na jej bloga Fabryka Kulinarnych Inspiracji, gdzie możecie zobaczyć bułeczki lussekatter z nieco innego przepisu :)

A poza solenizantką bułeczki upiekły również:

Bożena: Moje domowe kucharzenie
Iza: Smaczna Pyza
Kinga: Małe kulinaria
Wiosenka: Eksplozja smaku
Magda: Domowa Cukierenka 
Kamila: Ogrody Babilonu 
Marzena: Zacisze kuchenne
Joanna: Różowa kuchnia 


Składniki (22 - 25 bułeczek) - ja zrobiłam z połowy porcji: 
  • 150 g masła
  • 500 ml mleka
  • 2,5 łyżeczki suchych drożdży (użyłam świeżych, ta ilość suchych odpowiada 30 g)
  • 250 g serka typu "quark" (możecie użyć naszego serka homogenizowanego lub 2 jajek)
  • 1 g szafranu (ja użyłam dużo mniej szafranu, dlatego moje bułeczki nie były bardo żółte - niestety kupiłam go za mało ;))
  • 150 g cukru
  • 1/2  łyżeczki soli
  • ok. 900 – 950 g mąki 
+ rodzynki i rozkłócone jajko do posmarowania

Mleko i masło podgrzewamy do rozpuszczenia się masła. Szafran lekko rozcieramy i dodajemy do mleka, mieszamy. Następnie dodajemy świeże drożdże, mieszamy do rozpuszczenia. W misce mąkę mieszamy z solą, robimy zagłębienie, wlewamy mleko z masłem, szafranem i drożdżami (ew. dodajemy drożdże suche), dodajemy cukier, lekko mieszamy, dodać serek (lub jajka) i wyrabiamy na gładkie ciasto (ciasto jest będzie dość lepkie, ale starajmy się nie dodawać zbyt dużo mąki, bułeczki będą bowiem wtedy suche i twarde). Przekładamy gotowe ciasto do misy, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na ok. 1,5h lub do podwojenia objętości.
Wyrośnięte ciasto przekładamy na lekko umączony blat i dzielimy na ok. 22 – 25 części (ja starałam się żeby każda miała po ok. 90 - 100 g). Z ciasta formujemy wałeczki o długości 15 - 20 cm, a następnie zawijamy je w literkę "S". Bułeczki układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i w każdej z nich umieszczamy po 2 rodzynki. Ponownie odstawić do wyrośnięcia (aż podwoją objętość lub na ok. 20 min).
Bułeczki smarujemy rozbełtanym jajkiem i pieczemy ok. 10 - 12 minut (mają być złote) w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.

Studzimy na kratce.

Smacznego! :)


10 grudnia 2014

Bożonarodzeniowe cake pops.

"Piernik na patyku", czyli tak jak obiecywałam piernik znów jest "na tapecie", choć go nie widać, to jest i świetnie smakuje.

A żeby zrobić tytułowe 10 bożonarodzeniowych cake popsów i sprawić by dzieci zjadły choć trochę świątecznego piernika, który w tradycyjnej postaci może być dla nich zbyt mało "atrakcyjny", wystarczy z niego odkroić dwa średniej grubości plastry, zmieszać z mascarpone i udekorować. Prawda że proste? I dzieci będą w 7 niebie ;)  

Cake pops'y, które zrobiłam na Wielkanoc biły na blogu rekordy popularności i jest to jeden z czołowych przepisów tego roku. Pomyślałam więc, że jeśli tamte spodobały się Wam tak bardzo, to czemu nie zrobić też wersji na Boże Narodzenie? W równie prostej i przystępnej formie, tak żeby mógł poradzić sobie z nimi każdy, a przede wszystkim dzieci, bo robienie i jedzenie cake popsów, to frajda głównie dla nich :)

Zatem jeśli udekorowaliście już wszystkie pierniczki, które były do udekorowania, ale nie macie jeszcze dość (tzn. jeśli mali cukiernicy nie mają ;)), polecam dekorowanie bożonarodzeniowych cake pops - to coś dla Was :) Mamy, babcie albo ciocie muszą tylko upiec piernik, kupić mascarpone i "sprzęt" potrzebny do dekoracji, a maluchy zajmą się resztą, bo to im sprawia to chyba największą radość (Panie mogą jedynie dawać wskazówki i trochę pomóc, bo często ciężko jest się powstrzymać ;))

Oczywiście nie jest to zabawa tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych (sama robiłam je bez małych pomocników :)) - przygotowując takie cake pops'y można sprawić komuś bliskiemu słodką, świąteczną niespodziankę i będzie to własnoręczna robota! :)

P.S Przepis na bardzo dobry piernik znalazłam na stronie Moje Ciasto, moją nieco zmodyfikowaną wersję znajdziecie tu. Tak jak napisałam wystarczą 2 plastry o wadze ok. 140 gram, a jeśli chcecie zrobić ich więcej, ale mieć także piernik na Święta, to warto upiec dwa :)

Dekoracja: Inspiracja

Składniki (10 sztuk):
  • 145 g piernika (przepis znajdziecie tu)
  • 125 g zimnego serka mascarpone
  • 100 g czekolady + 1 łyżka oleju rozpuszczona w kąpieli wodnej lub 1 opakowanie gotowej polewy czekoladowej (ja użyłam deserowej Dr. Oetker)
  • pisaki cukrowe - kolor zielony i żółty oraz posypki perełki Dr. Oetker
Pokruszone ciasto mieszamy z serkiem mascarpone. Formujemy dłońmi kulę. Z kuli odrywamy 10 równych części i formujemy kuleczki. Układamy je na tacy i wkładamy na ok. 15 minut do lodówki.
Czekoladę z dodatkiem oleju rozpuszczamy w kąpieli wodnej lub przygotowujemy polewę wg. przepisu na opakowaniu. Przygotowujemy 10 patyczków do lizaków (lub wykałaczek, słomek). Wyjmujemy kulki z lodówki.
Końcówkę 1 patyczka zanurzamy w czekoladzie, następnie nabijamy kulkę i zanurzamy je w płynnej polewie czekoladowej. Odkładamy lizaka, aż polewa  lekko spłynie i dobrze zastygnie (na folię aluminiową lub nabijamy lizaka na styropian), następnie zielonym pisakiem rysujemy choinkę i posypujemy ją kolorowymi perełkami (lub delikatnie dotykamy do rozsypanych na talerzyk), na końcu żółtym pisakiem rysujemy gwiazdkę. Analogicznie postępujemy z kolejnymi cake popsami.
Lizaki wkładamy na 15 minut do lodówki, do schłodzenia. Przechowujemy także w lodówce.

Smacznego! :)


Jest to wpis sponsorowany przez markę Kasia oraz Dr. Oetker.

8 grudnia 2014

Szybki i prosty piernik świąteczny z polewą czekoladową.

Prosty piernik, bo w prostocie siła, nie tylko na co dzień, ale także od Święta. Chyba zgodzicie się ze mną, że "w Świętach" nie chodzi o to, żeby się "zarobić", ale o to, żeby było miło, smacznie i przyjemnie - nie potrzebne jest nam przecież nadludzkie zmęczenie po czasie spędzonym w kuchni do późnej nocy 23 albo nawet 24 grudnia, a dodatkowo jeszcze obawa, że coś nie wyjdzie. Często wystarczy coś łatwego w przygotowaniu, ale zrobionego z sercem.

Wychodzę z tym przepisem głównie do osób, które poszukują przepisów nieskomplikowanych, a trafia tu takich sporo. Wiem, że nie każdy jest "mistrzem piekarnika", ale mimo wszystko chce zrobić na Święta coś specjalnego, coś własnego i ten przepis jest właśnie dla Was ;)

Ale jest to też przepis dla osób nie lubiących przepychu i ceniących prostotę. Spójrzmy do pierwszej z brzegu książki z przepisami świątecznymi znajdującej się na Waszej półce - zapewne są w niej przede wszystkim niezbyt skomplikowane dania, bo taka jest świąteczna kuchnia. Oczywiście znalazło się też miejsce na przepisy wykwintne, wymagające nieco więcej pracy, ale mają być to "królowie i królowe" stołu i najlepiej smakują, gdy występują pojedynczo, a nie w nadmiarze, bo przecież każdy król, czy królowa najbardziej lubi rządzić samodzielnie :) I tak wyborny sernik nie potrzebuje towarzystwa kolejnego równie wspaniałego, ale świetnie "dogada się" z prostym piernikiem, a i my jesteśmy spokojniejsi, bo tylko o jedno ciasto trzeba się martwić, chuchać na nie i dmuchać, a to drugie po prostu się upiecze :)

I choć jest to piernik prosty do wykonania to jest naprawdę pyszny i bardzo piernikowy. Dominuje w nim smak miodu, który wzbogacają korzenne przyprawy. Aż ciężko uwierzyć, że robi się go tak szybko i nie wymaga długotrwałego leżakowania. Jak każdy piernik nabiera smaku z czasem, ale też w dniu upieczenia bardzo dobrze smakuje. Z reguły ciasta znikają w naszym domu w czasie +/- 24 godzin, ale tym razem było inaczej, bo piernik przechodził swego rodzaju "test". Został upieczony w czwartek, a ostatni kawałek zjadłam w niedzielę - o ile pierwszego dnia był dobry, tak w ostatnie dni, czyli sobotę i niedzielę, był najlepszy. Jest to zatem ciasto, które możecie upiec na początku lub na końcu przedświątecznych przygotowań, bo czy "leżakowane", czy nie i tak zda egzamin :)

Mam nadzieję, że Pan Piernik zagości na Waszym świątecznym stole :) A już dziś zapraszam Was na środowy wpis, bo w nim też będzie głównym bohaterem, ale w nieco odmienionej postaci, bądźcie czujni!:)

A tymczasem życzę Wam udanego tygodnia :)

P.S EDIT: oto środowa niespodzianka :) !


Przepis (nieco przeze mnie zmodyfikowany) pochodzi ze strony Moje Ciasto

Składniki (1 mała keksówka) - składniki powinny mieć temp. pokojową:
  • 100 g miodu
  • 125 g cukru
  • 100 g Kasi lub masła
  • 1/2 szklanki ciepłego mleka
  • 1 łyżka kakao
  • 2 czubate łyżki przyprawy do piernika
  • 2 jajka (żółtka i białka osobno)
  • 250 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
W rondelku rozpuszczamy miód i cukier, kiedy całość się rozpuści dodajemy mleko. Następnie dodajemy Kasię, kakao oraz przyprawę do piernika. Podgrzewamy na małym ogniu do otrzymania gładkiej konsystencji. Zdejmujemy, odstawiamy do wystygnięcia.
Do wystudzonej masy dodajemy po jednym żółtku miksując na średnich obrotach, następnie stopniowo dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i sodą.
Ubijamy pianę z białek ze szczyptą soli, delikatnie dodajemy do masy piernikowej, mieszamy.
Całość przekładamy do wytłuszczonej i wyłożonej papierem do pieczenia keksówki.
Pieczmy ok. 50 minut w 170 stopniach (z termoobiegiem). Wyjmujemy ciasto z piekarnika i studzimy na kratce przez ok. 15 min w formie, następnie bez.
Całkowicie wystudzone ciasto dekorujemy polewą czekoladową.

Polewa czekoladowa:
  • 1 tabliczka czekolady gorzkiej (100 g)
  • 1 łyżka masła 
Czekoladę i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej do powstania gładkiej, lśniącej masy. Dekorujemy piernik.

Smacznego! :)

5 grudnia 2014

Speculaas (Speculoos) - ciasteczka św. Mikołaja.

W poprzednim wpisie była mowa o jeszcze jednych ciasteczkach w tym tygodniu, zatem dotrzymuję słowa i są:)

Dziś wędrujemy do krajów niderlandzkich, gdzie już dziś dzieci czekają na prezenty. W przeciwieństwie do ciastek z konfiturą pomarańczową, które ciastkami dla św. Mikołaja zostały mianowane przeze mnie, ciastka speculass faktycznie są ciastkami św. Mikołaja, gdyż w dawnych czasach były wypiekane specjalnie na święto Sinterklass, obchodzone w Holandii w przeddzień imienin Mikołaja (czyli właśnie dziś), zaś w Belgii w ten sam dzień co u nas. Jednak współcześnie ciasteczka speculass są znane też na świecie (także w Polsce) i są kojarzone z całym okresem około świątecznym. Często można spotkać je w sklepach, ale ja trzymając się tradycji upiekłam domowe, specjalnie "na Mikołaja" :)

Tradycyjnie do ich wypiekania używa się specjalnych, drewnianych foremek, ja niestety takich nie posiadam, ale wykorzystałam drewniany wałek strukturalny, który też zostawia na cieście swoje lustrzane odbicie - bo takie jest założenie foremek do speculass - mają zostawiać lustrzane odbicie. Kiedy moja mama znalazła wałek na "pchlim targu" jeszcze latem, wiedziałam, że ta ręcznie zrobiona "perełka" idealnie spisze się przy tworzeniu ciastek speculaas na początku grudnia, trochę musiał poczekać, ale warto było dla takich efektów i smaku :)

Właśnie.. smaku - cały czas o Mikołaju i tradycjach, ale czym różnią się ciastka speculaas od naszych pierniczków?  Też są dość twarde, też zawierają przyprawy korzenne, ale nie dodaje się do nich miodu, tylko ciemny cukier, który nadaje im charakterystycznego smaku, mają według mnie też nieco inną kruchość i zapach. Jednak żeby się o tym przekonać, najlepiej jest ich spróbować :) Zatem wałki w dłoń (niekoniecznie strukturalne ;)) i do pracy! :)


Przepis jest połączeniem dwóch przepisów: jeden znalazłam u Doroty z Moich Wypieków, drugi zaś u Beaty z bloga Bea w Kuchni

Składniki (3 blachy ciastek):
  • 200 g mąki pszennej
  • 100 g cukru muscovado
  • 100 g zimnego masła
  • 2 - 3 łyżki zimnego mleka
  • 3 łyżeczki przyprawy korzennej (np. do piernika)
  • 1/2 łyżeczki sody
Z podanych składników wyrabiamy ciasto (jeśli będzie się kruszyć dodajemy więcej mleka). Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 1 godzinę.
Schłodzone ciasto rozwałkowujemy - jeśli posiadacie wałek strukturalny - odciskamy nim wzór (tak jak na zdjęciu), jeśli posiadacie drewniane foremki trójwymiarowe należy wysmarować je olejem i obsypać mąką, a następnie wylepić ciastem - na koniec uderzamy w tył, aby ciastko wyskoczyło na blachę. Można oczywiście użyć też standardowych wykrawaczek lub stempli do ciastek.
Układamy ciastka na blasze i pieczemy w 170 stopniach przez ok. 10 - 15 min (termoobieg).
Studzimy na kratce.

Smacznego! :)

--------------------------------------------------------------------
10 GRUDNIA 2014

Musiałam zrobić edycję wpisu, ponieważ spotkała mnie miła niespodzianka :)

Jeszcze w ubiegłym tygodniu, kiedy robiłam swoje pierwsze speculaas nawet przez myśl mi nie przeszło, że kilka dni później będę posiadaczką specjalnych, drewnianych foremek do ich wypieku! A to wszystko dzięki czytelniczce - Pani Małgosi, która jest właścicielką pracowni ArtiFrez - różności z drewna. Razem z Mężem sami projektują i wykonują foremki do speculaas i springerli - ja osobiście jestem pod wielkim wrażeniem tego co robią i mocno im kibicuję. Zajrzyjcie do ich sklepiku (link tutaj), zobaczycie tam pozostałe wzory foremek, a może też skusicie się na zakup? :) Święta za pasem - myślę, że taka foremka będzie świetnym prezentem dla samego siebie lub bliskiej osoby, która uwielbia wypieki :)

Jako że i mnie "Mikołaj" odwiedził z prezentem w postaci swojej podobizny, Ciastka i koniczynki, musiałam podwinąć rękawy i zrobić kolejną porcję pysznych ciastek speculaas, ale tym razem już w prawidłowy sposób :) Oto efekty:


Mi do gustu najbardziej przypadł Mikołaj, ponieważ jego wygląd jest najbardziej zbliżony do tradycyjnych form, najsprawniej praca szła mi z koniczynką, a najwięcej uwagi wymagał Pan Ciastek, bo niezłe z niego "ciacho" i lubi być w centrum zainteresowania :) Jednak wszystkie użyte przeze mnie foremki są godne uwagi i jeszcze raz zachęcam Was do obejrzenia, tego co robi Pani Małgosia :)

Pozdrawiam ciepło!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...