30 czerwca 2014

Tarta jagodowa z kremem budyniowym.

Tarta z bezą, tarta z panna cottą i tarta z kremem budyniowym. Wszystkie trzy pyszne, ale ostatnio na kolana rzuciła nas ta ostatnia. Obłędna!

Wszystko za sprawą klasyka, czyli kremu budyniowego. Crème pâtissière jak już sama nazwa wskazuje wywodzi się z Francji, niekwestionowanej mekki cukiernictwa. Mówi się o nim czasem zwyczajnie: krem podstawowy, a jest to przecież jeden z najlepszych kremów, który tworzy wyjątkowe smaki wielu znanych wypieków. Eklery, torty, babeczki i wreszcie tarty, zajadam się nimi wszystkimi i chyba nigdy nie będę miała dość. Już myślę o ponownym zrobieniu tarty z jagodami, a później z kolejnymi owocami lata. Kroiliśmy ją na małe kawałki, żeby wystarczyła na dłużej, żeby na dłużej zatrzymać ten smak. Nie wierzycie? Spróbujcie sami ;)



Składniki (forma o śr. 28 cm):

Ciasto:
  • 110 g masła
  • 220 g mąki pszennej
  • 60 g cukru pudru
  • 1 żółtko
Kroimy masło na małe kawałki. Mąkę przesiewamy na blat. Robimy w mące zagłębienie i dodajemy pokrojone w kostkę masło i żółtko. Siekamy składniki nożem, a następnie zaczynamy szybko zagniatać ciasto.
Gotowe ciasto wstawiamy do lodówki na minimum 1 godzinę. Po schłodzeniu rozwałkowujemy na grubość około 5 mm. Wykładamy ciastem formę do tarty. Pieczemy w piekarniku z termoobiegiem w temperaturze 170ºC ok. 20 minut (aż się zarumieni). Studzimy na kratce.

Krem budyniowy:
  • 1/2 litra mleka
  • 3/4 szklanki cukru
  • 1/2 laski wanilii
  • 1 łyżka masła
  • 3 jajka
  • 5 łyżek mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 100 g miękkiego masła 
Do garnka wlewamy mleko, dodajemy cukier waniliowy, aromat, łyżkę masła i gotujemy. W tym czasie ucieramy mikserem jajka z cukrem, dodajemy obie mąki i mieszamy. Mieszankę wlewamy na gotujące się mleko. Energicznie mieszamy żeby budyń się nie przypalił i aby nie powstały grudki. Gdy masa się zagotuje, zdejmujemy garnek z ognia i odstawiamy budyń do całkowitego wystudzenia.
Masło ucieramy do białości na puszystą masę, stopniowo dodajmy budyń. 
Na wystudzony spód wykładamy ok. 200 g jagód. Na jagody delikatnie wykładamy krem, następnie całość posypujemy pozostałymi jagodami. Odstawiamy ciasto w chłodne miejsce na 1 - 2 h, przed podaniem oprószamy cukrem pudrem.

Smacznego! :)


28 czerwca 2014

Tort malinowy z mascarpone.

Postanowiłam, że sezon malinowy w tym roku rozpocznę od prostego tortu, czyli od takiego jak najbardziej lubię, a który można zrobić tak po prostu, każdego dnia, bez żadnej okazji. Zatem kiedy przeszłyśmy z mamą pół naszego miasteczka i kupiłyśmy ostatnie! pudełko malin, po powrocie od razu zabrałam się za pracę. To idealne ciasto do popołudniowej kawy, czy na rodzinne spotkanie. Dzięki temu, że nie ma tu żmudnego dekorowania, robi się je dosłownie "chwilę". Sama byłam zdziwiona, że poszło mi tak szybko, a najwięcej czasu zajęło studzenie biszkoptu ;) Maliny, czekolada i serek mascarpone to połączenie idealne, lekkie i pyszne. A chyba właśnie tego wszyscy oczekujemy od letnich ciast :)

 
Składniki (forma o średnicy 20 cm):

Biszkopt rzucany (Moje Wypieki - niezawodny!):
  • 4 duże jajka lub 5 małych
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1/3 szklanki kakao
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąkę i kakao mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy ponczem (u mnie 1/2 szklanki gorącej wody + trochę soku z cytryny + odrobina wódki).

Krem mascarpone:
  • 200 ml kremówki
  • 250 g mascarpone
  • 4 - 5 łyżek cukru pudru 
+ ok. 400 g malin, posiekana drobno czekolada (ok. 25 g)

Kremówkę ubijamy na sztywno. Cały czas ubijając dodajemy łyżka po łyżce cukier puder. Następnie stopniowo dodajemy serek mascarpone.
Na pierwszy blat nakładamy sporą wartwę kremu. Układamy 1/3 część malin. Delikatnie kładziemy kolejny blat postępując analogicznie. Przykrywamy kolejnym, wierzch smarujemy pozostałym kremem, na środku układamy owoce. Przed podaniem posypujemy posiekaną drobno czekoladą.

Smacznego! :)

26 czerwca 2014

Sorbet truskawkowo - brzoskwiniowy. Bez maszynki.

To już ostatni truskawkowy przepis, a sezon na blogu kończę sorbetem. Wprawdzie nie mamy dziś ponad 30-to stopniowego upału, jednak postanowiłam, że warto pokazać Wam jeszcze jeden sorbet z  dodatkiem tych pyszności. Występują tu w towarzystwie brzoskwiń i okazało się, że całkiem nieźle się dogadują. Słodkie truskawy i nieco kwaśniejsze brzoskwinie tworzą fajne orzeźwienie. Jeśli przepis nie przyda się nikomu już w tym roku, to wierzę, że wykorzystacie go w przyszłym, bo jest wart uwagi - szczególnie dlatego, że nie wymaga użycia maszynki :) Wprawdzie wymagają nieco czasu, jednak efekt końcowy to rekompensuje i przyciąga oko :)

A może te soczyste, letnie kolory sorbetu przywołają upragnione lato i wyższe temperatury? :)


Składniki:
  • 300 g truskawek
  • 3 brzoskwinie
  • 110 g cukru 
Truskawki rozdrabniamy blenderem z 70 g cukru. 1/2 części owocowej masy rozlewamy do 6 pojemniczków na lody na patyku do 1/3 wysokości. Wkładamy do zamrażarki na ok. 1 h. Pozostałą masę wstawiamy do lodówki.
Brzoskwinie obieramy ze skórki, rozdrabniamy blenderem z 40 g cukru. Wlewamy do zamrożonych truskawek, do 2/3 wysokości pojemników. Wstawiamy do lodówki na kolejną godzinę.
Pojemniczki uzupełniamy pozostałą masą truskawkową i ponownie wstawiamy do lodówki na ok. 1 h.
Po tym czasie mamy gotowy sorbet! :)

Smacznego! :)

23 czerwca 2014

Pavlova z morelami.

Kolejna wariacja na temat Pavlovej. Odchodzę powoli od wypieków z truskawkami, "ujadam się" nimi raczej w "czystej" postaci, robiąc na przykład koktajle z ich udziałem :)

Do wypieków zaczynam wykorzystywać pojawiające się kolejne, równie smakowite owoce lata, wśród nich między innymi morele. Tak jak z truskawkami, na początku musiałam zjeść klika sztuk tak po prostu, bez dodatków, bo wprost je uwielbiam. Dopiero później przyszedł pomysł na dodanie ich do słodkiej bezy. Niezbyt słodkie, można powiedzieć, że nawet delikatnie kwaskowe morelki świetnie uzupełniły się z kipiącą słodyczą Pavlovą. No i wizualnie chyba też dały radę? :)

Może ten wypiek będzie dla kogoś inspiracją i czyjś tato zostanie obdarowany taką smakowitością z okazji dzisiejszego święta :) Zachwyt murowany! ;)


Składniki:
  • 4 białka
  • 225 g cukru kryształu
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej   
  • 200 ml śmietany kremówki (bardzo mocno schłodzonej)
  • ew. 1 łyżka cukru pudru
  • 3 - 4 morele, pokrojone w plasterki
Białka ubijamy w misce na sztywno. Stopniowo dodajemy cukier i miksujemy przez ok. 5 minut. Dodajemy sok z cytryny i przesianą mąkę ziemniaczaną, delikatnie mieszamy.
Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Na papierze rysujemy okrąg o średnicy ok. 15 cm. Wypełniamy okrąg bezą. Wstawiamy bezę do nagrzanego do 180ºC piekarnika i po ok. 3 - 5 minut (jak złapie kolor - delikatnie się przyrumieni) przykręcamy temperaturę do 140 - 150ºC w zależności od mocy naszego piekarnika. Pieczemy ok. 1,5 godziny. Studzimy w uchylonym piekarniku.
Wystudzoną bezę kładziemy na paterze dnem do góry, delikatnie zrywamy papier. Odwracamy.
Ubijamy kremówkę z łyżką cukru pudru (lub bez). Wykładamy masę na bezę. Dekorujemy plasterkami moreli. Podajemy od razu.

Smacznego :) !

21 czerwca 2014

Czekoladowy sernik na zimno na jogurcie greckim.

Dziś mała odskocznia od wszechobecnych truskawek. Będzie czekoladowo, ale nie zbyt słodko. Zapraszam na lekki jak piórko, piankowy, po prostu rozpływający się w ustach sernik na zimno. Mi po pierwszym zjedzonym kawałeczku skojarzył się z ptasim mleczkiem. Więc każdy wielbiciel tych słodkich kostek powinien być nim zachwycony. Nie jest to typowy czekoladowy deser, którym się zasłodzicie i będziecie mieli dość po jednej porcji. To czekoladowy sernik w wersji na lato, z ograniczoną ilością cukru, można powiedzieć też, że to taka wersja light, bo więcej w nim jogurtu, niż czekolady ;) Serniki na zimno, to chyba jedne z najczęściej wyszukiwanych na blogu ciast, więc myślę, że skusicie się także i na tą, nieco inną propozycję:)


Składniki (tortownica 20 cm):

Spód:
  • ok. 100 - 110 g herbatników kakaowych (typu petit beurre)
  • 50 g rozpuszczonego masła
Herbatniki kruszymy "na miazgę" i mieszamy drewnianą łyżką z ciepłym masłem. Uzyskamy tzw. "mokry piasek", którym wykładamy dno tortownicy z zamknięta obręczą, wyścielonej papierem do pieczenia/papierem śniadaniowym. Wyrównujemy, wkładamy do lodówki.

Masa serowa (jogurtowa):
  • 500 g jogurtu greckiego (w temp. pokojowej)
  • 150 g czekolady (użyłam 100 g mlecznej i 50 g gorzkiej)
  • 300 ml śmietany kremówki
  • 6 łyżek cukru pudru
  • 2,5 łyżki żelatyny
  • 50 ml gorącej wody 
+ ok. 20 g startej czekolady i 50 g pokruszonych ciastek do dekoracji

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Do jogurtu greckiego dodajemy 3 łyżki cukru pudru i czekoladę. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, odstawiamy do przestudzenia. Śmietanę ubijamy na sztywno, pod koniec ubijania dodajemy pozostały cukier. Żelatynę wlewamy do masy czekoladowo - jogurtowej, energicznie mieszając. N koniec do masy delikatnie dodajemy ubitą śmietanę. Wylewamy całość na ciasteczkowy spód. Wstawiamy ciasto na kilka godzin (lub na całą noc) do lodówki do całkowitego stężenia. Przed podaniem na wierzch ścieramy czekoladę, a boki obkładamy pokruszonymi ciastkami. 

Smacznego! :)

19 czerwca 2014

Drożdżowy warkocz z truskawkami.

Powiało chłodem, więc jak znalazł do kawy lub kubka mleka będzie drożdżowe z truskawkami. Sezon truskawkowy powoli zmierza ku końcowi, więc kiedy naszła mnie ochota na ciasto drożdżowe, nie zastanawiałam się ani chwili - musiało być z truskawkami. Na początku był pomysł na klasyczny placek, później na prostą drożdżówkę, a skończyło się na nieco bardziej skomplikowanym warkoczu, czy też jak to woli zawijańcu. I wyszło pysznie. Delikatne ciasto z pachnącymi truskawkami, które można odrywać palcami. Dawno w naszym domu drożdżówka "nie poszła" tak szybko, jeszcze ciepła :) Odstawmy więc na chwile lekkie desery, lody i sorbety - rozgrzewamy piece i raczymy się ciepłym, aromatycznym warkoczem.


Składniki:
  • 15 g drożdży świeżych
  • 3/4 szklanki letniego mleka
  • 60 g cukru + do posypania
  • 400 g mąki
  • 50 g rozpuszczonego, wystudzonego masła + 4 łyżki do posmarowania
  • 2 żółtka
  • szczypta soli
  • 150 g truskawek
Przygotowujemy rozczyn z drożdży, 1/2 szklanki mleka, łyżki cukru i łyżki mąki. Odstawiamy na ok. 15 min aż ruszy. Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy sól, wlewamy rozczyn, resztę mleka i żółtka, mieszamy, następnie dodajemy masło. Zagniatamy gładkie ciasto. Przekładamy do obsypanej mąką miski, przykrywamy ściereczką. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1 h. Ciasto dzielimy na 3 części i każdą rozwałkowujmy na posypanej mąką stolnicy na prostokąt o wymiarach ok. 50 x 20 cm. Smarujemy każdy prostokąt łyżką masła, zostawiając 1,5 cm czystego brzegu na dłuższej stronie i posypujemy równo 50 g truskawek. Ciasto zwijamy wzdłuż dłuższego boku i dokładnie dociskamy tworząc zamknięty wałek/rulon. 3 części ciasta zaplatamy jak warkocz złączeniami do dołu. Przekładamy całość delikatnie do keksówki, smarujemy masłem i posypujemy cukrem. Przykrywamy ściereczka i zostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut. Pieczemy 40 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni.
Wyjmujemy, studzimy na kratce.

Smacznego! :)

16 czerwca 2014

Lekki tort truskawkowy.

W czerwcu nie mogłoby zabraknąć tu tortu truskawkowego. A że nadarzyła się do jego zrobienia specjalna okazja, nie było mowy o innym cieście. Moja druga połówka ma to szczęście, że obchodzi urodziny w sezonie na te pyszności :) Zazdroszczę mu tego, bo właśnie teraz na targach zaczynamy mieć różnorodność owocową i można wyczarować piękne w swojej prostocie torty (czego niestety nie można zrobić w styczniu ;))

Przygotowałam dla niego właśnie taki prosty w wyglądzie i wykonaniu tort, ale za to naprawdę pyszny i lekki, idealny na ciepłe, czerwcowe dni. Nie sprawi większego problemu nawet osobom, które po raz pierwszy będą chciały zmierzyć się z wykonaniem tortu, efekt będzie cieszył oko, a smak podniebienie gości i twórcy ;)


Składniki (forma o średnicy 20 cm):

Biszkopt rzucany (Moje Wypieki - niezawodny!):
  • 4 duże jajka lub 5 małych
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy ponczem (u mnie 1/2 szklanki gorącej wody + trochę soku z cytryny + odrobina wódki).

Pianka truskawkowa:
  • 250 ml śmietany 30/36%
  • 1 galaretka truskawkowa
  • 1/2 szklanki gorącej wody
  • 250 g truskawek
Dekoracja:
  • 200 ml śmietany 30/36%
  • 2 łyżki cukru pudru
  • kilka połówek truskawek do dekoracji
Galaretkę truskawkową rozpuszczamy w gorącej wodzie, mieszamy, studzimy. Śmietankę ubijamy na sztywno, stopniowo, miksując na wysokich obrotach dodajemy wystudzoną, lekko tężejącą galaretkę, na końcu miksując już na niskich obrotach dodajemy truskawki. Wykładamy 1/2 masy na pierwszy blat, równomiernie rozprowadzamy, przykrywamy drugim i analogicznie postępujemy z pozostała masą wykładając ją na kolejny blat. Dociskamy trzecim, ostatnim blatem. Całość schładzamy w lodówce przez ok. 0,5 h.
W tym czasie śmietankę do dekoracji ubijamy na sztywno z cukrem pudrem. Na trzeci blat oraz na boki tortu wykładamy ubitą śmietanę. Całość wkładamy do lodówki do schłodzenia na kilka godzin. Przed podaniem dekorujemy świeżymi truskawkami. 

Smacznego! :)

13 czerwca 2014

Sorbet truskawkowo - miętowy.

Sorbet truskawkowo - miętowy to potrójne orzeźwienie w upalny dzień. Dlaczego potrójne? Bo sorbet, jako sorbet to już ochłodzenie samo w sobie, to po pierwsze, zimne, zamrożone, zmiksowane truskawki (w sumie nawet samodzielnie dałyby radę ;)), to po drugie, no i mięta, kto zna bardziej rześki zapach i smak? :) Połączenie tego wszystkiego w całość dało niesamowity efekt. Śmiało mogę powiedzieć, że sorbet truskawkowy z dodatkiem mięty, to mój faworyt wśród sorbetów (nie miałabym chyba problemu i oporów, żeby zjeść całą porcję, która mi wyszła ;))

Sezon truskawkowy w pełni i aż prosi się o zrobienie z nich lodów, jednak kiedy idzie na weekend, pogoda ma nas w nosie i z upałów robi się deszczowo, i nieprzyjemnie. Mam jednak nadzieję, że to co dzieje się za oknem Was nie odstraszy i skusicie się na te pyszności :)


Składniki (ok. 800 ml sorbetu):
  • 400 g truskawek
  • 1/2 szklanki cukru
  • 100 ml wody
  • ok. 7 dużych listków mięty
Oczyszczone truskawki rozdrabniamy blenderem. Wodę z cukrem doprowadzamy do wrzenia (cukier musi się całkowicie rozpuścić). Wrzucamy masę truskawkową oraz oczyszczoną miętę. Zagotowujemy. Wyławiamy miętę. Studzimy. Po wystudzeniu schładzamy przez około 1 - 1,5 h w lodówce i kręcimy sorbet wg. instrukcji maszynki do lodów. Można zrobić go też bez maszynki wkładając do zamrażarki i mieszając co ok. 15 - 30 minut, aż powstanie gładka masa.

Smacznego! :)


11 czerwca 2014

Tiramisu z truskawkami i białą czekoladą.

Wersję tiramisu podaną w dużym naczyniu można nazwać zarówno deserem, jak i zwyczajnie ciastem, bo na pierwszy rzut oka tak właśnie wygląda. Ale zostało do niego "przyłatane" jeszcze inne określenie, a mianowicie.. zapiekanka. Zdziwieni? Spójrzcie na zdjęcia ;)

Pewnie już się domyślacie, ale spieszę z wyjaśnieniem. Otóż podczas jego wykańczania moja mama zapytała czy robię zapiekankę, bo ścieram ser na truskawki.. ;) Ale nie obawiajcie się, całość nie trafiła do piekarnika i nie była zapiekana, spędziła za to kilka godzin w lodówce i na wierzchu nie ma sera, tylko po prostu biała czekolada :) Podobieństwo jest jednak łudzące i można "postraszyć" trochę rodzinę, czy znajomych, że zrobiliście dla nich słodką zapiekankę z truskawkami i serem ;)

Na blogu gości już przepis na tiramisu, ale z malinami, jednak zostawmy go sobie na sierpień (wiem, wiem, już teraz można kupić maliny, ale to nie to samo, co te zerwane z własnego ogródka ;)) i póki co korzystajmy z wysypu truskawek, które świetnie komponują się z tym deserem. 


Składniki (na dużą ceramiczną formę, ilość wystarczy też na 4 małe pucharki):
  • ok. 20 podłużnych biszkoptów
  • 60 ml mocnej kawy (podwójne espresso)
  • 50 ml amaretto
  • 3 żółtka
  • 250 g mascarpone
  • 3 łyżki cukru
  • 300 g truskawek
  • 50 g białej czekolady
Przygotowujemy kawę, studzimy. Do kawy dolewamy amaretto. Wlewamy mieszankę do głębokiego i szerokiego naczynia, moczymy biszkopty. Każdy biszkopt "obtaczamy" w płynach przez dosłownie kilka sekund! (nie mogą zbytnio namięknąć). Odkładamy biszkopty na tacę.
Żółtka ucieramy z cukrem do białości na puch. Stopniowo łyżka po łyżce dodajemy do masy jajecznej serek mascarpone.
Układamy w naczyniu warstwy: biszkopty, masa serowa, ćwiartki truskawek i 25 g startej czekolady. Z kolejną postępujemy analogicznie (u mnie wyszły 2 warstwy). Przykrywamy całość folią aluminiową i wstawiamy na kilka godzin do lodówki żeby deser dobrze się schłodził.

Smacznego! :)

9 czerwca 2014

Babeczki różano - truskawkowe na oleju rzepakowym.

Rozkwitły piękne dzikie róże. Cieszą swoim wyglądem i zapachem z każdego napotykanego krzewu po drodze do pracy, sklepu, czy na uczelnię. Jednak jeszcze pewnie sporo mijających je osób nie wie, że można je przetwarzać w domu i jeść ze smakiem! :)

Najlepszym przykładem są tarte róże, czyli w pewnym sensie konfitura z płatków róż, którą można nadziać domowe pączki albo drożdżowe rogaliki - marmolada różana nigdy nie zastąpi tego niepowtarzalnego aromatu. Tym razem jednak postawiłam bardziej na funkcję dekoracyjną płatków, ale nie znaczy to, że one też nie kuszą smakiem i zapachem :)

Kiedyś nasze babcie i prababcie też piekły i dekorowały ciasta. Jednak nie sądzę, aby używały masy cukrowej czy marcepanowej. Stawiały na to co miały akurat pod ręką. Wprawdzie one nie dekorowały cupcake'sów, tylko placki, czy baby, ale przecież przed laty ciasta też miały wyglądać ładnie, odświętnie. Przed domem mojej prababci na wsi rosły dwa piękne krzewy dzikiej róży, wystarczyło wyciągnąć rękę za okno, żeby zerwać jeden pąk, później płatki pomoczyć w białku od kury biegającej po polu, po drugiej stronie domu i zanurzyć całość w "miastowym" cukrze :) Często odnosimy wrażenie, że wiele rzeczy wymyślono dopiero przed chwilą, że to nowości, a przecież na co dzień opieramy się przede wszystkim na smakach i pomysłach wcześniejszych pokoleń :) Warto jednak przy tym trwać i nie popadać w szał zachodnich nowinek, albo chociaż robić to z umiarem ;)

A odchodząc już od róż i dekoracji: czy babcie używały do wypieków oleju? Sądzę, że tak, bo często w starych książkach kucharskich można napotkać na "ćwierć kwarty oleju" :) Ja upiekłam swoje pachnące różami i truskawkami babeczki na oleju rzepakowym, który jest naturalnym źródłem kwasów omega – 3 i wspiera pracę naszego serducha, mózgu i oczu, to dla mnie ważne, bo im dłużej wszystko będzie sprawnie działało, tym dłużej będę mogła spełniać się w swojej pasji ;)

Ale koniec już tej przydługiej gadaniny, zapraszam na pachnące różami babeczki, nadziane truskawkami (i niech nie przeraża Was dość długi opis wykonania, to tylko tak strasznie wygląda) ! :)


Składniki (12 babeczek):

Babeczki:
  • 3/4 szklanki mleka
  • 1/2 szklanki oleju rzepakowego
  • 3 jajka
  • 3 łyżki wody różanej
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
  • 1/2 szklanki cukru
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
W jednej misce mieszamy składniki mokre tj. mleko, olej, jajka i wodę różaną, w drugiej zaś suche: mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Składniki suche dodajemy do mokrych i mieszamy do połączenia składników. Blachę do muffinek wykładamy papilotkami, do każdej papilotki nakładamy ciasto do ok. 3/4 jej wysokości.
Pieczemy 20 min (aż się zezłocą) w temperaturze 190 stopni. Po wyjęciu z piekarnika, studzimy babeczki w foremce przez ok. 10 min, następnie przekładamy je na kratkę i po przestudzeniu wydrążamy (nie do samego dna!) narzędziem do wydrążania jabłek lub specjalnym narzędziem do wydrążania muffinek. Przygotowujemy nadzienie truskawkowe.

Nadzienie truskawkowe:
  • 100 g truskawek
  • 1/3 szklanki gorącej wody
  • 1,5 łyżeczki żelatyny
Truskawki rozdrabniamy blenderem na gładką masę. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, delikatnie studzimy, następnie wlewamy do truskawek energicznie mieszając i odstawiamy, aż całość zacznie tężeć. Gęstym, tężejącym musem nadziewamy wystudzone babeczki i wstawiamy do lodówki do całkowitego stężenia musu. Przygotowujemy krem.

Krem:
  • 100 ml kremówki
  • 100  g mascarpone
  • 1 łyżka cukru pudru 
  • 2 łyżki wody różanej
Kremówkę ubijamy na sztywno. Cały czas ubijając dodajemy cukier puder. Następnie stopniowo dodajemy serek mascarpone. Na końcu dodajemy wodę różaną i miksujemy przez chwilę na wysokich obrotach.
Wkładamy krem na ok. 0,5 h do lodówki.
Schłodzony krem przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki i dekorujemy babeczki.

Dekoracja (płatki róż przygotowujemy dzień wcześniej):
  • płatki z 1 róży stulistnej
  • 1 rozkłócone białko
  • 200 g cukru
  • ćwiartki truskawek
Płatki obrywamy, rozkładamy na papierze i kolejno moczymy w białku, a następnie cukrze i odkładamy na drugi papier do wyschnięcia najlepiej na całą noc.
Gotowymi płatkami róż w cukrze oraz ćwiartkami truskawek dekorujemy babeczki, podajemy od razu. 

Smacznego! :)

6 czerwca 2014

Lemoniada i syrop z kwiatów czarnego bzu.

Przełom maja i czerwca to nie tylko sezon na truskawki, ale także czas kiedy kwitnie czarny bez. Wyobrażacie sobie, że kwiaty mogą mieć zapach i smak podobny do napoju gazowanego, który z chęcią dodajecie do drinków? Kwiaty czarnego bzu chyba były inspiracją dla twórcy toniku :)

Lemoniada z kwiatów czarnego bzu orzeźwia i koi pragnienie lepiej, niż nie jeden napój kupiony w sklepie, a kosztuje grosze, potrzeba do jej zrobienia tylko nieco dobrych chęci oraz wolnego od spalin krzewu :) Warto wybrać się na spacer, zerwać kilka kwiatów i cieszyć się tym wyjątkowym aromatem i smakiem, tym bardziej, że najbliższe dni zapowiadają się dość ładne i ciepłe. A może przyrządzicie je na rodzinne przyjęcie i zaskoczycie swoich gości? :) Taka lemoniada będzie też świetnym dodatkiem do drinków ;)


Składniki:

Syrop:
  • 20 baldachów czarnego bzu
  • 1 kg cukru
  • sok wyciśnięty z jednej cytryny
  • 1 litr wody  
Lemoniada:
  • 1 cytryna pokrojona na kawałki
  • woda sodowa, lód
Kwiaty wkładamy do naczynia zalewamy gorącą wodą, dodajemy cytrynę i cukier, mieszamy, aż cukier się rozpuści, zakrywamy talerzykiem lub jeśli posiadacie duży słój ze szklaną pokrywką (podobny/taki sam jak mój) warto przygotować lemoniadę właśnie w nim :) Całość odstawiamy i zapominamy na 1 - 2 dni - przez ten czas syrop nabiera aromatumtu. Przechowujemy do 5 dni.
Gotowy syrop podajemy w formie lemoniady z wodą sodową i lodem.

Smacznego! :)


4 czerwca 2014

Truskawkowa tarta panna cotta.

Już dawno nie pojawiła się tu żadna tradycyjna tarta, czas to nadrobić, najlepiej od razu z rozmachem! :) Głównym powodem przez który nie gościły tu zbyt często, był brak dobrej formy, z wyjmowanym dnem, która pokazuje wszystkie walory tego ciasta. Teraz już mam ją "na stanie" i mogę szaleć z tartami ;)

Napisałam tradycyjna tarta, a tak na dobrą sprawę to znany deser w innej formie, choć równie smacznej. Dziś na blogu gości truskawkowa tarta panna cotta. Jest tu już w wersji klasycznej, podana talerzyku, jest też w kieliszku i w słoiczku, a od dziś także w cieście :) Nadal jest to jednak wspaniały deser na lato :)


Składniki (forma o śr. 28 cm):

Ciasto:
  • 110 g masła
  • 220 g mąki pszennej
  • 60 g cukru pudru
  • 1 żółtko
Kroimy masło na małe kawałki. Mąkę przesiewamy na blat. Robimy w mące zagłębienie i dodajemy pokrojone w kostkę masło i żółtko. Siekamy składniki nożem, a następnie zaczynamy szybko zagniatać ciasto.
Gotowe ciasto wstawiamy do lodówki na minimum 1 godzinę. Po schłodzeniu rozwałkowujemy na grubość około 5 mm. Wykładamy ciastem formę do tarty. Pieczemy w piekarniku z termoobiegiem w temperaturze 170ºC ok. 20 minut (aż się zarumieni). Studzimy na kratce.
    Panna cotta:
    • 200 ml śmietany kremówki
    • 200 ml mleka
    • 50 g cukru
    • 1/2 laski wanilii (wydrążamy ziarenka)
    • 2,5 łyżeczki żelatyny
    • 1/3 szklanki gorącej wody
    + połówki truskawki do dekoracji

    Śmietankę zagotowujemy z mlekiem, cukrem i wanilią (wrzucamy też laskę, którą po zagotowaniu wyławiamy). Zdejmujemy z ognia. Żelatynę rozpuszczoną w gorącej wodzie, wlewamy  do śmietankowej mieszanki, energicznie mieszamy, żeby składniki dobrze się połączyły. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia i lekko tężejącą panna cottę wylewamy na wystudzony spód. Całość wstawiamy do lodówki, aż panna cotta całkowicie stężeje (ok. 2 godziny). Gotową tartę dekorujemy połówkami truskawek.

    Smacznego! :) 

    2 czerwca 2014

    Ciasto "Shrek".

    Wczoraj obchodziliśmy Dzień Dziecka, ale tak naprawdę powinniśmy obchodzić go każdego dnia, tak jak mówi się, że codziennie powinien być Dzień Zakochanych, czy Dzień Kobiet. Powinniśmy obdarowywać nasze małe i "duże" dzieci nie tylko "od święta". I nie muszą być to drogie prezenty, bo jak wiadomo najbardziej cieszą te zrobione własnoręcznie i do takich upominków należy chociażby ciasto :)

    Tym razem jest to ciacho, które zachwyca głównie małych łasuchów, fanów zielonego ogra znanego z kina i telewizji :) Mowa oczywiście o Shreku :) Zupełnie tak jak on ma warstwy i jest bardzoo zielone :) Świetnie wpisze się w niejedno letnie, dziecięce przyjęcie, gwarantuję, że zniknie w mgnieniu oka :)


    Składniki (forma 29x23 cm):

    Biszkopt:
    • 2 jajka
    • 1/4 szklanki cukru
    • 1/4 szklanki mąki pszennej
    • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
    Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
    Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto i rozprowadzamy równomiernie na blaszce. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 25 minut, aż będzie złociste.
    Odstawiamy do wystudzenia na kratce. Przygotowujemy masę budyniową.

    Zielony budyń:
    • 660 ml zielonego soku
    • 1 opakowanie dużego budyniu (na 3/4 litra mleka)
    + 2 opakowania ciastek typu "Delicje"

    Do garnka wlewamy 1 i 1/2 soku i gotujemy na małym ogniu. W tym czasie w pozostałym soku rozrabiamy budyń. Mieszankę wlewamy na gotujący się sok. Energicznie mieszamy żeby budyń się nie przypalił i aby nie powstały grudki. Gdy masa się zagotuje, zdejmujemy garnek z ognia i odstawiamy budyń do całkowitego wystudzenia.
    Wystudzony budyń wykładamy na biszkopt. Na masę budyniową wykładamy ciastka, w równych odstępach, obok siebie. Przygotowujemy piankę.

    Pianka śmietanowa:
    • 350 ml śmietany kremówki
    • 1 galaretka zielona
    • 100 ml wrzątku
    Galaretkę rozpuszczamy w gorącej wodzie, mieszamy, studzimy. Śmietankę ubijamy na sztywno, stopniowo dodajemy wystudzoną, lekko tężejącą galaretkę. Wykładamy piankę na masę budyniową. Wkładamy ciasto do lodówki.

    Galaretka:
    • 1 galaretka zielona
    • 400 ml wrzątku
    Galaretkę rozpuszczamy w 400 ml wrzątku. Odstawiamy do wystudzenia. Lekko tężejącą wylewamy na ciasta. Całość schładzamy w lodówce przez kilka godzin.

    Smacznego! :)
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...