27 marca 2015

Sernik kajmakowy.

Były tu już w tym roku przepisy na baby, ale czym byłyby Święta bez prawdziwego sernika? Przynajmniej u nas w domu stało się już tradycją, że na "większe" święta musi być sernik i to taki przy którego robieniu nie idzie się na "łatwiznę" i kupuje ser z wiaderka. Na świąteczny sernik trzeba kupić najlepszy ser w kostce (taki za którym przed Bożym Narodzeniem, czy Wielkanocą wstaje się rano i stoi się za nim w kolejce :)), a później zmielić maszynką co najmniej dwukrotnie. Najlepiej byłoby przygotować go jeszcze w makutrze, ucierając pałką, ale w tej kwestii podążam już za duchem czasu i używam robota, bo jak sami wiecie pracy w domu przed Świętami nie brakuje ;)

Tak więc mam dla Was sernik, wyjątkowy i dostojny, specjalnie na Święta, z dużą ilością kajmaku. Czy Wy też tak macie, że kajmak kojarzy się Wam głównie z Wielkanocą? Bo ja osobiście "wiążę" go z tymi Świętami. Pewnie wielu z Was łączy go przede wszystkim z wszelakimi mazurkami (jak ten, czy ten), ale jak widać kajmak jest "wdzięcznym" składnikiem i świetnie komponuje się także z sernikiem. I niech nie zwiedzie Was myśl, że kajmak jest bardzo słodki i po zjedzeniu kawałka sernika Was "zemdli", co to to nie ;) Sernik kajmakowy wbrew nazwie nie jest przesadnie słodki, jest po prostu słodki, można powiedzieć: "taki akurat". Należy jednak do grupy serników dość ciężkich i sytych i można najeść się małym kawałkiem, jeśli jesteście fanami takich wersji - polecam :)

Sernik z dodatkiem kajmaku może zagościć na stole w towarzystwie kajmakowego mazurka wspomnianego wyżej, jednak jest to opcja głównie dla wielbicieli tego słodkiego składnika ;)

Miłego weekendu - pamiętajcie czasu na wybór świątecznych wypieków jest coraz mniej! ;)



Składniki (forma ok. 20 cm):

Spód:
  • 110 g herbatników maślanych
  • 40 g migdałów (całych lub w płatkach - uprzednio podprażonych na suchej patelni)
  • 60 g rozpuszczonego, ciepłego masła
Ciastka i migdały rozdrabniamy "na miazgę" (najlepiej z pomocą malaksera, jeśli go nie posiadacie, ciastka kruszymy w zamkniętym worku za pomocą wałka, a migdały bardzo drobno kroimy) i mieszamy drewnianą łyżką z ciepłym masłem. Uzyskamy tzw. "mokry piasek", którym wykładamy dno i boki tortownicy (wyłożonej papierem pieczenia). Wyrównujemy, wkładamy do lodówki. Przygotowujemy masę serową.

Masa serowa:
  • 500 g sera (2 lub 3 - krotnie mielonego)
  • 1/3 szklanki cukru
  • 300 g masy kajmakowej
  • 2 duże jajka
  • 100 ml śmietany kremówki 30%
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej
Ser ucieramy z dodatkiem cukru, następnie dodajemy stopniowo masę kajmakową i po jednym jajku. Na koniec wlewamy do masy śmietankę i miksujemy do połączenia składników oraz dodajemy mąkę ziemniaczaną - delikatnie mieszamy.  Wyjmujemy tortownicę z lodówki i przekładamy masę na schłodzony spód. Pieczemy ok. 60 minut w piekarniku nagrzanym do 160 stopni (termoobieg). Studzimy w lekko uchylonym piekarniku, a następnie na kratce. Najlepiej studzić sernik całą noc. 

Polewa:
  • 100 g masy kajmakowej
  • 2 łyżki mleka
+ podprażone na suchej patelni płatki migdałowe do dekoracji

Masę kajmakową mieszamy z mlekiem w rondelku - podgrzewamy na małym ogniu, aż składniki dobrze się połączą. Zdejmujemy z ognia, odstawiamy na minutę, a następnie polewamy sernik i dekorujemy migdałami.

Smacznego! :)

25 marca 2015

Biszkoptowa babka czekoladowa (majonezowa).

Jeszcze nigdy w naszym domu babka nie znikała w tak szybkim tempie. A to wszystko chyba za sprawą tego, że nie była to taka "zwykła" babka :)

Dlaczego niezwykła? Bo biszkoptowa :) Lekka jak puch, z kawałkami czekolady. I choć możecie kojarzyć biszkopt jako dość suchy wypiek, to w tym przypadku tak nie jest. Polewa czekoladowa i wspomniane kawałki czekoladowe, które ją wypełniają sprawiają, że rozpływa się w ustach. Delikatność zawdzięcza też dodatkowi majonezu. Pewnie wielu z Was zrobi duże oczy - jak to majonez? W babce? A tak :) I powiem Wam jeszcze, że baby w których znalazł się majonez, są moim numerem jeden. Dlaczego mówię w liczbie mnogiej? Ano dlatego, że już w ubiegłym roku na blogu znalazła się klasyczna babka majonezowa. Ta dzisiejsza jest jej "nową odmianą". Uwierzcie, że wypieki z użyciem majonezu są bezproblemowe i bardzo szybkie w przygotowaniu - trochę dobrych chęci i nie ma takiej możliwości, żeby nie wyszły :) Spróbujcie, zarówno ta klasyczna, jak i czekoladowa - pyszne!

Babka biszkoptowa jest dodatkowo świetną alternatywą dla osób, które nie przepadają za tradycyjnym babami piaskowymi, czy marmurkowymi, a chcą mieć mimo to jakąś słodką babeczkę na swoim świątecznym stole :)



Składniki (duża forma lub dwie małe):
  • 4 jajka (oddzielnie białka i żółtka)
  • 1 szklanka cukru
  • szczypta soli
  • 3/4 szklanki majonezu
  • 1/2 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżki kakao
  • 70 g drobno pokrojonej czekolady gorzkiej
Białka ubijamy ze szczyptą soli, stopniowo dodajemy cukier, a następnie żółtka (ubijamy masę tak długo, aż cukier się rozpuści i będzie puszysta). Majonez dodajemy łyżka po łyżce, krótko miksując. Na koniec dodajemy przesiane mąki z proszkiem do pieczenia - delikatnie mieszamy oraz czekoladę. Przelewamy ciasto do formy uprzednio wysmarowanej dokładnie tłuszczem i posypanej mąką lub bułką tartą. Dużą formę pieczemy ok. 40 - 45 minut w 180 stopniach, a dwie małe ok. 30 minut.
Studzimy na kratce w formie przez ok. 15 - 20 min, a następnie wyjmujemy i zostawiamy do całkowitego wystudzenia. Wystudzoną babkę dekorujemy polewą czekoladową* i np. jajkami z czekolady.

Smacznego! :)

* Polewa czekoladowa:
  • 100 g czekolady (u mnie gorzka i mleczna 50:50)
  • 50 ml śmietanki kremówki
Śmietankę wlewamy do rondelka, dodajemy czekoladę, rozpuszczamy na małym ogniu do powstania gładkiej, lśniącej masy. Odstawiamy do przestudzenia, polewamy babkę.

23 marca 2015

Babka gotowana.

Babka gotowana, czyli taka do której nie potrzebujecie piekarnika, ponieważ jak już sama nazwa mówi jest to wypiek gotowany, w kąpieli wodnej, z użyciem specjalnej formy, która w zasadzie wygląda jak standardowa foremka do baby, ale dodatkowo ma przykrywkę. W okresie przedświątecznym bez problemu powinniście kupić ją w sklepach internetowych z akcesoriami do pieczenia, jak i w lepiej wyposażonych stacjonarnych sklepach z artykułami gospodarstwa domowego. Moja forma podobno ma mniej więcej tyle lat co ja, czyli w okolicach 20 (jak na "przyrząd" do pieczenia całkiem sporo :)) i choć nie jest już pierwszej młodości to spisuje się nadal wzorowo, co widać na załączonych zdjęciach :)

Jeśli chodzi o sam przepis to nie ma w nim nic odkrywczego, ponieważ jest to przepis na standardową babkę ucieraną, którą można upiec też w piekarniku. Jednak w wyniku "zabiegu" gotowania baby w kąpieli wodnej otrzymujemy wyjątkowy, wielkanocny wypiek, który wprawdzie nie jest tak rumiany jak ten z piekarnika, ale nieco delikatniejszy i bardziej "kruchy", a najlepiej smakuje z grubą warstwą lukru lub polewy czekoladowej :) A jeśli chcecie dodać jej dodatkowego uroku i wprawić w zachwyt swoich świątecznych gości, to udekorujcie ją świeżymi, jadalnymi kwiatami - mogą być to bratki, ale doszły mnie słuchy, że pojawiają się też fiołki! :)

Warto spróbować zrobić ją choć raz, bo jest to na pewno coś innego, oryginalnego, choć wymaga poświęcenia trochę uwagi i nieco więcej czasu. Baba gotowana w kąpieli wodnej jest też ciekawym pomysłem do osób, które może nie posiadają piekarnika, a chciałyby przygotować domowy wypiek na wielkanocny stół :) Polecam!


Składniki (wszystkie składniki powinny być w temp. pokojowej):
  • 250 g miękkiego masła lub margaryny
  • 1 szklanka cukru
  • 5 dużych lub 6 małych jajek
  • 1, 5 szklanki mąki pszennej
  • 2/3 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka oleju
  • 1 łyżka skórki otartej z cytryny
  • 1 łyżka soku z cytryny
Lukier (u mnie biały i różowy): 
  • szklanka cukru pudru
  • 2 - 3 łyżki gorącej wody
  • ew. odrobina barwnika
Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę, stopniowo cały czas ucierając dodajemy po jednym żółtku. Na koniec stopniowo dodajemy do masy mąki przesiane z proszkiem do pieczenia oraz olej, sok i skórkę z cytryny. Białka ubijamy na sztywno z dodatkiem soli, delikatnie mieszając dodajemy je do masy. Przekładamy ciasto do formy uprzednio dokładnie wysmarowanej tłuszczem. Zamykamy formę, musi być szczelnie zamknięta.
Do wysokiego garnka wlewamy wodę (do ok. 1/3 wysokości garnka) - po włożeniu formy w wodę musi ona dosięgać do ok. 1/2 wysokości formy. Gotujemy 70 minut od momentu włożenia formy w gotującą się wodę (na bardzo małym ogniu, warto wyłożyć dno garnka bawełnianą ściereczką). Wyciągamy babę z wody, następnie z formy i studzimy na kratce. Następnie lukrujemy (lukier puder ucieramy z  gorącą wodą - jeśli jest zbyt gęsty dolewamy więcej wody), ew. dekorujemy świeżymi kwiatami jadalnymi (u mnie bratki, mogą być też fiołki) i podajemy.

Smacznego! :)

18 marca 2015

Tradycyjna pascha wielkanocna.

Pascha pojawiła się w naszym domu po raz pierwszy i miała swoich zwolenników jak i przeciwników, bo jak to mówią każdy ma inny gust, także ten kulinarny :)

Ja nie jestem ani zwolennikiem, ani też przeciwnikiem, znalazłabym siebie gdzieś po środku, ponieważ pascha mnie nie zachwyciła, ale mimo to była smaczna, jednak nie mam wielkiej ochoty na powtórkę. Był to smak mi nieznany, nie robiła jej prababcia, babcia, ani mama, więc nie jest to smak z dzieciństwa do którego wraca się z sentymentem, może dlatego nasze spotkanie nie było tak udane jakbym się spodziewała :) Gdybym miała ją do czegoś porównać to do sernika na zimno, jednak pascha jest dużoo tłustsza i cięższa - osoby liczące kalorie i dbające o linię na pewno nie spojrzą na nią przychylnym okiem :) Z powodu tłustości i co za tym idzie też sytości nie można zjeść paschy zbyt wiele (przynajmniej ja nie mogę ;)) - wystarczy niewielki kawałek żeby poczuć jej smak i słodycz i będzie się "najedzonym".

Jest kilka metod na przygotowanie paschy: z gotowego twarogu, z kwaśnego mleka oraz z mleka i kwaśniej śmietany - ja skorzystałam z tej ostatniej, którą znalazłam na blogu Doroty. Chciałam spróbować zrobić ser sama - trochę po to żeby zobaczyć jak to jest, jak robiło się to kiedyś i oczywiście trochę też dla tej satysfakcji, że się udało ;) Jest to dość czasochłonne, ale wspomniana satysfakcja jest naprawdę duża :)) Jeśli lubicie eksperymenty w kuchni, warto spróbować zarówno zrobić paschę jak i domowy ser do jej przygotowania :) Sami najlepiej ocenicie czy to Wasz smak ;)


Składniki (miska o średnicy 16 cm i wys. 7 cm):
  • 1 litr mleka (użyłam 3,2% niepasteryzowanego)
  • 250 ml kwaśnej śmietany (18%)
  • 1/2 laski wanilii
  • 3 jajka
  • 125 g masła
  • 2/3 szklanki cukru pudru
  • bakalie (u mnie suszone morele, rodzynki, płatki migdałowe)
Mleko wlewamy do garnka, wydrążamy ziarenka z wanilii, dodajemy je do mleka, wrzucamy też laskę - całość doprowadzamy do wrzenia. W czasie kiedy mleko się gotuje, jajka mieszamy z kwaśną śmietaną. Wlewamy tą mieszankę na gotujące się mleko, zmniejszamy ogień do minimum i gotujemy (ogrzewamy) całość przez ok. 20 minut cały czas mieszając (masa rozdzieli się na płyn i grudki przypominające serek wiejski). Wyłączmy gaz, zostawiamy nasz twaróg i przygotowujemy sito.
Plastikowe sito lub cedzak wykładamy podwójną warstwą gazy, umieszczamy całość w misce, tak aby serwatka mogła swobodnie spływać z naszego sera. Przelewamy zawartość garnka na sito, związujemy gazę, lekko odciskamy (można tak zostawić ser do odciekania lub powiesić go np. na relingu, jeśli posiadacie i podstawić pod nim miskę - tak robiła moja babcia).
Ser powinien osuszać się w dość chłodnym pomieszczeniu najlepiej przez całą noc, następnie przygniatamy go czymś ciężkim do całkowitego odsączenia z serwatki. Gotowy ser powinien być dość suchy.
Masło miksujemy z cukrem pudrem na gładką, jasną masę. Ser przekładamy do makutry lub dużej miski i stopniowo dodajemy do niego masło (ucieramy pałką lub mikserem na niskich obrotach). Na końcu dodajemy posiekane bakalie - mieszamy i przekładamy do miski wyłożonej gazą, wkładamy do lodówki do stężenia - ok. 2 h.
Gotową paschę delikatnie przekładamy na paterę lub talerz i dekorujemy bakaliami.

Smacznego! :)

16 marca 2015

Babka bananowa z kremem mascarpone i polewą krówkową.

Rozpoczynamy sezon na wielkanocne wypieki, mam niepełne 3 tygodnie, żeby podzielić się z Wami wszystkimi przepisami, które zaplanowałam sobie w tym roku. Mam nadzieję, że zdążę ze wszystkimi, a przede wszystkim, że żadna babka nie sprawi mi psikusa i nie będzie zakalcem (odpukać!) ;)

Zaczniemy nieco mniej tradycyjnie, od babki bananowej.Myślę, że w niewielu polskich domach na Wielkanoc przygotowuje się babkę z dodatkiem tych owoców, a szkoda, bo jest banalnie prosta i naprawdę pyszna. Często słyszę "wymogi" w stosunku do babki, że ma być "lekka i wilgotna" - babka bananowa spełnia te warunki, a jeśli dodatkowo postanowicie ją ulepszyć tak jak ja, odpłaci się Wam za to jeszcze lepszym smakiem i wyjątkowym wyglądem :)

Nie pamiętam gdzie pierwszy raz zobaczyłam rozkrojoną w poprzek babę, przełożoną kremem, jednak tak utkwiła mi w pamięci, że postanowiłam zrobić chociaż coś podobnego, bo oryginału nie udało mi się odnaleźć. I tak dość spontanicznie, bez dłuższego zastanawiania się jak to będzie wyglądać, stworzyłam to małe, słodkie bananowe cudo :) Wszystko komponuje się świetnie: banany, krem mascarpone i polewa krówkowa tworzą bardzo zgrane trio.

Jeśli ktoś będzie obchodził w tegoroczne święta wielkanocne urodziny, może warto przygotować taki odmienny rodzaj "babkowego tortu" :) ? Myślę, że zaskoczycie taką formą tego popularnego wypieku swoich gości, czy nawet samego solenizanta ;)


Składniki (mała foremka do babki):

Ciasto:
  • 2 jajka
  • 2/4 szklanki cukru
  • 2/4 szklanki oleju
  • 1 dojrzały, rozgnieciony banan (średniej wielkości)
  • 3/4 szklanki mąki
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Jajka ucieramy z cukrem na puszystą masę. Cały czas miksując dodajemy olej. Następnie dodajemy rozgniecionego banana. Na końcu dodajemy przesianą mąkę i proszek do pieczenia, miksujemy do powstania gładkiej masy. Ciasto przelewamy do formy na babkę (uprzednio wysmarowanej tłuszczem i oprószonej mąką), pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez ok. 30 - 40 minut (do suchego patyczka). Studzimy na kratce. 
Krem mascarpone:
  • 100 ml śmietanki kremówki
  • 70 g serka mascarpone
  • łyżeczka cukru pudru
Śmietankę ubijamy z dodatkiem serka mascarpone, pod koniec miksowania dodajemy cukier puder. Wstawiamy masę do lodówki.
Wystudzoną babkę przekrawamy jak biszkopt na 3 części. Wyjmujemy schłodzony krem, przekładamy go do worka cukierniczego z tylką w kształcie gwiazdki i nakładamy krem na pierwszą część babki tworząc koło siebie rozetki. Delikatnie przykrywamy drugą częścią babki i postępujemy analogicznie. Układamy wierzchnią część babki, dekorujemy małymi rozetkami i ew. małymi kawałkami banana (uprzednio skropionego sokiem z cytryny). Przygotowujemy polewę.
Polewa krówkowa:
  • 5 krówek (ok. g)
  • 2 łyżeczki masła
  • 3 łyżki śmietany kremówki
W rondelku/garnuszku z grubym dnem rozpuszczamy krówki z dodatkiem masła i śmietany, podgrzewamy do uzyskania gładkiej, jednolitej konsystencji. Lekko studzimy i polewamy naszą babkę.

Smacznego! :) 

12 marca 2015

Cytrynowa tarta panna cotta.

Przychodzi taki czas w działalności blogera kulinarnego kiedy za daleko jest jeszcze do świąt Bożego Narodzenia, czy Wielkanocy, żeby zacząć tworzyć typowe dla tych okazji słodkości. 3 tygodnie przed Wielkanocą to chyba nieco za szybko do rozpoczęcia "maratonu", w którym wezmą udział babki i mazurki, myślę, że są na to nie przygotowane, a Wy pewnie jeszcze nie chcecie oglądać tego "biegu" ;) To samo oczywiście tyczy się też do oczekiwania na Tłusty Czwartek, Walentynki i pierwsze sezonowe owoce. To taki "międzyczas", kiedy blog musi działać, a ja nadal powinnam pokazywać na nim ciekawe pomysły na słodkości. I mogę powiedzieć, że to czas dla blogera chyba najbardziej inspirujący, skłaniający do wypróbowania nowości. Uruchamiam wszystkie swoje szare komórki, odkurzam książki, odwiedzam dawno nie widzianego Pinteresta i szukam, szukam pomysłu na coś co będzie smakowało mi i moim bliskim, i jednocześnie spodoba się Wam, moi drodzy czytelnicy :)

Po przeanalizowaniu wszystkich "baz kulinarnych inspiracji" w mojej głowie powstał pomysł na cytrynową tartę, niby klasyk, bo kto nie słyszał o tarcie cytrynowej? Ale jednak jest to wersja inna, bo nie pieczona, nie ma w niej też cytrynowego kremu budyniowego, ani lemon curd'u. Jest za to cytrynowa panna cotta i myślę, że ta wersja też powinna Was zainteresować :) Robiłam już tartę z panna cottą, jednak była w niej tradycyjna wersja tego deseru, czyli ta z dodatkiem wanilii, a całość udekorowałam wtedy świeżymi truskawkami (możecie spojrzeć na nią tu). Był to zatem klasyczny deser podany w innej formie. Tym razem jest inaczej, bo i forma, i smak, jest raczej rzadko spotykany, a co za tym idzie bardziej skłania to do wypróbowania tego połączenia ;)

Panna cotta jest delikatnie cytrynowa, więc będzie odpowiednia nawet dla osób, które nie przepadają za jej smakiem w deserach, czy wypiekach. Osobom, które cytrynowe smaki uwielbiają, polecam eksperymentowanie z przepisem i dodanie więcej soku i cytrynowej skórki ;) Całość jest godna polecenia, gdy lubicie połączenie "zimnego deseru" z kruchym ciastem, a jeśli nigdy takiego "zestawu" smaków nie próbowaliście, to czas to nadrobić, może stanie się Waszym ulubionym? :)


Składniki (prostokątna forma do tarty):

Ciasto:
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • 1 żółtko
  • 100 g twardego masła 
Kroimy masło na małe kawałki. Mąkę i cukier puder przesiewamy na blat. Robimy zagłębienie i dodajemy pokrojone w kostkę masło i żółtko. Siekamy składniki nożem, a następnie zaczynamy szybko zagniatać ciasto.
Gotowe ciasto wstawiamy do lodówki na ok. 30 - 40 min. Po schłodzeniu rozwałkowujemy na grubość około 5 mm. Wykładamy ciastem formę do tarty. Nakłuwamy widelcem. Pieczemy w piekarniku z termoobiegiem w temperaturze 170ºC ok. 20 minut (aż się zarumieni) - dobrze jest ciasto wyłożyć papierem do pieczenia i obciążyć fasolą lub specjalnymi kulkami żeby się nie wybrzuszyło. Studzimy na kratce.
Przygotowujemy panna cottę. 

Panna cotta cytrynowa:
  • 150 ml śmietany kremówki 30%
  • 150 ml mleka (3,2%)
  • 3 łyżki cukru
  • skórka otarta z 1/2 cytryny
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 1/3 szklanki gorącej wody
+ ubita śmietanka kremówka i plasterki cytryny do dekoracji

Śmietankę zagotowujemy z mlekiem, cukrem, skórką i sokiem z cytryny. Zdejmujemy z ognia (mleko i śmietana wejdą w reakcję z sokiem cytrynowym i powstaną grudki, jednak to normalne i po energicznym rozmieszaniu z żelatyną masa będzie bardziej jednolita, idealna będzie dopiero po stężeniu na kruchej bazie). Żelatynę rozpuszczoną w gorącej wodzie, wlewamy  do śmietankowej mieszanki, energicznie mieszamy, żeby składniki dobrze się połączyły. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia i lekko tężejącą panna cottę wylewamy na wystudzony spód. Całość wstawiamy do lodówki, aż panna cotta całkowicie stężeje (ok. 2 godziny). Gotową tartę dekorujemy rozetkami z bitej śmietany i ćwiartkami plasterków cytryny.

Smacznego! :) 

9 marca 2015

Tort z kremem z białej czekolady, gruszkami i pistacjami.

Witajcie! Wracam na bloga po tygodniowej przerwie, która nie była spowodowana pasmem kulinarnych niepowodzeń, ale obroną pracy inżynierskiej, a tym samym zakończeniem studiów do którego trzeba było się trochę przygotować :)

Teraz mam "wolną" głowę i od razu wpadają do niej lepsze pomysły na wypieki, jak choćby na ten tort. A jest to tort wyjątkowy, bo przygotowany właśnie z okazji końca mojej edukacji. Wyjątkowy też dlatego, że był chyba najbardziej spontaniczny w mojej "cukierniczej" karierze i tym samym był chyba (wg osób, które miały okazję go spróbować) najlepszy odkąd prowadzę bloga.

Połączenie bardzo słodkiej białej czekolady z dość mdłą gruszką i solonymi pistacjami okazało się strzałem w dziesiątkę, bo wszystko razem smakowało po prostu świetnie, a co najważniejsze tort był lekki jak przysłowiowe piórko i jedna osoba, która usiadłaby do tego tortu średnicy 20 cm, mogłaby zjeść od razu połowę (niezależnie czy byłaby to kobieta, czy mężczyzna) - mówię jak najbardziej poważnie :)

W tym torcie okazało się również, że gruszka jest niedocenianym składnikiem, bo można jej spokojnie dodać do tortu, a także go nią przyozdobić. A co do ozdób, to przyszło mi coś do głowy!Myślicie pewnie, że to niepraktyczne postawić całą gruszkę jako dekorację tortu, jednak nic bardziej mylnego! Pamiętacie torty sprzed kilkunastu lat, które miały na szczycie ozdobne róże z cukru lub opłatka i inne tym podobne cuda? Każdy chciał dostać kawałek "z różą" ;) Podobnie jest z gruszkami, ale jest mniej słodko i zdrowiej ;)

Zatem jeśli szykuje się Wam okazja do zrobienia tortu, to polecam wykorzystanie gruszek! :)


Składniki (średnica 20 cm):

Biszkopt:
  • 4 duże jajka lub 5 małych
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy syropem pozostałym z gotowania gruszek (przepis niżej).

Krem z białej czekolady (warto przygotować krem przed upieczeniem biszkoptu):
  • 400 ml śmietany kremówki
  • 200 g białej czekolady 
  • 2 dość miękkie gruszki pokrojone w kostkę
+ gruszki i posiekane pistacje do dekoracji

Połamaną czekoladę wrzucamy do rondelka, zalewamy śmietaną i podgrzewamy na małym ogniu aż czekolada się rozpuści - nie gotujemy! (jeśli nie rozpuści się całkowicie to przecieramy ją przez sito). Studzimy mieszankę w chłodnym miejscu, następnie wkładamy na kilka godzin do lodówki (musi być dobrze schłodzona - można włożyć na całą noc). Zimną, czekoladową śmietankę ubijamy na sztywno.
Przekładamy blaty kremem i pokrojoną w kostkę gruszką (1 gruszka na jeden blat), wykładamy krem również na wierzch. Dekorujemy całymi gruszkami* i posiekanymi pistacjami.

Gruszki do dekoracji* (warto przygotować je wcześniej, muszą przestygnąć przed ułożeniem na torcie):
  • 3 szklanki wody
  • 1,5 szklanki cukru
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytryny
  • 3 - 4 obrane i wydrążone gruszki z pozostawionymi ogonkami (dość twarde)
Do garnka wlewamy wodę, wsypujemy cukier i dodajemy sok z cytryny, gotujemy do rozpuszczenia cukru, wkładamy gruszki i całość gotujemy na małym ogniu ok. 15 - 20 min, aż gruszki zmiękną (nie mogą się rozpaść!). Ugotowane gruszki przekładamy na talerz, studzimy. Przed wyłożeniem gruszek na tort dokładnie odsączamy ich spód z syropu, muszą być suche żeby nie spadły z tortu.
Gruszki wciskamy delikatnie w krem, posypujemy pistacjami. Wstawiamy całość do schłodzenia w lodówce.

Smacznego! :)

2 marca 2015

Drożdżowy wieniec z szynką parmeńską, mozzarellą i parmezanem.

Bardzo dawno nie pojawił się tutaj drożdżowy wypiek, a jeszcze dłużej nie było tutaj nic z wypieków "na słono". "Biję się w pierś" i nadrabiam zaległości :)

W programie Paula Hollywood'a zobaczyłam wieniec z brioszki z szynką parmeńską i mozzarellą, posypany parmezanem - wyglądał wspaniale jeszcze przed włożeniem do pieca, a co dopiero po wyjęciu z niego - ślinianki na ten widok nie nadążały produkować śliny ;) Uznałam, że to zdecydowanie moje smaki i trzeba spróbować zrobić to w mojej kuchni. Postanowiłam jednak nieco zmienić recepturę Paula, ponieważ on zrobił ciasto półfrancuskie, które wymaga trochę "zachodu", co mogłoby Was trochę zniechęcić i przygotowałam wieniec po prostu z ciasta drożdżowego, które nie powinno sprawiać żadnych kłopotów i jest dużo szybsze do przygotowania.

Zaopatrzyłam się zatem w potrzebne składniki, przyjrzałam się dokładnie jak Mistrz zwija ciasto (a robi to naprawdę sprawnie - musiałam obejrzeć film dwukrotnie, bo nie chciałam popełnić błędu ;)) i przystąpiłam do pracy. Praca z ciastem drożdżowym może jest dość długa, ale jeśli się ją dobrze zaplanuje, to wychodzi na to, że mamy jeszcze sporo czasu choćby na wypicie kawy i posprzątanie mieszkania (nie myjcie tylko wtedy okien, bo moja babcia zawsze powtarza, że drożdżowe "nie lubi" przewiewów ;)). Tworzenie i zwijanie poszło mi sprawnie, pozostało tylko czekanie na gotowy wyrób. I to oczekiwanie było najgorsze... Bo jak tu siedzieć spokojnie, kiedy po domu przez pół godziny unosi się zapach parmezanu i ciasta drożdżowego? No jak? Przecież to istne tortury ;)

Wieniec to smaki Włoch ukryte w jednym wypieku. Jeśli jesteście fanami tej kuchni, to zdecydowanie coś dla Was. Jest to też smaczna alternatywa popularnej pizzy, którą możecie przygotować na obiad, czy kolację :) Polecam!


Składniki:

Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej (najlepiej typ 650)
  • 3/4 szklanki letniej wody
  • 20 g świeżych drożdży
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżka oliwy 
Drożdże rozpuszczamy w letniej wodzie z dodatkiem łyżeczki cukru i łyżki mąki. Odstawiamy rozczyn na ok. 15 min.
Pozostałą mąkę mieszamy w misce z solą, dodajemy rozczyn i oliwę. Wyrabiamy gładkie i dość elastyczne ciasto. Odstawiamy na ok. 1,5 h lub do podwojenia objętości. 

Farsz:
  • 6 - 7 plasterków szynki parmeńskiej (lub podobnej)
  • 1 opakowanie mozarelli 
  • 2 - 3 łyżeczki suszonej bazylii
  • parmezan do posypania wierzchu
+ roztrzepane jajko do posmarowania

Wyrośnięte ciasto chwilę wyrabiamy. Rozwałkowujemy je na placek o wym. ok. 50x30 cm i grubość ok. 1 cm, rozkładamy na cieście plasterki szynki, następnie kawałki mozzarelli i posypujemy bazylią. Zaginamy górny brzeg i ciasno zwijamy w dół. Podsypujemy mąką i odwracamy ciasto szwem do dołu. Chwilę rolujemy, lekko rozciągając od środka ku końcom.Przekrawamy walec wzdłuż na 2 równe części, odwracamy przecięciem do góry i zsuwamy połówki razem. Nacieramy ręce mąką, chwytamy za końce i kręcąc w przeciwnych kierunkach, szybko skręcamy części ze sobą (trzeba to robić bardzo sprawnie). Lekko spłaszczamy końce, formujemy walec w wieniec i ściskamy końce ze sobą, by się skleiły. Przekładamy ciasto na blachę i oprószamy mąką. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 0,5h. 
Rozgrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Przy pomocy pędzla smarujemy ciasto rozkłóconym jajkiem i posypujemy parmezanem. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 25 minut, aż ładnie się zarumieni. Wyjmujemy i studzimy na kratce lub jemy gorące ;)

Smacznego! :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...