30 stycznia 2015

Urodzinowy tort czekoladowo - orzechowy (fistaszkowy).

No i przyszedł ten dzień, w którym to data urodzenia w dowodzie informuje, że to właśnie dziś. I tak na początku stycznia urodziny obchodziło moje dziecko (czyli blog ;)), a dziś przyszedł czas na mnie ;) Nie mogło zatem obyć się bez tortu (bo niemożliwe jest żeby "szewc bez butów chodził" ;))

I tak oto mam tort czekoladowo - fistaszkowy, choć zawsze marzył mi się tort z truskawkami, którego to często zazdrościłam osobom urodzonym w czerwcu i w zasadzie jest to jedyna rzecz, której brakuje mi w obchodzeniu urodzin w styczniu. Poza tym uważam, że fajnie jest urodzić się zimą, bo ma ona dużo uroku, który jednak nie zawsze chce pokazać. Fajnie jest obudzić się w dniu swoich urodzin, wyjżeć za okno i zobaczyć kilkanaście centymetrów śniegu i -10 na termometrze i pomyśleć sobie jaki piękny jest dzień. Jednak niestety zima w tym roku nie chciała mi sprawić takiego urokliwego prezentu, a szkoda, bo ja specjalnie dla niej stworzyłam cykl Białych przepisów :)
Za ten brak śniegu jest dziś więc dziś czekoladowo, nie biało, tak na przekór ;)

A teraz koniec już o zimie i moich urodzinach, bo przecież wpadacie tu głównie po przepis :) Zatem do rzeczy: myślę, że tort ze sporą ilością czekolady i orzechów ziemnych jest idealny na uczczenie takiego dnia jak urodziny i nie chodzi tu wyłącznie o mnie, ale o duży procent solenizantów w ogóle, bo kto nie przepada za czekoladą i fistaszkami? :)

Jest prosto (czyli tak jak lubię), ale zarazem trochę wykwitnie i elegancko, bo kolory na torcie zgrały się jakoś tak w dość dostojną całość (nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie ;)). Powoduje to, że jest to tort, który można przygotować na ważna okazję jak chociażby właśnie urodziny, ale też podczas trwającego karnawału - taki tort może być wyjątkową, niebanalną ozdobą stołu, którą dodatkowo można zjeść ;))) Trzecia opcja jest zaś mniej wykwintna - zrobić taki tort dla samego siebie, dla sprawienia sobie przyjemności, poprawienia humoru (bo przecież czekolada i fistaszki, czy masło orzechowe, to najlepsi rozweselacze :)) i zjeść całość największą łyżką jaką macie w domu ;)
Bo przecież jedzenie słodyczy ma sprawiać nam przyjemność - zapomnijcie na chwile o tych nieszczęsnych wyrzutach sumienia. Nie, nie pójdzie "w boczki", nie jak jest to tort urodzinowy, czy na poprawę humoru :)

Udanego weekendu! :)


Składniki (forma 20 cm):

Ciemny biszkopt rzucany:
  • 5 małych jajek lub 4 duże
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1/3 szklanki kakao
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąkę i kakao mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy ponczem (u mnie 1/2 szklanki gorącej wody + 3/4 kieliszka whisky ).

Krem czekoladowo - orzechowy (warto przygotować krem przed upieczeniem biszkoptu):
  • 350 ml śmietany kremówki
  • 150 g czekolady gorzkiej
  • 3 łyżki masła orzechowego (najlepiej gładkiego, bez kawałków orzechów)
+ drobno pokrojone orzechy arachidowe (fistaszki) do obsypania wierzchu i kolejnych warstw

Połamaną czekoladę wrzucamy do rondelka, dodajemy masło orzechowe. Całość zalewamy śmietaną i podgrzewamy na małym ogniu aż czekolada i masło się rozpuści - nie gotujemy! (jeśli nie rozpuszczą się całkowicie to przecieramy je przez sito - przetarcie konieczne będzie też kiedy użyjecie masła typu 'crunchy'). Studzimy mieszankę w chłodnym miejscu, następnie wkładamy na kilka godzin do lodówki (musi być dobrze schłodzona). Zimną, czekoladową śmietankę ubijamy na sztywno.
Przekładamy blaty kremem. Kolejno pierwszy blat 1/3 kremu, posypujemy 1/3 części orzechów, następnie analogicznie postępujemy z 2 i 3.
Można podawać od razu, jednak dobrze żeby tort trochę schłodził się w lodówce.

Smacznego! :)
 

26 stycznia 2015

"Egzotyczne" gniazdka z kokosem, ananasem i limonką.

Tak jak obiecywałam w poprzednim wpisie, czas w końcu zabrać się za przepisy karnawałowe, czy tez jak kto woli, na Tłusty Czwartek. Jednak nie ukrywam, że choć przepis jest już "tłusty", to ma trochę wspólnego z "białym cyklem", bo znów dużą rolę gra w nim kokos :)

"Egzotyczne gniazdka", o których mowa, zrobione są z ciasta parzonego, jednak nie użyłam do niego tradycyjnie wody, a mleka kokosowego, pokryte są nie tylko lukrem, ale też mieszanką egzotycznych składników: kokosa, ananasa i limonki.

Pomyślicie sobie skąd taki pomysł? Jakiś czas temu w moje ręce wpadł zeszyt z przepisami mojej cioci, w którym to znalazłam właśnie ten przepis. Bardzo spodobała mi się jego oryginalność i fakt, że w prosty sposób ze "zwykłych" gniazdek można wyczarować "niezwykłe" :) Wyglądają zaskakująco, takich ciastek raczej na pewno nie znajdziemy w cukierni, więc nic tylko przygotowywać je na karnawałowe imprezy i błyszczeć przed znajomymi ;) Taki rodzaj gniazdek może być np. elementem jakiejś egzotycznej prywatki tematycznej :) Bo przecież podczas takich wydarzeń ważna jest nie tylko odpowiednio dobrana muzyka, czy stroje, ale też to, co postawimy na stole ;)

Zachęcam Was zatem do wykorzystania tego nieco mniej tradycyjnego przepisu i poznania innego oblicza gniazdek znanych z cukierni :) Ich smak na pewno Was zaskoczy (pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że pozytywnie :)).


Składniki (dwa duże talerze obiadowe "z górką" :)):

Ciasto:
  • niepełna szklanka mleka kokosowego
  • 100 g masła
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 4 jajka
Mleko zagotowujemy z masłem. Do gotującej się mieszanki wsypujemy mąkę i energicznie mieszamy do powstania tzw. "kluski". Odstawiamy do całkowitego wystudzenia.
Do ostudzonego ciasta kolejno dodajemy po jednym jajku, miksując na wolnych obrotach. Gotowe ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego z tylką w kształcie gwiazdki. Z papieru do pieczenia wycinamy małe kwadraty, na które wyciskamy okręgi z ciasta o średnicy ok. 8 cm.
Na patelni rozgrzewamy tłuszcz i w momencie kiedy będzie miał już odpowiednią temperaturę smażymy gniazdka. Wkładamy ciastka do patelni/garnka papierem do góry i po kilku sekundach delikatnie go odrywamy. Smażymy gniazdka z obu stron, aż będą złociste. Odsączmy z nadmiaru tłuszczu na talerzu wyłożonym papierowym ręcznikiem.
Gotowe gniazdka lukrujemy i dekorujemy.

Lukier:
  • sok wyciśnięty z 2 limonek
  • 1 szklanka cukru pudru 
Dekoracja:
  • skórka starta z 2 limonek
  • drobno pokrojony (w kostkę) ananas kandyzowany (2 garście*)
  • wiórki kokosowe (1 garść*)
* kobieca ;)

W misce mieszamy cukier puder z sokiem z limonki do powstania gładkiego, lśniącego lukru. Jeśli będzie zbyt gęsty dodajemy więcej soku, jeśli zbyt rzadki więcej cukru pudru.
Maczamy w lukrze gniazdka. Następnie posypujemy kolejno wiórkami, ananasem i skórką z limonki. Odkładamy na bok do zastygnięcia. 

Smacznego! :) 

22 stycznia 2015

Tort kokosowo - ananasowy. I podsumowanie "Białego cyklu".

Cykl białych przepisów rozpoczęliśmy tortem i tortem też go zakończymy. Całość z tygodnia przeciągnęła się do dwóch i zamiast zaplanowanych wyjściowych 3 przepisów pojawiło się ich 6, mam nadzieję, że Was nimi nie zanudziłam i będą one dla Was przydatną inspiracją :)

Każdy cykl powinno się podsumować więc i ja to uczynię. Przypomnijmy sobie pozostałe przepisy w telegraficznym skrócie:
Jak widzicie do prawie wszystkich dodałam kokos (w różnych formach) oraz ananasa, wystarczy zatem mieć w domu dwa bazowe składniki i  można z nich wyczarować sporo różnych pyszności!

Były to też przepisy bardzo kremowe. Jednak nie użyłam do nich kilku wersji kremów, a jedynie dwie. Jest to dowód na to, że w głowie, czy też zeszycie z przepisami nie trzeba mieć zapisanych kilkunastu pomysłów na krem, tylko kilka bazowych, które będą nadawały się zarówno do przełożenia biszkoptu, czy wypełnienia kruchych babeczek. Tym sposobem pierwszy i ostatni przepis z cyklu spoił nie tylko fakt, iż oba są tortami, ale też fakt, że oba zostały zrobione na bazie tego samego kremu, tylko z delikatnie zmienionymi proporcjami kilu składników :)

Wszystkie te przepisy można wykorzystać oczywiście nie tylko zimą, ale podczas trwania każdej pory roku, bo są w zasadzie uniwersalne. Jednak publikowałam je głównie z myślą o zimowych uroczystościach, takich jak np. urodziny, na które nie możemy zrobić biszkoptu z truskawkami albo malinami, bo zwyczajnie nie ma ich o tej porze roku, ale mimo wszystko chcemy zrobić ciasto ze świeżymi owocami. Użycie ananasa jest w tym przypadku świetnym wyjściem i tak osoby urodzone zimą (tak jak ja i moja mama :)), też mają szansę na urodzinowy tort ze świeżymi owocami :) Na taki tort jak choćby ten dzisiejszy ;)

Na koniec dosłownie dwa słowa właśnie o nim: lekki i pyszny. Do tego jego przygotowanie nie wymaga poświęcenia całego dnia. Wszystko idzie sprawnie i szybko, i niespodzianka może być gotowa w dosłownie kilka godzin :)

Zapraszam Was do korzystania z "białych" przepisów i tym samym uszczęśliwiania najbliższych osób!

P.S Wybaczcie, że nie ma zdjęcia przekroju, ale ze względu na końcówkę studiów i pisanie pracy inżynierskiej, czasem nie wiem, kiedy "zastaje mnie noc" i nie mam szans na zdjęcia, a tort po kawałku znika i znika ;)


Składniki (forma o średnicy 20 cm):

Biszkopt:
  • 4 duże jajka lub 5 małych
  • 3/4 szklanki cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki mieszamy, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Tortownicę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na podłogę. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie studzimy. Przekrawamy na 3 blaty.
Nasączamy ponczem (u mnie 1/2 szklanki gorącej wody + trochę soku z cytryny + odrobina wódki).

Masa kokosowa z ananasem:
  • 150 g czekolady białej
  • 200 ml mleka kokosowego (z puszki)
  • 15 g żelatyny
  • 150 g mascarpone
  • 25 g cukru pudru
  • 150 ml śmietany kremówki 
  • mały, świeży ananas (ew. jedna puszka ananasa w syropie) - 2 duże plastry wykorzystamy do przełożenia, resztę do dekoracji + świeżo starte wiórki kokosowe do dekoracji
Czekoladę rozpuszczamy z mlekiem kokosowym na małym ogniu, aż powstanie gładka, jednolita masa. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości wody, odstawiamy do przestudzenia. Serek mascarpone ucieramy z cukrem pudrem na puszystą masę. Żelatynę wlewamy do masy czekoladowej energicznie mieszając, żeby nie powstały grudki. Następnie dodajemy masę czekoladową do serka mascarpone cały czas miksując na wolnych obrotach. Na koniec ubijamy śmietankę na sztywno i delikatnie dodajemy do masy serowo - kokosowej. Wykładamy 1/2 część kremu na pierwszy blat, układamy na całości kawałki ananasa (u mnie 1 plaster), przykrywamy drugim blatem i wykładamy pozostały krem oraz kolejny plaster ananasa pokrojony w kostkę. Przykrywamy ostatnim blatem i wkładamy całość do schłodzenia w lodówce. Przygotowujemy krem mascarpone do wykończenia tortu.
 
Krem mascarpone do dekoracji:
  • 200 ml śmietany kremówki
  • 100 g mascarpone
Śmietankę ubijamy z serkiem na gładką masę. Dekorujemy górę i boki tortu.
Na górze układamy całe plastry ananasa (3 - 4 sztuki) i pokrojone w kostkę kawałki. Całość posypujemy świeżo startymi wiórkami kokosowymi (mogą być także z paczki).
Tak przygotowany tort wstawiamy do lodówki do schłodzenia na 2 - 3 godziny.

Smacznego! :)


19 stycznia 2015

Kruche, kokosowe babeczki "róże". I ilustracja "My Happy Kitchen".

"Białych" przepisów ciąg dalszy, choć zbliżam się już do finiszu, żeby zbytnio Was nie zanudzić ;) No i Karnawał w pełni, więc czas zacząć myśleć o nowych propozycjach na styczniowo - lutowe spotkania z przyjaciółmi :) Pączki i faworki przypominają mi już o sobie, zerkając na mnie nieśmiało ze zdjęć z innych blogów ;)

Ale narazie zostajemy w białym cyklu, w którym to dziś zagościły "młodsze siostry" tarty kokosowej, czyli kruche, kokosowe babeczki (które w zasadzie też mogą zagościć na stole podczas karnawałowego spotkania :)) Jednak nie są do starszej siostry bardzo podobne, bo to małe, białe różyczki jedynie z takim samym kremem bazowym :)

Ten krem kokosowy ma ogromną zaletę: smakuje świetnie w wielu typach ciast i jest bardzo szybki do przygotowania. Babeczki zrobiłam w mniej niż godzinę! Może być to zatem przepis awaryjny, kiedy dostajemy telefon, że goście będą za godzinkę :)

Myślę, że każdy będzie zachwycony na ich widok, bo kiedy się na nie patrzy, niewiadomo czy jeść, czy zostawić na później żeby dłużej nacieszyć oko :) Sami zresztą spójrzcie :)


Składniki (9 babeczek):

Ciasto:
  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • 100 g zimnego masła
  • 1 żółtko
Z podanych składników szybko zagniatamy gładkie ciasto. Wkładamy do lodówki na ok. 1 h.
Po tym czasie wyjmujemy ciasto, rozwałkowujemy na grubość ok. 0,5 cm i wykrawamy krążki szklanką o średnicy ok. 7 cm. Wylepiamy ciastem foremki na babeczki lub wgłębienia w formie na muffinki. Nakłuwamy każdą babeczkę widelcem. Pieczemy ok. 10 - 15 do zarumienienia w temp. 160 stopni. Studzimy na kratce. Przygotowujemy krem.

Krem:
  • 50 g białej czekolady
  • 165 ml śmietany kremówki
  • 1/2 opakowania śnieżki (30 g)
  • 3 łyżki wiórków kokosowych
Dekoracja:
  • świeżo starte skórki/płatki kokosa (dla ładniejszego efektu mogą mieć pozostałości brązowej skórki)
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, odstawiamy do wystudzenia. Śmietanę ubijamy mikserem na wysokich obrotach razem ze śnieżkami, stopniowo dodajemy wystudzoną czekoladę. Na koniec do powstałego kremu dodajemy wiórki. Do każdej babeczki nakładamy łyżkę kremu, a następnie tworzymy na kremie róże. Zaczynamy od środka, układając najmniejszą zawiniętą wiórkę, kończąc na najdłuższej. 
Schładzamy w lodówce lub podajemy od razu.

Smacznego! :)


A teraz kilka słów o drugiej części wpisu, tj. O ilustracji "My Happy Kitchen", którą mogliście zauważyć już na zdjęciach powyżej.

Jak już sama nazwa wskazuje jest to grafika inspirowana nazwą mojego bloga. Nie powstała jednak ot tak, bez okazji. Ania Ostapowicz, która jest jej autorką postanowiła zrobić mi niespodziankę i stworzyła ją z okazji 2 urodzin bloga :)
Uwierzcie, że uśmiech nie schodził mi z twarzy przez pół dnia, odkąd pierwszy raz zobaczyłam "moją" ilustrację :)

O Ani i o tym jak zaczęła się nasza znajomość jeszcze przeczytacie, bo mamy w planach pewną niespodziankę :) Jednak nic więcej nie zdradzę, żeby niespodzianka pozostała niespodzianką ;)

Tymczasem jeśli ktoś z Was też chciałby mieć kuchenną grafikę w swojej szczęśliwej kuchni to jest taka możliwość, bo została ona stworzona wyłącznie dla mnie :)

Tę i inne ilustracje Ani możecie zobaczyć i kupić m.in. tu: Decobazaar

Zapraszam także na jej bloga, zobaczcie jaki ta kobietka ma talent! Tylko pozazdrościć :)

14 stycznia 2015

Tarta kokosowa z ananasem.

Mamy dziś środę, minął dokładnie tydzień od publikacji wpisu z tortem czekoladowo - kokosowym, który był pierwszym przepisem podczas "białego tygodnia". Założyłam sobie tydzień, ale mam jeszcze kilka pomysłów na białe słodkości i jeśli je zrealizuję to tydzień zostanie nieco "rozciągnięty" :) Przepisy z udziałem kokosa, to bardzo wdzięczny temat i ciężko jest mi go porzucić :) Co chwilę do głowy wpadają mi nowe pomysły, połączenia smaków, tak jak ten, który mam dla Was dziś :)

Pomysł na dziś to lekkie, niebiańskie ciasto, z moim ulubionym kremem, który jest bazą popularnej kostki Rafaello. Zapraszam na tartę kokosową z dodatkiem ananasa.

Od razu kiedy się na nią spojrzy widać, że nie jest to jednak tarta klasyczna, bo to bardzo bogata wersja tego ciasta, z dużą ilością owoców, przekładana kremem. Jest to tarta bardzo kremowa, zbliżona smakiem do ananasowca. Zatem jeśli znacie to drugie ciasto i przypadło Wam do gustu, będziecie też fanami tej tarty :)

Przez swoje "bogactwo" jest też prawdziwą ozdobą stołu i może być ciastem na przyjęcie, uczczenie jakiejś wyjątkowej okazji. Moja mama nazwała tę tartę "Królową Śniegu" i trudno się z nią nie zgodzić patrząc na zdjęcia, ta tarta to zdecydowane "królowa białego tygodnia" i powinna zachwycić dosłownie każdego :)

 
Składniki (forma 25 cm):

Kruchy spód:
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 szklanki cukru pudru
  • 100 g zimnego masła
  • 2 żółtka
Z podanych składników szybko zagniatamy gładkie ciasto. Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 1 h (lub dłużej). 
Po tym czasie wyjmujemy ciasto z lodówki i rozwałkowujemy na placek o grubości ok. 0,5 cm, wylepiamy nim formę, nakłuwamy widelcem. Na ciasto wykładamy papier do pieczenia, a następnie np. fasolę żeby je obciążyć. Pieczemy ciasto w ten sposób przez 15 minut w 180 stopniach, następnie zdejmujemy obciążenie i pieczemy jeszcze 10 - 15 minut (jeśli brzegi ciasta będą zbyt mocno się rumienić, zmniejszamy do 160). Wyjmujemy, studzimy na kratce. Przygotowujemy krem.

Krem kokosowy:
  • 1 tabliczka białej czekolady (100 g)
  • 330 ml śmietany kremówki
  • 1 opakowanie śnieżki na mleko
  • 5 łyżek wiórków kokosowych
  • 3 plastry świeżego ananasa pokrojonego w kostkę (można użyć też z puszki)
+ wiórki kokosowe i trufle kokosowe do dekoracji

Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, odstawiamy do wystudzenia. Śmietanę ubijamy mikserem na wysokich obrotach razem ze śnieżkami, stopniowo dodajemy wystudzoną czekoladę. Na koniec do powstałego kremu dodajemy wiórki. 
Wykładamy 1/3 część kremu na wystudzony kruchy spód, następnie wykładamy 1/2 część pokrojonego w kostkę ananasa, wykładamy kolejną część kremu, a na nią pozostałego ananasa. Całość przykrywamy ostatnią warstwą kremu, posypujemy wiórkami i dekorujemy kokosowymi truflami.
Wstawiamy do lodówki na ok. 1 - 2 h.

Smacznego! :)

12 stycznia 2015

Koktajl bananowo - ananasowy z mlekiem kokosowym.

Początek roku to często też początek zmian, wprowadzania nowości, także w kuchni. Zarówno teraz, jak i na początku ubiegłego roku można było zauważyć wzrost popularności koktajli. I w ogóle mnie to nie dziwi, bo "ciężkiej" końcówce roku sama mam ochotę na coś lżejszego :) Dlatego też pijam różne warianty koktajli  rano, w południe, czy wieczorem, czasem zastępują mi śniadanie albo kolację ;)

Kontynując "biały tydzień" zapraszam Was zatem na nie do końca biały koktajl, jednak z użyciem białego składnika :) Choć bladożółty banan i ananas, w połączeniu z mlekiem kokosowym dał mi mimo wszystko dość jasną mieszankę ;) Napój jest nieco egzotyczny, ale wykorzystujemy do niego świeże owoce z dalekich krajów, które właśnie teraz są najsmaczniejsze :) W smaku dominuje banan, następnie wyczuwamy ananasa, a na końcu mleko kokosowe, można powiedzieć, że występują w tym koktajlu "nuty smakowe", podobnie jak zapachowe w perfumach ;) Zatem jest nie tylko pożywny, można się nim także delektować :) Koktajl ma jeszcze jedną istotną zaletę: nie wymaga słodzenia. Ananas nadaje mu tyle słodyczy, że zapominamy o cukrze, czy miodzie :)

Polecam Wam więc gorąco ten egzotyczny napój, na Nowy Rok i nowy tydzień :)


Składniki (2 średnie szklanki koktajlu lub jedna duża):
  • 2 banany
  • 3 plastry świeżego ananasa
  • 3/4 szklanki mleka kokosowego
Wszystkie składniki miksujemy do powstania gładkiej masy, rozlewamy do szklanek, dekorujemy wiórkami kokosowymi.

Smacznego! :)

9 stycznia 2015

Śnieżne kule.

Początek stycznia chciałam przywitać "białymi" przepisami :) Przepisami w kolorze śniegu, który dużą część z nas tak wspaniale zaskoczył w pierwszy dzień Świąt :)

W zasadzie już urodzinowy tort czekoladowo - kokosowy zapoczątkował "biały tydzień", ponieważ z przepisy z kolorem białym w roli głównej stworzą na blogu mały cykl :) Dlaczego akurat teraz? Styczeń to dla mnie najbardziej zimowy miesiąc z całego roku i mam do niego duży sentyment, głównie dlatego, że data moich urodzin przypada właśnie w styczniu, postanowiłam zatem uczcić pierwszy miesiąc Nowego Roku słodkościami w których dominuje kolor stycznia :) Bo dla mnie kolorem stycznia zawsze będzie biel, niezależnie od tego, czy widzę ją za oknem, czy też nie ;)

Mam jednak nadzieję, że moimi śnieżnymi kulami odczaruję zimę i w zapomnienie pójdzie aktualna szarość, deszcz, wiatr i nieprzyjemne zimno, a wróci piękna, mroźna, ale przyjemna zima, jak ta z ostatniego zdjęcia :) I mam też nadzieję, że tegoroczny styczeń będzie taki, jaki lubię i taki, jaki zapamiętałam, kiedy byłam jeszcze dzieckiem, wyczekującym dnia swoich styczniowych urodzin :)

Tyle o samym cyklu i styczniowych przemyśleniach, a teraz jeszcze dwa słowa o śnieżnych kulach, które przecież grają dziś rolę pierwszoplanową we wpisie :) I co tu dużo mówić: w zimowym cyklu nie mogło zabraknąć najbardziej zimowych ciastek jakie znam! :) Małe, kuliste, wielkości piąstki małego dziecka formującego śnieżkę, w wyglądzie prawie identyczne, tylko przeznaczenie nieco inne ;) Ciasteczkową śnieżną kulą nie rzucamy w przyjaciółkę/męża/kolegę itd., ale wspólnie z nim/nią zajadamy "śnieżynki" do popołudniowej kawy lub herbaty :) Gwarantuję, że towarzysz/ka będzie bardziej zadowolony z ciastka niż bitwy śnieżnej (chociaż nie powiem, że i taką czasem warto stoczyć nawet, gdy nie jest się dzieckiem, a dopiero później zaprosić rywala na małe co nieco ;)) Kule są bardzo syte i jedna w zupełności wystarcza, żeby wyrównać ewentualne "spadki cukru", zajadanie jest też bardzo wskazane po odbytej bitwie, ponieważ nie dość, że zaspokoi niedomiar cukru, to i uzupełni braki energii :))

Gorąco zachęcam Was do ich upieczenia, a nuż dzięki temu spadnie biały puch i będzie szansa na małe, śnieżne bitwy ;)

Udanego weekendu!


Składniki (8 sztuk):
  • 100 miękkiego masła
  • 40 g cukru pudru
  • 1 żółtko
  • 60 g drobno pokrojonych lub zmielonych migdałów
  • 175 g mąki pszennej
  • 1 łyżeczka skórki otartej z pomarańczy
  • 1 łyżeczka skórki otartej z cytryny
Masło ucieramy z cukrem na puszystą masę. Dodajemy żółtko, a następnie stopniowo dodajemy migdały i mąkę. Na koniec dodajemy skórkę pomarańczową i cytrynową. Z ciasta formujemy gładką kulę, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na ok. 30 minut.
Formujemy kule ze schłodzonego ciasta (każda powinna ważyć ok. 45 g). Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Pieczemy ok. 20 - 25 minut (na złoty kolor) w 180 stopniach. Studzimy na kratce. Obficie posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego! :)

7 stycznia 2015

Torcik czekoladowo - kokosowy. II urodziny bloga!

Witajcie w Nowym Roku!

Wypoczęta, po dwóch tygodniach przerwy, z naładowanymi akumulatorami wróciłam do mojej kuchni :) Miło było wrócić z małych, zagranicznych wakacji spędzonych z przyjaciółmi, z nową energią, nowymi doświadczeniami zza zachodniej granicy, a także nowymi "przydasiami", którymi w najbliższym czasie będę upiększać zdjęcia :)  Miło było wrócić do kuchni także dlatego, że czekał tam mój nowy, biały pomocnik, którym obdarzył mnie Mikołaj, a mowa oczywiście o wymarzonym "Kiciusiu", czyli robocie KitchenAid :)

Miniony rok był dla mnie bardzo udany, mogę śmiało powiedzieć, że był pełen nowych doświadczeń (i nie tylko tych kulinarnych), poznałam bliżej swoich czytelników, którzy bardzo miło mnie zaskoczyli, a także kolejny raz miałam możliwość poznania kilka wspaniałych osób z blogosfery dotychczas znanych tylko z ekranu komputera. Blogowanie w minionym roku cieszyło mnie jeszcze bardziej niż na początku działalności Happy Kitchen :)

Piszę to nie tylko dlatego, że weszliśmy w Nowy Rok 2015, ale głównie dlatego, iż dziś Happy Kitchen obchodzi drugie urodziny :) Ciężko jest mi uwierzyć, że to już tyle czasu, cały czas mam wrażenie, że pierwsze kliknięcie "opublikuj" było wczoraj.. :)

Od 7 stycznia 2013 roku pojawiło się tu już 291 postów (ten jest 292 :)), codziennie rośnie liczba odwiedzających, jest także coraz więcej czytelników, którzy wracają tu regularnie, a to cieszy blogera najbardziej, ponieważ każdego dnia ma świadomość, że nie napisał tych 292 postów tylko i wyłącznie dla siebie :) Od pierwszego kliknięcia blog cały czas się zmienia, zarówno wizualnie, jak i pod kątem treści i jakości zdjęć, ponieważ chcę, żeby całość była dla Was jak najbardziej atrakcyjna. Nadchodzący rok też zapewne przyniesie pewne zmiany, ale jakie, okaże się wkrótce :)

Przejdźmy jednak do tego, co jest tu najważniejsze, czyli do przepisu :) Druga rocznica musiała być uczczona wyjątkowo, tym bardziej, że jest to pierwszy wpis w Nowym Roku. Dlatego mam dla Was wspaniały czekoladowo - kokosowy tort, który w zasadzie mógłby być nazwany też sernikiem, ponieważ biała warstwa została zrobiona na bazie serka mascarpone. Ja zdecydowałam się na tort, ponieważ jest równie dostojny jak nie jeden przekładany, wysoki "imiennik" :) Spód z brownie i masa serowo - kokosowa, to rewelacyjne połączenie smaków, które dopełniają delikatne kokosowe pralinki, uważam, że jest to świetna propozycja na "duże" uroczystości, wystarczy dodać tylko świeczki i można śpiewać "Sto lat!" :)

Zatem dodaję dwie wirtualne świeczki, śpiewam "Sto lat!" i częstuję wszystkich moim (naszym!:)) urodzinowym tortem! :)



Składniki (forma 20 cm):

Czekoladowy spód (brownie):
  • 150 g czekolady gorzkiej (70%)
  • 125 g masła
  • 2 duże jajka
  • 75 g cukru
  • 85 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 15 g wiórków kokosowych
Czekoladę rozpuszczamy z masłem na małym ogniu do powstania gładkiej, jednolitej masy. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia.
Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę, dodajemy masę czekoladową cały czas miksując. Na koniec przesiewamy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz dodajemy wiórki kokosowe, całość dokładnie mieszamy.
Pieczemy ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni. Studzimy na kratce. Przygotowujemy masę kokosową.
Masa kokosowa z mascarpone:
  • 100 g czekolady białej
  • 200 ml mleka kokosowego
  • 12 g żelatyny
  • 125 g mascarpone
  • 50 g cukru pudru
  • 150 ml śmietany kremówki 
  • 9 pralinek kokosowych typu Rafaello oraz wiórki kokosowe do posypania
Czekoladę rozpuszczamy z mlekiem kokosowym na małym ogniu, aż powstanie gładka, jednolita masa. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia. Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości wody, odstawiamy do przestudzenia. Serek mascarpone ucieramy z cukrem pudrem na puszystą masę. Żelatynę wlewamy do masy czekoladowej energicznie mieszając, żeby nie powstały grudki. Następnie dodajemy masę czekoladową do serka mascarpone cały czas miksując na wolnych obrotach. Na koniec ubijamy śmietankę na sztywno i delikatnie dodajemy do masy serowo - kokosowej. Wykładamy całość na spód brownie. Dekorujemy pralinkami (część przekrawamy na pół, część pozostawiamy w całości) i posypujemy wiórkami kokosowymi.
Wstawiamy do lodówki na kilka godzin lub na cała noc.

Smacznego! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...