31 lipca 2013

Lody jagodowe.

Długo zastanawiałam się nad tym czy kupić maszynkę, czy nie. Zwlekałam długo, było jedno podejście, drugie, nie kupiłam. Ale wszystkie lodowe obrazki z blogów w końcu mnie przekonały i oficjalnie jestem szczęśliwą posiadaczką "lodowej maszynerii"! :) I zdecydowanie nie żałuję (jak na razie ;)), bo lody wyszły niesamowite, zgadzam się ze wszystkimi opiniami, które przeczytałam, a mianowicie: domowe, nie mają sobie równych! Robiłam lody po raz pierwszy, więc nie chciałam nic kombinować i zmieniać, skorzystałam z przepisu z bloga Ósmy kolor tęczy, bo miałam akurat jagody i bardzo spodobał mi się ich kolor, wyszło smacznie, ba! nawet bardzo :) 


Składniki (ok. 700 ml lodów):
  • 250 g świeżych jagód
  • 200 ml śmietany 30%, kremówki
  • 100 ml mleka
  • 80 g cukru (można dać więcej)
  • 50 ml wody
  • 1 łyżka creme de cassis lub innego likieru owocowego (pominęłam)
Cukier i wodę doprowadziłam do wrzenia. Dodałam umyte jagody i gotowałam przez chwilę.Po zdjęciu z ognia dodałam pozostałe składniki i krótko zmiksowałam pozostawiając kawałki owoców. Całość schłodziłam do temperatury pokojowej, a następnie schładzałam w lodówce (ok. 3 h). Zimną masę przelałam do maszynki do lodów postępując według wskazówek producenta urządzenia. Można podawać od razu lub przełożyć do szczelnie zamykanego pojemnika i dodatkowo schłodzić w zamrażalniku.

Smacznego! :) 


30 lipca 2013

Konfitura figowa z rozmarynem. Prosto z Włoch. Toskania od kuchni.

Dobrze jest pojechać do Włoch i mieć własną kuchnię, za oknem widzieć ogród ze świeżymi ziołami, a idąc drogą na spacer napotkać na drzewo figowe z mnóstwem owoców nadających się do przetworzenia. I tak nazrywaliśmy fig, w ogrodzie skubnęłam gałązkę rozmarynu, a w mieszkaniu wyjęłam patelnię i smażyłam na najprawdziwszym włoskim Smeg'u, najprawdziwszą konfiturę z fig z rozmarynem, która wylądowała w uroczych słoiczkach Bormioli Rocco! :) 

Figi nie są we Włoszech tak popularne jak chociażby na Chorwacji (widziałam tam zdecydowanie więcej drzew figowych), a jednak koszt słoiczka konfitury we włoskim markecie był niższy (ok. 15 zł, przy prawie 20 zł w zeszłym roku na Chorwacji). Koszt zrobienia własnego wyrobu jest o wiele niższy, gdyż kosztuje nas tylko cukier, cytryna i zużyta energia oraz oczywiście słoiczek (Bormioli są ogólnodostępne w sklepach gospodarczych oraz większych marketach - ceny od 0,7 euro w górę sztuka + cena pokrywek 0,7 euro za 2-3 sztuki, w zależności od wielkości), czemu nie kosztują nas figi? Bo rosną dziko przy ścieżkach (z dala od ulicy) oraz w ogrodach, gdzie możemy je po prostu zerwać.*

*przykładowo, kiedy chcemy robić to we Włoszech :)


W krajach śródziemnomorskich możemy napotkać na figi zielone i ciemne, ja wykorzystałam te pierwsze, bo takie drzewko miałam w pobliżu, nadają się one jednak tylko do suszenia i przetworów, do zjedzenia na surowo są ciemne. Po przesmażeniu zielone też nabierają ładnego, bursztynowego koloru :)

Składniki (2 słoiczki 250 ml):
  • ok. 500 - 600 g fig 
  • 1 gałązka rozmarynu
  • 1 - 1,5 szklanki cukru (nie wymagają dużo cukru, gdyż są bardzo słodkie, a gęstnieją dzięki własnej, naturalnej pektynie)
  • sok wyciśnięty z 1/2 cytryny
Figi myjemy, osuszamy. Odcinamy końcówki. Owoce kroimy w kawałki. Wrzucamy na rozgrzaną patelnię, skrapiamy sokiem z cytryny. Smażymy aż puszczą dość dużo soku (tak jak na zdjęciu poniżej). Wrzucamy wymyty i osuszony rozmaryn. Dalej smażymy, cały czas mieszając, aż do uzyskania dość gęstej konfitury o bursztynowym kolorze. Wyławiamy rozmarynową gałązkę. Gorącą konfiturę przekładamy do wyparzonych słoiczków. Zakręcamy. Stawiamy do góry nogami lub ew. pasteryzujemy.

Smacznego! :)

Początek smażenia może przerażać, bo zawartość patelni w ogóle nie przypomina produktu finalnego :) Ale bez obaw, w trakcie smażenia nabiera odpowiedniego koloru :) Akurat na tym zdjęciu nie widać jak prezentował się "mój Smeg", ale przedstawi się przy kolejnej konfiturze ;) Sprawował się nieźle, mimo tego, iż nie był pierwszej młodości. Możecie sobie wyobrazić w jaki zachwyt wpadłam kiedy zobaczyłam na płycie ten słynny napis ;) Wielu może pomyśleć, że to szaleństwo: robić słoiki na wakacjach, ale jak tu nie skorzystać z okazji kiedy tyle dobra jest po prostu "pod nosem" :) No i.. może pierwszy i ostatni raz korzystałam ze Smeg'a ;)


Jeden z krzaczków (choć to bardzo delikatne określenie :)) rozmarynu, rosnących w ogrodzie, a z którego mogłam zerwać gałązkę do mojego "figowego szaleństwa", przechodząc koło niego, aż chciało się potrząsnąć gałązką, żeby poczuć jego zapach :)


Inspiracją do stworzenia "czapeczki" dla słoiczka z listka figowego był artykuł o figach w sierpniowym Sale&Pepe.

Podsumowując, tydzień to za mało, żeby zobaczyć wszystko to, co chciałoby się zobaczyć, żeby zrobić, posmakować, obejrzeć gazety, książki i sklepy. Trzeba byłoby zrobić sobie wyprawę w 100% kulinarną, kursując od rana do nocy i chłonąć wszystko co się da :) Warto nie zaszywać się w klasycznym hotelu, wtedy nie ma możliwości zobaczenia włoskiej kuchni, zrobienia czegoś z tamtejszych sezonowych składników, które są na wyciągnięcie ręki.

Jeśli macie jakieś pytania, piszcie, w miarę możliwości i wiedzy odpowiem :) 


28 lipca 2013

Dżem z agrestu i kiwi.

Na początek napiszę: wróciłam. Cała, zdrowa, z włoskich wojaży. Na dniach pojawi się toskańska relacja, dlatego, że to region "bardzo kulinarny" i warto napisać o nim kilka słów (choć nie tylko o tym, ale też o innych kwestiach związanych z kulinarią, takich jak smażenie konfitury z fig we włoskiej kuchni ;)) A teraz już wracam do głównego tematu, czyli kolejna propozycja z serii przetwory na mrozy :)) Inspiracją do zrobienia tego połączenia był dżem, który pojawił się na sklepowych półkach. Chciałam zrobić to samo, dla porównania :) Może nie jest idealnie zielony, ale jest idealnie niechemiczny :) Smaczne połączenie, godne polecenia, jeśli macie jeszcze w ogródkach agrest, to warto zrobić chociaż słoiczek na spróbowanie :)

Składniki:
  • 600 - 700 g oczyszczonego agrestu zielonego
  • 3 - 4 obrane i pokrojone na kawałki kiwi
  • 500 - 600 g cukru lub więcej
  • 1/2 soku z cytryny
Agrest i kiwi zasypujemy szklanką cukru. Odstawiamy na ok. 10 min "aż puszczą sok". Gotujemy na małym ogniu. Dosypujemy kolejna szklankę cukru oraz dodajemy sok z cytryny. Doprowadzamy do wrzenia. Studzimy ok. 0,5 h, rozdrabniamy dżem za pomocą blendera (nie trzeba tego robić jeśli agrest jest bardzo dojrzały i rozpadnie się podczas gotowania). Ponownie zagotujemy. Jeśli dżem będzie już dość gęsty i słodki, przekładamy gorący do wyparzonych słoiczków i szybko zakręcamy, jeśli nie, to dosypujemy jeszcze szklankę cukru i postępujemy analogicznie.

Smacznego! :)


25 lipca 2013

Prosty sernik ze świeżymi brzoskwiniami.

Często szukacie przepisów na ciasta szybkie i proste. Wychodząc Wam naprzeciw przygotowałam właśnie taki "prosty i szybki" sernik sezonowy z brzoskwiniami. Brzoskwinie są coraz ładniejsze i tańsze, więc warto wykorzystać je teraz do ciasta. Świeża, to zawsze świeża, nie równa się z tą z zalewy :) A wiadomo, że sernik z brzoskwiniami to klasyk, spróbujcie więc ze świeżymi :)

Przepis wypatrzony w "Sielskim Życiu", zmodyfikowany.


Składniki:

Spód:
  • 200 g mąki pszennej
  • 50 g posiekanych drobno płatków migdałów
  • szczypta soli
  • 75 g cukru trzcinowego
  • 1 jajko
  • 150 g masła
Mąkę mieszamy z migdałami, solą i cukrem. Dodajemy jajko i masło pokrojone w plasterki. Zagniatamy ciasto. Wkładamy do lodówki na 30 minut. Robimy masę serową.

Masa serowa:
  • 4 jajka
  • 800 g twarogu
  • 1 opakowanie budyniu waniliowego
  • 150 g cukru
  • szczypta soli
+ 3 spore brzoskwinie pokrojone w plasterki

Żółtka oddzielamy od białek. Ucieramy żółtka z twarogiem, budyniem i cukrem (można mikserem). Z białek z dodatkiem soli ubijamy sztywną pianę, delikatnie dodajemy ją do masy serowej.
Ciasto rozwałkowujemy na prostokąt o wym. 30x20 cm, układamy na blaszce. Wylewamy na ciasto masę serową. Sernik pieczemy ok. 45 - 55 min w temp. 170 stopni, po 20 minutach przykrywamy go folią aluminiową. Studzimy w uchylonym piekarniku.
Na przestudzonym serniku układamy plasterki brzoskwiń.

Smacznego! :)


























23 lipca 2013

Syrop lawendowy i lemoniada lawendowa.

Ciąg dalszy kwiatowego zauroczenia. Lawenda to bardzo wdzięczna roślina, nie dość, że urokliwa, to jeszcze pięknie pachnie, ma działanie lecznicze, uspokaja i bardzo dobrze smakuje :) Przekonałam się o tym "na własnej skórze" :)  Postanowiłam zrobić z niego syrop, a z syropu orzeźwiającą lemoniadę, zaś w chłodne dni planuję dodawać go do herbaty (po głowie chodzi mi też dodanie go do wypieków ;)) Wraca do nas lato, może spróbujecie? :)


Składniki (na syrop lawendowy):
  • 200 ml wody
  • 200 g cukru
  • 1 czubata łyżeczka świeżych kwiatuszków lawendy (można użyć suszonych)
  • sok z cytryny
Wodę z cukrem doprowadzamy do wrzenia (cukier musi się całkowicie rozpuścić). Dodajemy kwiatuszki, skrapiamy sokiem z cytryny (1 - 2 łyżeczki). Gotujemy na małym ogniu, doprowadzamy do wrzenia. Ściągamy z ognia. Studzimy. Przelewamy do buteleczek. Zakręcamy i wstawiamy do lodówki. Wytrzyma ok. 2 - 3 tygodnie.

Lemoniada (1 szklanka):
  • woda gazowana, niegazowana
  • 3 - 4 łyżeczki syropu
  • plasterek cytryny
Syrop zalewamy wodą, dodajemy cytrynę.

Smacznego! :)

21 lipca 2013

Tort mocno jagodowy.

Statystyki bloga Google mogą być bardzo inspirujące. To znaczy nie statystyki same w sobie, a to co wpisujecie w wyszukiwarkę. I tak właśnie było z tym tortem. Raz, drugi, trzeci pojawiło się hasło "tort jagodowy", więc wychodzę Wam na przeciw i jest :) Wprawdzie wizualnie nie jest idealny, nie jest tak jak chciałam żeby był, ale w smaku był bardzoo dobry. Cóż, mistrza cukiernictwa ze mnie raczej już nie będzie (no chyba że przejdę bardzo intensywny kurs dekoratorski :)) i założyłam sobie, że w najbliższym czasie (dopóki nie skończę ww. kursu i nie kupię dobrego sprzętu do dekorowania) nie zrobię tortu. Ale na razie zostawiam Was z tym, który jest, na pewno nie jedna i nie jeden z Was ozdobi go lepiej, choć jak to mówią grunt, że w smaku był dobry ;)


Składniki (tortownica o śr. 20 cm):

Biszkopt kakaowy (MW):
  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki cukru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej (tortowej)
  • 1/3 szklanki kakao
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.

Mąkę i kakao wymieszać, przesiać.

Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę (uważając, by ich nie 'przebić'). Pod koniec ubijania dodawać partiami cukier, łyżka po łyżce, ubijając po każdym dodaniu. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając.

Do masy jajecznej wsypać suche składniki. Delikatnie wmieszać do ciasta, by składniki się połączyły. I tu są dwie możliwości: suche składniki wmieszane mikserem na bardzo (!) wolnych obrotach dadzą Wam biszkopt mniej puszysty, objętościowo mniejszy (forma 20 cm, na zdjęciach). Składniki wmieszane szpatułką, również bardzo delikatnie (!) spowodują, że biszkopt będzie bardziej puszysty i wypełni formę 22 cm wyrastając do wysokości jej boków. Wymieszanie składników szpatułką jest również metodą bezpieczniejszą.
Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia (samo dno), nie smarować boków. Delikatnie przełożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC przez około 35 - 40 minut lub do tzw. suchego patyczka.

Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm upuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do wystudzenia.
Wystudzony, przekroić na 3 blaty.

Pianka "leśna" z jagodami:
  • 1 galaretka o smaku owoce leśne
  • 1/4 szklanki wrzątku
  • 125 ml śmietany kremówki
  • 3/4 szklanki jagód
Galaretkę rozpuszczamy we wrzątku, dokładnie mieszamy. Odstawiamy do wystudzenia. Gdy galaretka zacznie tężeć zaczynamy ubijać śmietanę. Wlewamy galaretkę cały czas miksując. Na końcu dodajemy jagody. Wykładamy masę na pierwszy blat biszkoptowy ułożony na spodzie tortownicy wyłożonym papierem do pieczenia, przykrywamy kolejnym blatem, delikatnie dociskamy. Wkładamy do lodówki na ok. 0,5 h. Przygotowujemy krem śmietanowy.

Krem śmietanowy z jagodami:
  • 125 ml śmietany kremówki
  • 1,5 łyżki cukru pudru
  • 1 łyżeczka żelatyny
  • 3/4 szklanki jagód
Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości gorącej wody. Śmietanę ubijamy na sztywno, dalej miksując dodajemy cukier puder. Następnie dodajemy żelatynę (miksujemy na najwyższych obrotach) oraz jagody (na niższych). Wyjmuemy ciasto z lodówki i wykładamy krem na blat biszkoptowy. Przykrywamy ostatnim blatem i ponownie wkładamy do lodówki na 0,5 h.

Dekoracja:
  • 250 ml śmietany kremówki
  • 1 łyżeczka cukru pudru
  • 3/4 szklanki jagód
  • listki świeżej melisy
Śmietankę ubijamy na sztywno. Pod koniec ubijania dodajemy cukier puder. Wykładamy 1/3 część śmietanki na wierzch, 1/3 na boki, resztę zostawiamy do dekoracji. Końcówką z dużą gwiazdką wyciskamy dwa okręgi, jeden na brzegu, drugi ok. 1,5 cm dalej (tak jak na zdjęciu), w środku robimy gwiazdkę. Przestrzenie wypełniamy jagodami. Dekorujemy listkami świeżej melisy.

Smacznego! :)

19 lipca 2013

Dżem z czerwonej porzeczki.

Zrobiłam go z myślą o pleśniaku. "Jak w grudniu zachce mi się pleśniaka to zrobię go z tymi porzeczkami!". Ale lubię go nie tylko za to, że będzie dobrym dodatkiem do ciasta :) Lubię go też za kolor i za to, że dobrze smakuje jedzony prosto z rondelka, taka porzeczkowa galaretka z owcami :))

Składniki:
  • 500 g porzeczek
  • 400 g cukru (regulujemy wg. gęstości i kwaskowości, można dać mniej lub więcej, pamiętając, że do zgęstnienia porzeczka "potrzebuje" dość dużo cukru, bo "lubi" :))
  • sok z 1/2 cytryny
+ ew. 1 łyżeczka żelatyny rozpuszczona w niewielkiej ilości gorącej wody (dodajemy, gdy dżem wydaje się za rzadki - ale raczej nie będzie takiej konieczności)
Porzeczki zasypujemy szklanką cukru. Odstawiamy na ok. 10 min "aż puści sok". Gotujemy na małym ogniu. Dosypujemy kolejna szklankę cukru oraz dodajemy sok z cytryny. Doprowadzamy do wrzenia. Odczekujemy ok. 0,5 h, jeśli będzie już dość gęsty i słodki, zagotowujemy ponownie i przekładamy gorący do wyparzonych słoiczków i szybko zakręcamy, jeśli nie, to dosypujemy kolejną szklankę cukru i postępujemy analogicznie.

Smacznego! :)

18 lipca 2013

Jagodowo - bananowy koktajl biszkoptowy (ciasteczkowy).

Owoce już tak mają, że dobrze się komponują w niektórych "konfiguracjach". Tak też jest z jagodami i bananami. Ale żeby nie było za prosto i za nudno, dodałam do nich.. biszkopty :) I wyszło z tego "ciasto w butelce" :) Dodatek ciastek nie stłumił owoców, lecz tylko dopełnił smak. Moim zdaniem wyszło fajnie - do powtórzenia :) Buteleczka koktajlu + biszkopcik = dobre śniadanie :)

P.S Przepis na ten koktajl został nagrodzony przez Cukier Królewski w konkursie na orzeźwiający, letni napój :)


Składniki (1 duża szklanka):

4 okrągłe biszkopty
1/2 szklanki jagód
1/2 banana

2 i 1/2 łyżeczki drobnego cukru do wypieków
1/2 szklanki zimnego mleka

3 biszkopty kruszymy. Dodajemy jagody, pokrojonego w plasterki banana, cukier oraz mleko. Wszystko rozdrabniamy blenderem na płynny, gładki koktajl. Dodatkowo 1/2 biszkopta wkruszamy do koktajlu (żeby był bardziej "ciasteczkowy"), pozostałą połówką możemy udekorować szklanki umoczone w wodzie z cukrem.

Smacznego :)


16 lipca 2013

Jagodzianki porzeczkowe z budyniem.

Taki mały jagodziankowy "myk" :) Czyli "połączenie" lasu i ogródka w bułeczce drożdżowej :) Jako dziecko uwielbiałam jagodzianki, dziadek zawsze kupował je w naszej (jedynej wtedy) piekarni. Nie za duże, po brzegi wypełnione jagodami i polane lukrem. Oczywiście w momencie kiedy posiadłam "mało wiele" tajniki pieczenia musiałam zrobić je we własnej kuchni, we własnym piekarniku :) I tak pierwsze jagodzianki "wyjechały" z pieca jakieś 5 lat temu (swoją drogą mam chyba nawet gdzieś ich bardzo profesjonalne zdjęcie :)) Cały czas mam w moim zeszycie na nie przepis. Ale trzeba się rozwijać, poznawać nowe smaki i tym sposobem powstała nowość: porzeczkowe jagodzianki. Spontaniczny wypiek (ale chyba takie są najlepsze), jagody i porzeczki poszły do garnka, wyszedł z nich kwaskowy dżem (po przetarciu przez sito) i galaretka. Galaretka do słoika, a dżem.. do ciasta :) A że z samym dżemem "za ubogo", więc gotujemy budyń i robimy drożdżówki, których nie ma żadna piekarnia :) Zróbcie na śniadanie, będzie pysznie ! :)


Składniki (7 dużych drożdżówek):

Ciasto:
  • 50 g masła
  • 200 ml mleka
  • 500 g mąki + do podsypania
  • 70 g cukru
  • 42 g drożdży
  • 1 jajko
  • szczypta soli
Masło rozpuszczamy na wolnym ogniu, dodajemy mleko. Lekko podgrzewamy - zdejmujemy z ognia. W misce mieszamy mąkę, 70 g cukru i szczyptę soli. Drożdże kruszymy i dodajemy do mleka z masłem - rozpuszczamy. Rozpuszczone drożdże i jajko dodajemy do miski z mąką. Wyrabiamy mikserem (z hakami do ciasta drożdżowego) na gładkie ciasto. Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 1 h.

Nadzienie:
  • 2 opakowania budyniu waniliowego
  • 600 ml mleka
  • słoiczek dżemu jagodowo - porzeczkowego (robiłam własny) lub dżem z czarnej porzeczki + świeże jagody
300 ml mleka wlewamy do garnka  i doprowadzamy do wrzenia. Budyń rozrabiamy w pozostałym, wlewamy do gotującego się mleka, energicznie mieszamy do powstania gęstego budyniu. Odstawiamy do wystygnięcia (przykrywamy folią aluminiową).
Wyrośnięte ciasto przekładamy na blat i chwilę ugniatamy. Dzielimy na 7 - 8 części, formujemy kulki. Każdą kulkę rozwałkowujemy na spory prostokąt. Nakładamy  na środek 2 - 3 łyżki wystudzonego budyniu i 2 łyżeczki dżemu porzeczkowo - jagodowego (lub czubatą łyżeczkę dżemu porzeczkowego i 2 łyżeczki jagód). Zakładamy oba dłuższe boki, a następnie krótsze - sklejamy palcami. Układamy bułeczki na blaszcze wyłożonej papierem do pieczenia. 
Odstawimy do wyrośnięcia na ok. 15 minut. Nacinamy każdą 3 - 4 krotnie wzdłuż krótszego boku. Pieczemy ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni. Studzimy na kratce. Wystudzone można posypać cukrem pudrem.

Smacznego! :)

15 lipca 2013

Frużelina czereśniowa.

Tym razem w domu nie pojawił się woreczek czereśni, a wiaderko :) Nie miałam pomysłu ani chęci na ciasto, ale na "przetwarzanie" już tak :) Dżem? Konfitura? Nie.. Frużelina! Ot, ostatnio kilka razy rzuciła mi się w oczy truskawkowa, pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie czereśniowa (bo: "skoro nad morzem podają gofry z wiśniową, to czemu ja nie mogę podać z czereśniową?" :)). I właśnie z GOFRAMI ZNAD BAŁTYKU kojarzy mi się FRUŻELINA :) A po boju z drylowaniem, gotowaniem, mieszaniem i sprawdzeniem: "czy to już jest żel?", mam własną, domową, "upakowną" do słoiczków, tak pyszną, że można jeść ją łyżeczką :) I będę miała gofry z frużeliną zimą, kiedy za oknem będzie 0,5 m śniegu, a Bałtyk będzie wspominał turystów z goframi z pobliskiej budki :)

P.S Wersja z dżem - fixem, bo moim zdaniem jest to wtedy prawdziwy żel :) Szukajmy po prostu tych bez konserwantów. Można użyć także "czystej" pektyny, jeśli znajdziecie.

Składniki:
  • 2 kg czereśni
  • 500 g cukru
  • 1 opakowanie dżem - fixu
Czereśnie płuczemy. Ostawiamy żeby obeschły. Następnie drylujemy. Po wydrylowaniu zasypujemy cukrem (najlepiej od razu w garnku w którym będziemy je gotować) i zapominamy o nich na ok. 45 min. 
Stawiamy garnek na ogniu i doprowadzamy do zagotowania. Po zagotowaniu, gotujemy jeszcze ok. 10 - 15 min. Wsypujemy dżem - fix. Gotujemy, aż frużelina zgęstnieje. Żeby sprawdzić czy już jest gotowa tj. czy ma odpowiednią konsystencję, na talerzyk wykładamy 1 łyżkę frużeliny i wkładamy na ok. 10 min do lodówki, jeśli ma pożądaną konsystencję, przekładamy do wyparzonych słoiczków i mocno zakręcamy. Jeśli nie, dodajemy jeszcze 1 - 2 łyżki dżem - fixu i doprowadzamy do zagotowania, przekładamy do słoików.

Smacznego! :)

12 lipca 2013

Jagodowy sernik na zimno na serkach homogenizowanych, na spodzie z sucharków i kremu czekoladowo - orzechowego.

Kolejny sezonowy sernik na zimno. Tym razem na spodzie, który podbił moje serce, kiedy zrobiła go mama moich przyjaciółek. Ale po kolei. Zacznijmy od góry, czyli "las w pełnej krasie" - koleżanki jagody w towarzystwie równie leśnej galaretki. Następnie dobrze znana z sernika truskawkowego masa sernikowa z serka homo. I on! Sucharkowy spód z nutellą! Słodki, chrupiący, idealnie uzupełnia się z warstwą nr 1 i 2. Bierzcie i korzystajcie, dopóki mamy jagody :)


Składniki (tortownica o śr. 20 cm):

Spód:
  • 12-13 sucharków (1/2 opakowania)
  • 300 g kremu czekoladowo - orzechowego typu Nutella
Sucharki łamiemy na kawałki, kruszymy i rozdrabniamy na "bułkę tartą" (choć nie do końca) za pomocą blendera lub tłuczka. Dodajemy do sucharków krem orzechowy w temp. pokojowej i mieszamy za pomocą drewnianej łyżki lub łopatki do powstania ścisłej masy, którą wyłożymy tortownicę (wyłożoną wcześniej papierem do pieczenia lub folią aluminiową). Tortownicę z sucharkowym spodem wkładamy do lodówki. Robimy masę sernikową.
Masa sernikowa (MW):
  • 350 g serka homogenizowanego waniliowego typu Danio
  • 125 ml kremówki
  • 2 łyżki cukru pudru
  • 2 czubate łyżki żelatyny
Kremówkę ubijamy na sztywno, dalej ubijając dodajemy cukier puder. Następnie cały czas miksując, stopniowo dodajemy serek. Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości gorącej wody, lekko studzimy i wlewamy do masy serowej miksując na najwyższych obrotach.Wylewamy masę serową na sucharkowy spód i wkładamy do lodówki do stężenia. W tym czasie przygotowujemy galaretkę.
Jagodowa góra:
  • 1-1,5 szklanki jagód
  • 1,5 op. galaretki o smaku owoce leśne przygotowanej wg. instrukcji na opakowaniu (galaretkę można zrobić wcześniej, będzie stygła w trakcie przygotowywania spodu i masy serowej)
Do wystudzonej galaretki wrzucamy jagody. Wylewamy tężejącą galaretkę na sernik. Ponownie wkładamy do lodówki do całkowitego stężenia. 

Smacznego! :)

10 lipca 2013

Czekoladowa mini Pavlova z owocami lata.

Istna rozpusta. Inaczej nie da się tego opisać. Beza, czekolada, czereśnie, jagody i ostatnie truskawki (ostatnie, ale najsłodsze w całym sezonie!). To trzecia wersja Pavlovej, którą zrobiłam i powiem Wam szczerze: nie potrafię wybrać jednej, tej najlepszej. Wszystkie mają 1-wsze miejsce! :) W klasycznej lubię swego rodzaju "majestatyczność" (wszak to w pewnym sensie królowa), w tej w wersji rolady lubię delikatność i zawartość wody różanej, a w mini wersji, lubię mini :) czekoladę i ułożony na niej "granat" i "czerwień" - cudowne połączenie kolorystyczne i po prostu nie mogę się napatrzeć na desery udekorowane owocami w tych kolorach :)

Przepis jest połączeniem przepisów na klasyczną Pavlovą, roladę Rachel Allen i czekoladową mini Pavlovą Nigelli.

Składniki (4 sztuki o średnicy ok. 12 cm):
  • 4 białka
  • 225 g drobnego cukru do wypieków
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • 2 łyżki kakao
  • 25 g startej na grubych oczkach gorzkiej czekolady
  • 200 ml śmietany kremówki
  • 1 łyżka cukru pudru
  • letnie owoce do przybrania (truskawki, jagody, czereśnie, maliny, porzeczki)
Białka ubijamy na sztywno. Do ubitych białek stopniowo dodajemy cukier. Do powstałej lśniącej bezy przesiewamy kakao, miksujemy na najniższych obrotach, następnie dodajemy startą czekoladę oraz sok z cytryny - delikatnie mieszamy, żeby beza nie opadła. Na blaszce układamy papier do pieczenia, rysujemy 4 okręgi o średnicy ok. 10 cm. Nakładamy bezę do każdego okręgu.
Pieczemy ok. 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (gdy beza się zarumieniła zmniejszyłam do 160).
Studzimy na kratce. Na wystudzone bezy nakładamy kremówkę ubitą z cukrem pudrem oraz letnie owoce. Podajemy od razu.

Smacznego! :)


9 lipca 2013

Tarte róże (konfitura z płatków róż).

Jak coś wejdzie mi do głowy (a tym razem weszło wiosną, podczas wizyty w jednej z warszawskich kawiarni, gdzie zajadałam się drożdżówką z konfiturą różaną), to prędzej czy później muszę to zrobić, wprawdzie z konfiturą różaną nie czekałam 4 lata (tak jak z roladą bezową :)), ale też trochę mi zeszło, z tym, że bardziej na szukaniu odpowiedniej róży, w odpowiednich ilościach. Mniej więcej wyglądało to tak: tej za mało, ta niedobra, to przy drodze jest "ołowiana" (chociaż ilość dostateczna), w końcu trafiła się idealna, w dobrym miejscu, zwą ją różą stulistną, jest to odmiana o jasnoróżowych płatkach, a u mnie jest po prostu różą "tartą" :) Nie ma po "przerobieniu" tak pięknego koloru jak konfitury z róży pomarszczonej, ale zaświadczam, że smak i zapach jest równie różany :)

P.S Po długim szukaniu róży, powstała myśl: trzeba zasadzić własną w ogrodzie! :) Płatki na zdjęciu obok słoiczka to oczywiście róża pomarszczona, stulistna w słoiczku ;)

Składniki:
  • płatki róży
  • cukier (wagowo 2 razy więcej niż płatków - miałam 200 g płatków, czyli 400 g cukru)
  • szczypta kwasku cytrynowego lub 1-2 łyżki soku z cytryny 
Płatki róży pozbawić białych końców, a następnie wrzucić do makutry i utrzeć z cukrem. Można również zrobić to przy pomocy blendera. Pod koniec ucierania dodać sok z cytryny lub kwasek cytrynowy, dokładnie wymieszać.  Nakładać do wyparzonych słoików. Przechowywać w lodówce.

Smacznego! :)


7 lipca 2013

Sorbet różany.

Pierwsze domowe lody, bo sorbet to w sumie pewien rodzaj lodów. Nie wymaga maszynki, tylko odrobiny cierpliwości. Odpłaci się za tą cierpliwość wyjątkowym smakiem i aromatem, róża nie przeważa, jest subtelnym tłem, ale wystarczająco wyczuwalnym. Zapraszam dziś wszystkich na ten pyszny sorbet, w podziękowaniu za to, że jesteście ze mną już pół roku! :) Pierwszy wpis pojawił się tu 7.01.13, tak więc za kolejne pół roku dla wszystkich będzie kawałek tortu, żeby było bardziej uroczyście ;) Bardzo dużo się przez te 6 miesięcy nauczyłam, poznałam ciekawe osoby, blogi i sporo pysznych przepisów. Dziękuję z tego miejsca Anicie i Łucji - dwóm kobietkom, pierwszej ze świata pięknych rzeczy (których namiastkę możecie zobaczyć poniżej), drugiej ze świata pysznej kuchni, za wsparcie i rozmowę :) Poznając takie osoby, aż chce się prowadzić bloga!


Sorbet z płatków róży - należy wybierać róże o najmocniejszym zapachu, kwiaty świeżo rozkwitłe zbierać późnym porankiem, zanim słońce zacznie mocno przygrzewać. Przepis pochodzi z książki  Edible flowers Kathy Brown, a znalazłam go na stronie Trochę inna cukiernia :)

Składniki:

  • 115 g cukru pudru
  • 300 ml wrzącej wody
  • płatki z 3 dużych wonnych róż (usunąć białe końcówki) - u mnie były to róże stulistne (jasnoróżowe)
  • sok z 2 cytryn (dałam z 1)
  • 300 ml różowego wina (użyłam różowego Carlo Rossi)
Rozpuścić cukier we wrzątku, wrzucić płatki róż i odstawić do ostygnięcia. Zmiksować i przetrzeć przez sito. Dodać wino i cytryny. Wstawić do zamrażalnika, aż zacznie zamarzać po brzegach. Zamieszać, aż mikstura nabierze gładkiej konsystencji. Wstawić do zamrażalnika, aż zacznie zamarzać po brzegach. Powtarzać mieszanie i zamrażanie, aż sorbet będzie aksamitny.

Smacznego! :)


Wstążeczki Green Gate, z uroczego, sopockiego sklepu Anity "Sopocka Weranda". Jak będziecie w Trójmieście, odwiedźcie koniecznie! 
























5 lipca 2013

Foccacia z czereśniami.

Dostałam od cioci woreczek czereśni prosto z drzewa i przy okazji dylemat: co z nich zrobić? Przeglądam stosik książek i gazet, swoją głowę, na prowadzenie wysuwa się ciasto czekoladowe z czereśniami, myślę też o muffinkach na maślance, ALE zaglądam do lodówki i co widzę: 1 jajo! No to niestety nic jajecznego nie wchodzi w grę. I wtedy w "cudowny" sposób magazyn Moje Smaki Życia otworzył się na artykule o czereśniach :) Oczywiście z całych dwóch stron, jako pierwszy rzucił mi się w oczy przepis :) Podstawowe kryterium: czy potrzebuję jaj? Nie? No to do roboty! :) I tak w bardzo spontaniczny sposób powstała moja pierwsza w życiu foccacia (swoją drogą może za nieco ponad 2 tygodnie uda mi się posmakować włoskiego oryginału ? :)), zmieniłam tylko ilość i rodzaj cukru. Pozostaje mi z tego miejsca ukłonić się Włochom w podziękowaniu za ich pyszną prostotę!

Składniki:
  • 300 g mąki
  • 12,5 g drożdży świeżych
  • 1 szklanka wody
  • 3 łyżki oliwy
  • 0,5 łyżeczki soli
  • 3 łyżki cukru trzcinowego
  • 0,5 łyżeczki cukru białego
  • 150 g czereśni
Zrobić rozczyn z drożdży świeżych, 0,5 szklanki wody, łyżeczki mąki i 0,5 łyżeczki cukru białego. Odstawić na 15 min, aż drożdże ruszą. 
Mąkę mieszamy z solą, dodajemy rozczyn oraz pozostałą wodę (dodajemy ew. drożdże instant powoli dolewając całą wodę, wtedy pomijamy oczywiście dodanie rozczynu). Wyrabiamy na gładkie i elastyczne ciasto. Ciasto zostawiamy do wyrośnięcia w misce oprószonej mąką i przykrytej ściereczką na ok. 1,5 h.
Blachę smarujemy oliwą. Ciasto dzielimy na 2 części. Jedną część rozciągamy na blasze na niezbyt gruby placek, skrapiamy łyżką oliwy, układamy połowę czereśni i posypujemy 1,5 łyżki cukru trzcinowego.
Przykrywamy drugim plackiem, układamy pozostałe czereśnie, posypujemy cukrem i skrapiamy oliwą.
Pieczemy 15 min w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Studzimy na kratce.

Smacznego! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...