29 listopada 2013

Kruche makowe babeczki z powidłami śliwkowymi.

Dziś zacznę nietypowo. Uwielbiam Tk Maxx i zostawiam tam zbyt dużą część zawartości mojego portfela, ale gdyby nie ten sklep, na blogu nie znalazłby się przepis na te urocze, pyszne babeczki :) W żadnym wypadku, nie podają tam przepisów kulinarnych przy kasie ;) Ale sprzedają je w anglojęzycznych książkach, które można "dorwać" tam często za połowę wyjściowej ceny. Uwielbiam kupować książki o tematyce kulinarnej i "najadać się" zamieszczonymi fotografiami i opisami przygotowania. Nie mogłam więc nie zasilić mojego księgozbioru w książkę "Gorgeous cakes" Annie Bell, którą znalazłam właśnie w TK. Ten wstęp nie jest reklamą sklepu, a chęcią podzielenia się z Wami miejscem, w którym często bywam. Kto wie, może spotkamy się tam podczas zakupów? :)

A teraz do rzeczy. W książce Annie Bell znalazły się m.in. przepisy na wypieki Bożonarodzeniowe i już w momencie, gdy kartkowałam ją w sklepie miałam kilka typów do wypróbowania właśnie w okresie przedświątecznym. Jak możecie się domyślić, na liście znalazły się oczywiście kruche makowe babeczki. To zdecydowany hit dla miłośników maku, choć nie tylko :) Zachwyciło mnie w nich absolutnie wszystko. Od idealnie kruchego, lekko cytrynowego ciasta, przez dużą ilość masy makowej (która wypełnia je po sameee brzegi :)), aż do prostoty wykonania i zarazem fajnego efektu wizualnego gotowych babek. Na naszym świątecznym stole na 99% zastąpią klasyczny makowiec (no chyba, że przez niecały miesiąc znajdę coś lepszego, choć wątpię ;)), zachęcam do ich zrobienia także Was - będziecie zbierać pochwały od rodziny, gwarantuję! :)


Przepis (z moim tłumaczeniem i zmianami) pochodzi z książki "Gorgeous cakes" Annie Bell

Składniki (24 sztuki):

Ciasto:
  • 450 g mąki pszennej
  • 250 g twardego, zimnego masła lub margaryny
  • skórka otarta z 1 cytryny
  • 150 g cukru pudru (przesianego)
  • 2 małe żółtka
  • 3 łyżki zimnego mleka 
Nadzienie:
  • ok. 800 - 900 g masy makowej (przepis na domową masę znajdziecie tu)
  • 1 słoiczek powideł śliwkowych (można pominąć, ale polecam - w oryginalnym przepisie nie występują)
Mąkę i masło pokrojone na kawałki wkładamy do miski, miksujemy na wysokich obrotach, aż do powstania kruszonki. Dodajemy skórkę cytrynową oraz cukier puder, nadal miksujemy. Na koniec dodajemy żółtka i mleko, miksujemy do połączenia składników. Wyjmujemy ciasto z misy i formujemy na blacie kulę. Zawijamy w folię i wkładamy do lodówki do schłodzenia na 1 godzinę lub całą noc.
Schłodzone  ciasto dzielimy na pół, obie części rozwałkowujemy na grubość ok. 3 mm. Z pierwszej części wykrawamy 24 kółka np. za pomocą szklanki (średnica powinna być zbliżona do średnicy otworu w formie na babeczki), a z drugiej 24 gwiazdki, które umieścimy na wierzchu każdej babeczki. Otwory w formie delikatnie smarujemy tłuszczem. Każdy otwór w formie "wyklejamy" kółkami z ciasta. Do każdej babeczki nakładamy 1 łyżkę masy makowej i 1 łyżeczkę powideł. Na każdej babeczce umieszczamy gwiazdkę. 
Babeczki pieczemy w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez ok. 15 min (aż będą złociste :)).
Babeczki doskonale smakują zarówno na ciepło jak i na zimno :)

Smacznego! :)



26 listopada 2013

Angel Food Cake. Anielskie ciasto na białkach z różanym kremem z ricotty.

A gdyby tak na tegoroczne Święta upiec coś innego oprócz tradycyjnego sernika i makowca? :) Coś lekkiego, ale prezentującego się bardzo okazale, coś co będzie na pewno ozdobą stołu, mimo tego, że jest "biszkoptem tylko na białkach" :) Myślę, że "Aniołek", bo tak pieszczotliwie można nazwać to ciasto, zachwyci Waszych gości zarówno wyglądem, jak i smakiem i idealnie wpisze się w klimat Bożego Narodzenia :) Lubię przeglądać zagraniczne strony w poszukiwaniu inspiracji, często napotykam na wyjątkowe cuda, obok których nie można przejść obojętnie. Tak było i tym razem. Angel Food Cake, to ciasto, którego smaku nie można porównać do niczego innego, jest po prostu anielskie. Wywodzi się z Ameryki i jest tam tak popularne, że wymyślono dla niego specjalną formę. Można jednak poradzić sobie bez niej, piekąc ciasto w klasycznej keksówce i nie działa to na minus w kwestii urody Aniołka :) Jest wiele możliwości, jeśli chodzi o zdobienie ciasta, ja postawiam na wiórki, bo wydawały mi się najbardziej anielskie - dodają Aniołkowi skrzydeł! :)

Przepis i wskazówki zaczerpnęłam ze strony Moje Wypieki, inspiracja: Pinterest

Składniki na 1 keksówkę:

  • 3/4 szklanki i 2 łyżki mąki pszennej tortowej
  • 1 szklanka drobnego cukru do wypieków
  • 1 szklanka białek (z 7 - 10 jajek w zależności od rozmiaru)
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka świeżo wyciśniętego soku z cytryny
  • 1 łyżeczka winianu potasu (cream of tartar) - niekoniecznie*

Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.

1/3 szklanki cukru mieszamy z mąką, przesiewamy, odkładamy.

W misie miksera umieszczamy białka. Ubijamy na średnich obrotach, do momentu spienienia się białek, przez około 40 - 60 sekund. Dodajemy sól i sok z cytryny. Zwiększamy trochę prędkość i ubijamy do momentu uzyskania prawie sztywnej piany z białek, przez 1,5 - 2,5 minuty. Piana nie może być zbyt sztywna.

Zmniejszymy obroty miksera na najwolniejsze i wolno dosypujemy resztę cukru, cały czas ubijając. Zwiększamy obroty i ubijamy przez chwilę do momentu uzyskania sztywnej piany (i jeszcze raz: nie tak sztywnej, jak przy bezach i nie suchej).

Do powstałej piany w pięciu turach dodajemy przesianą mąkę z cukrem, delikatnie mieszamy szpatułką do połączenia po każdym dodaniu. Białka nie powinny opaść.

Przygotowujemy keksówkę o wymiarach 30 x 11 cm. Formy nie wolno smarować tłuszczem, wysypywać mąką lub wykładać papierem do pieczenia! Keksówka powinna być sucha, by białka mogły się do niej przykleić i by ciasto nie opadło.

Masę białkową przekładamy do formy. Kilka razy surowe ciasto 'przecinamy' nożem w formie (ma to na celu usunięcie dużych pęcherzy powietrza), wyrównujemy.
Pieczemy w temperaturze 180 - 190ºC przez około 45 minut. Ciasto powinno wyrosnąć ponad foremkę, a pod sam koniec pieczenia (10 - 15 minut przed końcem) może opaść do jej poziomu. Może również popękać. Podczas pieczenia nie wolno otwierać piekarnika. Po upieczeniu sprawdzamy, czy ciasto jest wypieczone, wkładając w jego środek patyczek (nie powinno być na nim śladów surowego ciasta).

Ciasto wyjmujemy z piekarnika i studzimy na kratce, kładąc je na niej do góry nogami (zapobiega to opadaniu ciasta po upieczeniu). Pozostawiamy do całkowitego wystudzenia. Po tym czasie delikatnie szpatułką oddzielamy ciasto od boków formy i lekko stukamy by ciasto oddzieliło się od spodu.

Różany krem z ricotty:
  • 250 g ricotty
  • 200 ml śmietany kremówki (30/36%)
  • 1,5 łyżki wody różanej
+ wiórki kokosowe do posypania (białe lub kolorowe - dowolny kolor możemy uzyskać poprzez dodanie dowolnego barwnika w proszku rozpuszczonego w niewielkiej ilości wody do wiórek - dokładnie mieszamy wiórki z barwnikiem i suszymy na tacy)

Śmietanę ubijamy na sztywno, stopniowo dodajemy ricottę, aż masa będzie zwarta i gęsta. Na koniec dodajemy wodę różaną. Wstawiamy masę na 10 - 15 min do lodówki. 
Dekorujemy ciasto schłodzoną masą, obkładając boki i górę, wyrównujemy. Wierzch posypujemy wiórkami kokosowymi.

Smacznego! :)

* Winian potasu (cream of tartar) - jego dodatek nie jest niezbędny w przepisie. Poradziłam sobie bez niego - warunkiem jest ubicie piany z białek dokładnie według powyższego przepisu. Bardzo ważny jest również dodatek soli i soku z cytryny - działają jak winian potasu, stabilizując pianę z białek. Składniki te dodajemy po doprowadzeniu piany do stanu 'spienienia'. Dzięki ich dodatkowi piana bardziej zwiększa swoją objętość i dłużej nie opada. Osoby, które nie mają szczęścia do sufletów, bezy, Pavlovej lub.. Angel Food Cake powinny się zaopatrzyć w cream of tartar. Jedno pudełeczko wystarczy Wam na wiele deserów bezowych. MW


24 listopada 2013

Piernikowe sernikobrownie.

Lubicie brownie? A sernikobrownie? A co powiecie na sernikobrownie z dodatkiem przyprawy piernikowej? Brzmi ciekawie, intrygująco? Więc to ciasto, to coś dla Was :) Nie jest typowo świąteczne, ma wprowadzać w klimat Bożego Narodzenia, jest proste, ale smaczne, w Adwencie nie wskazane jest przygotowywanie wystawnych potraw, bo wykwintne smakołyki zarezerwowane są na czas Świąt. Ale chęć zjedzenia sernika, czy piernika w okresie przedświątecznym zawsze się pojawia, więc piernikowe sernikobrownie to idealna opcja, aby zaspokoić ochotę na tą smaczną dwójkę "za jednym kęsem" ;))


Składniki (forma 20 x 30 cm):

Piernikowe brownie (Moje Wypieki):

  • 115 g masła
  • 90 g gorzkiej czekolady
  • 2/3 szklanki cukru
  • 2/3 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki kakao
  • 2 duże jajka
  • 1 łyżeczka startego obranego świeżego imbiru
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
  • 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki zmielonego imbiru
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/8 łyżeczki zmielonych goździków

Masło i czekoladę roztapiamy w garnuszku, mieszamy od czasu do czasu, do otrzymania gładkiej masy. Zdejmujemy z palnika, dodajemy pozostałe składniki i miksujemy. Formę wykładamy papierem do pieczenia.

2/3 masy (resztę zostawiamy na wierzch) wykładamy (będzie gęsta) do formy. Przygotowujemy masę serową.

Masa serowa:
  • 500 g twarogu (2-3-krotnie mielonego)
  • 1/3 szklanki drobnego cukru
  • 2 jajka
  • 2 łyżki mąki
  • 1 łyżka przyprawy korzennej 
Wszystkie składniki miksujemy. Wylewamy masę serową na spód brownie. Na masę serową w nieregularnych odstępach wykładamy pozostałą masę brownie. Masy mieszamy patyczkiem (wykałaczką), robimy esy-floresy, by ciasto miało ciekawy wygląd. Pieczemy w temperaturze 175ºC przez około 25 minut. Studzimy na kratce i kroimy na kwadraty.

Smacznego :)

19 listopada 2013

Rogaliki drożdżowe z powidłami śliwkowymi.

Czas otworzyć pierwsze słoiczki z powidłami śliwkowymi! Po co czekać na grudzień, śniegi, zawieje i zamiecie. Jest szarobury, niezbyt ciepły listopad, coraz częściej zawijamy się w pledy, chwytamy za książki i kolejne kubki rozgrzewającej herbaty. Do tego przyjemnie kojarzącego się zestawu, brakuje jeszcze odrobiny słodyczy, co powiecie więc na drożdżowe rogale z powidłami? :) Myślę, że to kusząca propozycja :) Wyobraźcie sobie to "buchające" z piekarnika ciepło, kiedy będziecie wyjmować je z piekarnika i ten jedyny w swoim rodzaju zapach drożdżowego ciasta :) A najważniejsze na koniec: smak drożdżowego z powidłami i ten błogi czas, gdy będziecie zajadać rogala, siedząc owiniętym w ulubiony pled :) Nie czekajcie, biegnijcie do swoich kuchni! :) Ta przyjemność nie może Was ominąć :)


Składniki (duża miska z górką, średniej wielkości rogalików :)):
  • 50 g masła
  • 200 ml mleka
  • 500 g mąki + do podsypania
  • 70 g cukru
  • 42 g drożdży
  • 1 jajko
  • mały słoiczek powideł śliwkowych (domowych lub kupnych)
Masło rozpuszczamy na wolnym ogniu, dodajemy mleko. Lekko podgrzewamy - zdejmujemy z ognia. W misce mieszamy mąkę, 70 g cukru i szczyptę soli. Drożdże kruszymy i dodajemy do mleka z masłem - rozpuszczamy. Rozpuszczone drożdże i jajko dodajemy do miski z mąką. Wyrabiamy mikserem (z hakami do ciasta drożdżowego) lub ręcznie na gładkie ciasto. Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 45 minut.
Po tym czasie wykładamy ciasto na blat, dzielimy na dwie części. Na posypanym mąką blacie dość cienko rozwałkowujemy pierwszą część (ok. 3 mm), wykrawamy spore trójkąty (np. radełkiem), na środku każdego z trójkątów nakładamy ok. 1/2 łyżeczki powideł i zwijamy rogalik, zaczynając od najkrótszego boku (podstawy). Analogicznie postępujemy z drugą częścią ciasta. Gotowe rogaliki układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy ok. 20 min (aż rogale będą złociste). Studzimy na kratce.
Wystudzone rogale lukrujemy.

Lukier: 
  •  3/4 szklanki cukru pudru
  • 2 łyżki gorącej wody
Gorącą wodę dodajemy do cukru pudru i mieszamy do uzyskania pożądanej gęstości lukru. Następnie lukrujemy rogaliki i odkładamy na kratkę do wyschnięcia. 

Smacznego ! :)

16 listopada 2013

Chleb orkiszowy z czarnuszką na zakwasie żytnim.

Mąka orkiszowa ostatnimi czasy mnie "prześladowała". Miała wielką ochotę na zrobienia chleba z tego rodzaju mąki, bo chciałam zobaczyć czy jest różnica w wyrabianiu, strukturze i smaku. Niestety dopóki nie zaczął się rok akademicki, nie miałam możliwości zdobycia mąki orkiszowej. Mała miejscowość ma swoje uroki, jeśli chodzi o dostępność nieskażonych płatków róż, czy jeżyn prosto z krzaczka nad jeziorem, ale już w przypadku chęci zaopatrzenia się w bardziej wyszukany produkt jak np. mąka orkiszowa czy żytnia razowa jest mały problem. Dlatego też chęci były, ale możliwości brak. Dla chcącego jednak nie ma rzeczy niemożliwych, wybrałam się na "łowy" w mieście Bydgoszcz i w mojej pojemnej, damskiej torebce znalazł się kilogram mąki orkiszowej typu 1100, został bezpiecznie przewieziony pociągiem do Wesołej Piekarni i przetworzony na pyszny chleb, zupełnie inny, niż te które miałam okazje robić dotychczas :) Jeśli wahacie się czy spróbować (wszak ta mąką nie należy do najtańszych), wykorzystajcie poniższy przepis, bo nie wymaga użycia dużej jej ilości, a różnica w smaku jest już wyczuwalna (a! i czarnuszka dodaje bochenkowi charakteru :)).

 Przepis (z moimi modyfikacjami): Zakamarki Mojej Kuchni

Składniki: 

Zaczyn: 
  • 100 g mąki żytniej 
  • 100 g zakwasu żytniego / aktywnego/ 
  • 50-80 g wody 
Składniki zaczynu dokładnie mieszamy w dużej misce, przykrywamy folią  i pozostawiamy na całą noc.

Ciasto właściwe: 
  • 300 g mąki orkiszowej (typ 1100)
  • 200 g mąki pszennej (typ 650)
  • 250 g letniej wody 
  • 10 g miodu 
  • 12 g soli 
  • 1 łyżka nasion czarnuszki 
Zaczyn łączymy z letnią wodą, dodajemy  miód i dokładnie mieszamy przy pomocy widelca.  Dodajemy mąki i sól. Mieszamy całość do chwili , aż mąka wchłonie cały płyn. Ciasto przekładamy na blat i energicznie wyrabiamy dłońmi tak długo,  aż stanie się gładkie i elastyczne (trwa to ok. 10- 15 min). Formujemy z ciasta kulę, przekładamy do miski i przykrywamy  folią . Pozostawiamy do wyrośnięcia na ok. 3 godz.  Po tym czasie ciasto odpowietrzamy , ponownie składamy (w kopertę) i pozostawiamy na kolejną godzinę. Przygotowujemy koszyk do wyrastania, wykładamy go cieniutką ściereczką, którą obsypujemy mąką. Wyrośnięte ciasto przekładamy na omączony blat, rozkładamy, a następnie składając brzegi ciasta do środka (2 razy) formujemy okrągły bochenek i przekładamy go do koszyka (łączeniem na wierzchu), przykrywamy go folią i pozostawiamy  do wyrośnięcia na ok. 3 - 4 godz (ciasto powinno podwoić swoja objętość - wszystko zależy od temperatury pomieszczenia i mocy  użytego zakwasu). Piekarnik nagrzewamy do temp. 220 stopni,  wstawiamy do środka naczynie z wodą. Wyrośnięty chlebek  przekładamy na blachę wyłożoną  papierem do pieczenia. Chleb nacinamy z wierzchu ostrą żyletką lub nożem, posypujemy czarnuszką i wstawiamy do gorącego, naparowanego piekarnika. 
Pieczemy ok. 20 min, po czym obniżyć temperaturę do 200 st. i pieczemy kolejne 30 min. Upieczony chlebek studzimy na kratce.

Smacznego! :) 



12 listopada 2013

Wieniec cynamonowo - korzenny.

Przepis na wieniec i sposób jego zaplatania pojawił się na blogu Liski, kiedy zaczynałam prowadzić bloga. Bardzo chciałam go zrobić, bo to drożdżowe, bo z cynamonem, ale robiło się coraz cieplej i cieplej, a ja do robienia wypieków drożdżowo - cynamonowych potrzebuję klimatu. Klimatu jesienno - zimowego, czasu, kiedy liście spadają z drzew albo kiedy z nieba leci biały puch. Bo cynamon i przyprawa korzenna najlepiej smakują właśnie teraz, gdy zbliżają się Święta. Rozgrzewają i budują ciepłą aurę wokół nas.

Jest prawie połowa listopada, jakaś siła pchnęła moje palce do wpisania w wyszukiwarkę "wieniec cynamonowy", spojrzałam na składniki, poszłam do kuchni i wzięłam się do pracy. Choć ciężko nazwać to pracą, to była przyjemność :) A efekt tej "pracy" był powalający: po pierwsze, wieniec był ogromny (nie spodziewałam się tego!), po drugie, pięknie pachniał, a po trzecie, ten smak - nie będę pisała o tym ani słowa, spróbujcie! :) To był magiczny wieniec, od magicznej Liski :)

Instrukcja "jak zaplatać": http://totallyloveit.com/braided-cinnamon-rolls/ , przepis na ciasto drożdżowe i inspiracja: White Plate

Składniki:

Ciasto:
  • 2,5 łyżeczki suszonych drożdży instant (użyłam 31 g drożdży świeżych)
  • 1/4 szklanki ciepłej wody
  • 170 g masła
  • 3/4 płaskiej łyżeczki soli
  • 3/4 szklanki mleka
  • 570 g mąki pszennej (ok. 3 i 3/4 szklanki)
  • 3 łyżki cukru
  • 1 jajko 
Nadzienie:
  • 1/2 szklanki cukru
  • 4 łyżeczki cynamonu
    1 łyżeczka przyprawy korzennej
  • 3 łyżki masła, roztopionego i ostudzonego (plus ok. 1 łyżka do posmarowania wieńca przed pieczeniem)
  • cukier do posypania
W rondelku łączymy masło i mleko. Gotujemy do czasu, aż masło się rozpuści. W przestudzonej (ale jeszcze lekko ciepłej) mieszance rozpuszczamy świeże drożdże (jeśli zdecydowaliśmy się na ich użycie).
Mieszamy mąkę, drożdże instant (jeśli korzystamy ze świeżych, pomijamy), sól i cukier. Dodajemy ostudzone masło z mlekiem (oraz rozpuszczonymi drożdżami), wodę i jajko. Zagniatamy gładkie ciasto. Przekładamy do miski, przykrywamy ściereczką.
Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1 h. 
W miseczce mieszamy cukier, cynamon i przyprawę korzenną. 
Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni. 
Ciasto rozwałkowujmy na posypanej mąką stolnicy na prostokąt o wymiarach ok. 50 x 40 cm. Smarujemy ostudzonym masłem, posypujemy cukrem wymieszanym z cynamonem i przyprawą korzenną. Ciasto zwijamy wzdłuż dłuższego boku, a następnie przecinamy wzdłuż na pół, zaczynając je nacinać ok. 8-10 cm od górnej krawędzi. Następnie zwijamy dwie części w spiralę (nacięta część powinna być na wierzchu). Następnie oba końce łączymy i formujemy wieniec. 
Układamy wieniec na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczka i zostawiamy do wyrośnięcia na 30 minut.
Przed wstawieniem do piekarnika smarujemy pozostałym masłem (gdyby zastygło delikatnie je rozgrzewamy doprowadzając do ciekłej postaci), posypujemy cukrem.
Pieczemy ok. 25 - 30 minut.
Wyjmujemy, studzimy na kratce.

Smacznego! :)



8 listopada 2013

Blok czekoladowy.

Blok czekoladowy, to chyba dla większości osób urodzonych w latach 80/90 smak doskonale znany z dzieciństwa. U mnie najlepszy blok robił wujek Marian (tak, dobrze czytacie, wujek, a nie mama, ani babcia :)) i będę go pamiętała do końca życia. Choć przyznam się szczerze, że na początku trochę mnie ten "wynalazek" przerażał i nie byłam nim jakoś szczególnie zachwycona, jeśli chodzi o wygląd, ale smak to zrekompensował! :) Nie trzeba rozpisywać się nad jego smakiem, bo każdy kto choć raz go jadł, wie, że to genialny smakołyk. A dla tych, którzy go nie znają (choć wątpię, że jest ktoś taki), cóż mogę powiedzieć, zróbcie, a tak jak każdy fan bloku czekoladowego będziecie zaglądać w pusty, "wylizany" garnek i zadręczali się w myślach, że na resztę trzeba czekać tyle godzin.. :) Już po dwóch godzinach leci się do lodówki i delikatnie sprawdza palcem "czy to już?" ;) A gdy jest już gotowy, zawartość blaszki znika w zastraszającym tempie :))


Składniki (keksówka 20 cm):
  • 100 g masła
  • 1/3 szklanki wody
  • 1 szklanka cukru
  • 200 g mleka w proszku
  • 3 łyżki kakao
  • 1 szklanka pokruszonych herbatników
  • 1 duży (połamany na drobne kawałki) wafel (andrut)
Do dużego garnka wlewamy wodę, wrzucamy masło, dodajemy cukier oraz kakao. Garnek stawiamy na małym ogniu, gotujemy mieszankę, aż składniki się połączą i doprowadzamy ją do wrzenia. Zdejmujemy garnek z ognia, wsypujemy mleko w proszku energicznie mieszając, na koniec dodajemy herbatniki i wafla, mieszamy (masa będzie dość zwarta, ale dacie radę :)). Przekładamy masę do wyłożonej folią aluminiową keksówki (lub bez niej do formy silikonowej jeśli posiadacie). Schładzamy w lodówce przez ok. 3 -4 h, aż masa stwardnieje.

Smacznego! :)

4 listopada 2013

Apfelstrudel.

Kiedy dochodzisz do wniosku, że "coś tam" potrafisz upiec, tj. udaje Ci się zrobić pierwsze, drugie i dziesiąte ciasto, to apetyt rośnie. Przeglądasz książki, czasopisma, blogi, podobają Ci się bardziej skomplikowane wypieki i desery. W żadnym wypadku nie odkładaj przepisów "na później" (które często nie nadchodzi) i nie mów sobie, że to trudne, że nie wyjdzie, i że w sumie, to potrafisz upiec tylko muffinki. NIE! Dasz radę! Zawsze powtarzam to swoim znajomym, którzy mają ochotę wypróbować jakiś przepis z bloga. Bo nie ma rzeczy niemożliwych :) I zawsze stawiam siebie jako przykład: skoro mi się udało, to Tobie też! Tylko uwierz w siebie. To, że prowadzę bloga i piekę nieco więcej niż statystyczna Polka, to nie znaczy, że ciasto nie jest dla mnie wyzwaniem. Wręcz przeciwnie, jest nim za każdym razem, ale nie poddaję się i po prostu wierzę, że będzie takie, jak sobie je wyobrażam :) Wyzwaniem był też Apfelstrudel, niepozorny klasyk, a wymagający niesamowitej cierpliwości. Przerażało mnie to cienkie jak papier ciasto, które nie dość, że trzeba rozwałkować na grubość mikromilimetrów (w tym momencie trochę przesadzam ;)), to jeszcze nałożyć kosmicznie dużo farszu (tu pytanie: "jak to się utrzyma?!"), zwinąć i przełożyć na blachę - to wszystko brzmi strasznie i pierwsza nasuwająca się myśl, to oczywiście "za wysoki poziom dla mnie", ALE jak nie spróbujesz, to nigdy nie wyjdzie ;) A spróbować warto, bo wychodzi pyszny i wyjątkowy w swojej prostocie :)

Przepis w całości cytuję z Domowe Wypieki (obłędny!)

Składniki (2 strudle):

Ciasto:


  • 250g mąki pszennej typu 550
  • 1 jajko
  • szczypta soli
  • 1 łyżka miękkiego masła
  • 1 łyżka octu
  • 100ml mleka
Nadzienie:

  • ok. 1,5 kg jabłek (powinny być kwaśne)
  • 100g rodzynek
  • 3 łyżki rumu
  • 100g cukru
  • 70g bułki tartej
  • 50g masła
Dodatkowo:

  • ok. 200g masła
  • olej
  • jako dodatek: cukier puder, sos waniliowy, lody waniliowe, bita śmietana 
Mąkę wsypać do miski. Dodać jajko, sól, miękkie masło, ocet i lekko ciepłe mleko. Zagnieść ciasto. Kolejno przełożyć na blat posypany lekko mąką i zagniatać ciasto ok. 10min. (w razie potrzeby podsypać lekko mąką), aż ciasto będzie sprężyste, jednolite i nieklejące. (W przypadku strudla powinno zrezygnować się z zagniatania ciasta robotem kuchennym i zrobić to ręcznie. W rękach mamy wyczucie, czy ciasto ma odpowiednią konsystencję. Ciasto na początku jest lekko klejące, ale z czasem wyrabiania staje się miękkie, gładkie, elastyczne i nieklejące). Z ciasto uformować kulę. Obtoczyć ją w oleju i przełożyć do miski wysmarowanej olejem. Przykryć miskę ściereczką i pozostawić na 30min. W tym czasie przygotować nadzienie. 

Rodzynki wymieszać z cukrem i rumem. Odstawić na bok. 50g masła roztopić, dodać bułkę tartą i przysmażyć na złoty kolor. Odstawić do ostygnięcia. Jabłka umyć, obrać, pokroić na ćwiartki, usunąć gniazda nasienne i pokroić na jak najcieńsze plasterki. Jabłka wymieszać z rodzynkami w rumie i cukrze. 

200g masła roztopić. (Najlepiej trzymać garnek na najmniejszym ogniu, aby było ciągle płynne lub gdy zacznie zastygać lekko je podgrzać). 

Po 30min. ciasto podzielić na pół. Połowę ciasta wyłożyć na posypaną mąką ściereczkę i rozwałkować jak najcieniej, a kolejno rozciągnąć w rękach, tyle ile się da ;) (Ręce włożyć pod ciasto i delikatnie rozciągać w każdą stronę, zaczynając od środka. U mnie rozciągnięte ciasto miało wymiar 50x 47cm). Przez ciasto musi być widoczny wzór ściereczki. (Jeśli by się zdarzyło, że zrobi nam się gdzieś niechcący dziura, to najlepiej odciąć z brzegu kawałek ciasta i dokładnie ją zakleić, a nie zagniatać i wałkować od początku). Gdyby brzegi były grubsze od reszty ciasta, można je obciąć lub rozwałkować wałkiem. Ciasto posmarować cienko roztopionym masłem, używając pędzelka. Na cieście rozłożyć połowę bułki tartej, pozostawiając ok. 3cm odstęp od brzegów. Na bułkę wyłożyć połowę jabłek, uważając, aby jabłka były w miarę suche. (Jeśli jabłka będą suche, wtedy upieczone ciasto będzie chrupiące. W przeciwnym wypadku niepotrzebnie namoknie). Krótsze boki ciasta należy założyć na nadzienie. Następnie zwinąć ciasto w roladę, wzdłuż dłuższego boku. (Można pomóc sobie ściereczką przy zwijaniu). Ciasto przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia złączeniem do dołu. Posmarować z góry cienko roztopionym masłem. 

Piec w nagrzanym piekarniku ok. 45 min. w temperaturze 200°C. (Strudel musi się dobrze zarumienić. Najlepiej obserwować go po 30min. pieczenia). Strudel wyciągnąć i ponownie posmarować roztopionym masłem. W czasie pieczenia przygotować w ten sam sposób drugie ciasto. Upieczonego strudla pozostawić na ok. 30min., kolejno pokroić w dość grube kawałki i podawać na ciepło z ulubionym  dodatkiem. (Gdy ostygnie, można go jeść również na zimno lub ponownie podgrzać).

Smacznego! :)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...