30 lipca 2014

Sernik na zimno z borówkami.

Kolejny tydzień dopisuje nam pogoda, a w ostatnie dni to wręcz tropikalne upały (u mnie, na Mazurach wczoraj nie dało się wyjść na dłużej na dwór), dlatego mało komu chce się zabierać za pieczenie skomplikowanych ciast i odpalanie piekarnika na dłużej niż pół godziny.

Mi też nie, choć bardzo to lubię :) A jak się nie chce to biorę się za sernik na zimno i w ten weekend "do kawy" była to kolejna wariacja na jego temat. Tym razem "na tapetę" poszły borówki, które bez problemu można już dostać w większości sklepów i na targach. Te małe fioletowo - niebieskie cuda pięknie prezentowały się na serniku, ale też i dobrze smakowały z serową masą i śmietanową chmurą. Taka wersja tego ciasta mogłaby spokojnie posłużyć też jako tort - dokładamy tylko świeczki i gotowe :)


Składniki (tortownica 20 cm):

Spód:
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1/4 szklanki mąki pszennej
  • 2 łyżki kakao
Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąkę mieszamy z kakao, przesiewamy i delikatnie dodajemy do ciasta.
Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Wykładamy ciasto i rozprowadzamy równomiernie na blaszce. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 20 - 25 minut (można sprawdzić patyczkiem, czy jest już gotowe - jeśli wyjdzie czysty, można wyjmować).
Odstawiamy do wystudzenia na kratce. Przygotowujemy masę serową.

Masa serowa i śmietanowa chmura:
  • 500 g sera (użyłam wiaderkowego)
  • 200 ml śmietany kremówki (30/36%) + ok. 150 ml ubitej śmietanki do dekoracji (z dodatkiem małej ilości cukru pudru lub bez)
  • 50 g cukru pudru
  • 2 łyżki żelatyny
  • 1/3 szklanki gorącej wody 
  • 150 g borówek amerykańskich
Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, odstawimy do przestygnięcia. Śmietankę ubijamy na sztywno, dodajemy cukier puder, a następnie stopniowo dodajemy do niej ser, na końcu miksując na wysokich obrotach dodajemy żelatynę. Gotową masę wylewamy na wystudzony, biszkoptowy spód i wstawiamy do lodówki na kilka godzin lub na całą noc. 
Przed podaniem dekorujemy śmietaną (ma utworzyć na serniku lekką chmurkę) i borówkami.

Smacznego! :) 


29 lipca 2014

Sorbet z jabłek łąckich z dodatkiem anyżu i posypką z andrutów kaliskich.

Przy okazji wizyty w górach postanowiłam poszukać inspiracji na deser z użyciem jednego z tamtejszych produktów tradycyjnych. Padło na jabłka łąckie. Bo jabłka w ogóle (nie tylko te) są raczej w naszym kraju niedoceniane. Miałam w głowie kilka pomysłów, a to jabłka pieczone (ale komu w takie upały będzie chciało się piec), jabłkowe serniki (ten sam powód co wcześniej), aż w końcu wpadłam na sorbet, lekki, orzeźwiający, w sam raz na popołudniowy deser. Ale nie jest to zwykły sorbet, bo przecież taki produkt, jak jabłka łąckie potrzebuje wyjątkowej oprawy. "Może mięta? Nie, zbyt klasycznie, choć dobrze byłoby gdyby był to element orzeźwiający. Anyż? Trzeba tego spróbować."

No i spróbowałam. Wyszło ciekawe połączenie kwaskowych jabłek i orzeźwiającego, choć niezbyt "nachalnego" anyżu. Do tego, zamiast tradycyjnego wafelka kolejny tradycyjny produkt (tym razem z Wielkopolski) - andruty kaliskie i mamy deser opierający się na tym co mamy w naszym kraju najlepsze :) Zatem jeśli macie dostęp do jabłek łąckich to gorąco polecam.


Składniki (ok. 500 ml sorbetu):
  • ok. 10 sztuk jabłek łąckich (obranych i pokrojonych na małe kawałki)
  • sok z 1/2 cytryny
  • 3/4 szklanki
  • 200 ml wody
  • 2 gwiazdki anyżu
  • 1 pokruszony andrut kaliski
Jabłka skrapiamy sokiem z cytryny i rozdrabniamy blenderem pozostawiając małe kawałki. Wodę z cukrem doprowadzamy do wrzenia (cukier musi się całkowicie rozpuścić). Wrzucamy masę jabłkową oraz anyż. Zagotowujemy. Wyławiamy gwiazdki. Za pomocą blendera ponownie rozdrabniamy, tym razem na gładką masę. Studzimy.
Po wystudzeniu schładzamy przez około 1 - 1,5 h w lodówce i kręcimy sorbet wg. instrukcji maszynki do lodów. Można zrobić go też bez maszynki wkładając do zamrażarki i mieszając co ok. 15 - 30 minut, aż powstanie gładka masa. Z gotowych lodów formujemy gałki i "maczamy" w posypce z andruta.

Smacznego! :)

Przepis bierze udział w konkursie "Blog ze znakiem Smaku". 

26 lipca 2014

Niemiecki chleb ziemniaczany.

Na blogu już tak dawno nie pojawił się żaden chleb, więc gdy tylko zobaczyłam w tv dość prosty przepis na ziemniaczany chleb niemiecki, nie miałam wyboru, musiałam go upiec.

Rzadko oglądam telewizję, a jak już oglądam to zwykle trafiam na program kulinarny. Tak było i tym razem. "Kudłaci kucharze" zainspirowali mnie swoją podróżą do Niemiec i tamtejszym chlebem ziemniaczanym, choć nie tylko (czym jeszcze, okaże się wkrótce :)). Kiedyś słyszałam już o chlebie z ziemniaków, ale jakoś mi się to połączenie "gryzło". Wszystko się zmieniło, kiedy zobaczyłam jak wytwarzali go kudłaci panowie i co z tego wyszło. W domu nie było akurat ziemniaków, ani drożdży, więc zostawiłam sobie pieczenie na kolejny dzień, ale uwierzcie, gdyby były, robiłabym natychmiast!

Jest nieco czasochłonny, bo trzeba obrać i ugotować ziemniaki, później je wystudzić i dopiero zacząć robić prawidłowy chleb, ale warto dla takiego bochenka. Odkąd trwa moja przygoda z wypiekaniem pieczywa chyba nie jadłam tak lekkiego i smacznego chleba. Myślę, że żaden wielbiciel domowego pieczywa nie będzie zawiedziony. U nas na pewno zagości jeszcze nie raz :)


Składniki (1 bochenek):
  • 300 g obranych ziemniaków
  • 300 g mąki pszennej
  • 18 g drożdży świeżych
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 1 łyżeczka nasion czarnuszki
  • 1 łyżka oleju
Obranych ziemniaków powinno być dokładnie 300 g. Kroimy je w sporą kostkę i zalewamy wodą w rondelku. Gotujemy na średnim ogniu, aż zmiękną (10-15 minut). Po ugotowaniu ziemniaki odcedzamy nad miską, aby płyn z gotowania nam pozostał - wykorzystamy go do zaczynu. Ziemniaki odparowujemy i robimy z nich (za pomocą tłuczka) puree dodając sól i olej. Studzimy.
W 75 ml przestudzonej wody, pozostałej po odcedzeniu ziemniaków, rozpuszczamy drożdże i cukier, dodajemy łyżkę mąki. Odstawiamy na 10 - 15 minut w ciepłe miejsce, aż drożdże "ruszą". W dużej misce mieszamy zaczyn z puree ziemniaczanym, a następnie stopniowo dodajemy mąkę, aż do uzyskania kulki ciasta (wychodzi ciasto podobne do tego na kopytka). Powstałą kulę wyrabiamy na stolnicy przez 10 minut, podsypując ewentualnie mąką (najmniej jak się da). Ciasto powinno być jednolite i sprężyste. Odstawiamy do wyrośnięcia, w lekko natłuszczonej misce na 60 minut.
Po tym czasie wykładamy ciasto na stolnicę i dzielimy na trzy równe części. Z każdej formujemy wałek o długości około 30 - 35 cm.  Zaplatamy warkocz. Blachę wykładamy papierem do pieczenia. Przenosimy warkocz.
Przykrywamy go ściereczką i odstawiamy do ponownego wyrastania na ok. 30 minut.
Chleb pieczemy w piekarniku nagrzanym do 220 stopni przez 30-35 minut. Po wyciągnięciu studzimy na kratce.

Smacznego :) 


Chlebek bierze udział w akcji Na zakwasie i na drożdżach, która w lipcu gości na blogu Łucji z bloga Fabryka Kulinarnych Inspiracji :) 

 

24 lipca 2014

Gofry wg. Roux.

Lato, sezon wakacyjny w pełni. Wiele osób spędza ten czas nad Bałtykiem. Będąc nad morzem ciężko jest nie skusić się na choć jednego, pachnącego gofra z bitą śmietaną i owocami, czy zwyczajnie z samym cukrem pudrem. Jak to się mówi "woda wyciąga" i aura sprzyja zajadaniu gofrów w barach :)

Jednak wakacje muszą kiedyś się skończyć, a z nimi i dostęp do tych smakowitości. Nadchodzi nostalgia i tęsknota, myśli "jakie to było pyszne", "szkoda, że nie ma takich w domu". Nic bardziej mylnego, wystarczy zaopatrzyć się w troszkę lepszą gofrownicę (która posłuży na lata) i możemy cieszyć się domowym gofrem, aż do znudzenia :) Z pudrem, bitą śmietaną, owocami, czekoladą - ze wszystkim czego dusza zapragnie. I nie podchodźcie do tego w ten sposób "upiekę pewnie raz, albo dwa i sprzęt będzie się kurzył", nie, nie! Jak raz spróbujecie, będziecie do nich wracać. Gofry na słodki obiad, na słodką kolację, czy śniadanie, albo po prostu, kiedy najdzie Was na nie ochota :)

Na moich zdjęciach akurat wersja z serkiem homogenizowanym i jagodami, ale moje ulubione to te, z domową frużeliną czereśniową :) Przepis podstawowy na te złociste pyszności pochodzi z książki mistrza Roux i jest to chyba jeden z najlepszych.

To co, pieczemy? :)


Składniki (ok. 8 sztuk):
  • 160 g mąki pszennej
  • 15 g cukru
  • szczypta soli
  • 50 g stopionego masła
  • 2 jajka (żółtka i białka oddzielnie)
  • 270 ml mleka
  • kilka kropel esencji waniliowej lub pomarańczowej lub trochę startej skórki z cytryny
Mąkę, cukier, sól, stopione masło, żółtka i 1/3 mleka mieszamy na gładką masę, dolewając stopniowo resztę mleka. Dodajemy ulubiony aromat, odstawiamy na 5 - 10 minut.W tym czasie rozgrzewamy gofrownicę i ubijamy białka z odrobiną soli na sztywno. Za pomocą trzepaczki delikatnie mieszamy pianę z ciastem. Pieczemy gofry około 3 - 4 minut do zezłocenia. Podajemy z ulubionymi dodatkami.
 
Smacznego :)

22 lipca 2014

Lody malinowo - kokosowe z polewą.

Wracam po dłuższej przerwie, którą spowodowała moja górska wycieczka. Wypoczywałam w Tatrach, zbierając siły do dalszych podbojów kulinarnych, ale także poszukiwałam w tym czasie nowych smaków i koncepcji oraz "upiększaczy" do zdjęć ;) Jednak o tym niebawem.

W całym kraju na dobre rozgościło się lato i wysokie temperatury, a taka pogoda sprzyja "kręceniu" domowych lodów. Coraz smaczniejsze i tańsze są także maliny, więc śmiało można skusić się na lody malinowe, a co więcej z dodatkiem mleka kokosowego. Połączenie wypróbowane w ubiegłym roku przy panna cottcie, świetnie sprawdziło się i tu. Dlatego polecam wypróbować w te upalne dni. I w żadnym wypadku nie pomijajcie polewy, bo dodaje tym lodom charakteru i smaku jakiego nie zagwarantuje chyba żadna lodziarnia "na mieście" ;)


Składniki (ok. 1000 ml lodów):
  • 500 ml kremówki
  • 1 szklanka mleka kokosowego
  • 3 żółtka
  • 4 czubate łyżki cukru pudru (lub więcej jeśli lubicie słodsze lody)
  • 250 g malin
Mleko zagotowujemy. Odstawiamy do przestygnięcia. Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą masę. Ubijamy śmietanę na sztywno, dodajemy do niej masę jajeczną wymieszaną z mlekiem. Mieszamy wszystko na gładką masę, na koniec dodajemy maliny. Wkładamy do lodówki do schłodzenia (u mnie ok. 1,5h). Następnie postępujemy wg. instrukcji maszynki do lodów. Gotowe lody przekładamy do szczelnie zamykanego pudełka.

Polewa malinowa: 
  • 150 g malin
  • 5 czubatych łyżek cukru
  • 2 łyżeczki żelatyny
Maliny zasypujemy cukrem. Gotujemy na małym ogniu, aż się częściowo rozgotują. Po zagotowaniu, przecieramy maliny przez sito do rondelka (będziemy dalej gotować) żeby pozbyć się pestek. Powstały żel (będzie dość rzadki) zagotowujemy (można dodać więcej cukru jeśli będzie za kwaśny), zdejmujemy z ognia. Dodajemy żelatynę i energicznie mieszamy. Odstawiamy do przestygnięcia. Polewamy lody (dodatkowo można posypać wiórkami kokosowymi).

Smacznego! :)

11 lipca 2014

Jagodzianki.

Jak napisałam przy okazji jagodzianek z kajmakiem, tak zrobiłam i nadszedł czas na te "prawdziwe" :) z dużą ilością jagód i słodkiego lukru. Bo chyba właśnie taki rodzaj jagodzianek, jest większości z nas najbardziej znany z dzieciństwa, prawda? :)

Jagodzianki to taki jego w pewnym sensie symbol (przynajmniej dla mnie), bo to wtedy czekałam na nie z największym utęsknieniem, czekałam na te dni kiedy dziadek przyniesie świeżutkie jagodzianki z piekarni, albo ciepłe, wyskoczą z pieca. Wtedy nie zastanawiałam się czy będę miała brudną buzię, fioletowy język, czy sine usta ;)

Teraz też czekam i też w sumie nie zwracam uwagi na fioletowy język, ale sami najlepiej wiecie, że to już nie to samo, bo zbyt wiele dobrego mamy po prostu na co dzień i ciężko już o tą dziecięcą radość ;)


Składniki (na ok. 12 sztuk):
  • 15 g drożdży świeżych
  • 3/4 szklanki letniego mleka
  • 60 g cukru + do posypania
  • 400 g mąki
  • 50 g rozpuszczonego, wystudzonego masła + 4 łyżki do posmarowania
  • 2 żółtka
  • szczypta soli
  • 250 g jagód (zasypanych 2 łyżkami mąki ziemniaczanej i w razie potrzeby odsączonych przed nakładaniem na ciasto)
Przygotowujemy rozczyn z drożdży, 1/2 szklanki mleka, łyżki cukru i łyżki mąki. Odstawiamy na ok. 15 min aż ruszy. Mąkę wsypujemy do miski, dodajemy sól, wlewamy rozczyn, resztę mleka i żółtka, mieszamy, następnie dodajemy masło. Zagniatamy gładkie ciasto. Przekładamy do obsypanej mąką miski, przykrywamy ściereczką. Odstawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1 h. Ciasto dzielimy na ok. 12 części i każdą rozwałkowujmy na posypanej mąką stolnicy na placuszek o śr. ok. 15 cm. Na każdy placuszek wykładamy czubatą łyżkę jagód i mocno zaklejamy, tworząc podłużną jagodziankę. Przekładamy każdą na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, przykrywamy ściereczka i zostawiamy do wyrośnięcia na ok. 20 - 30 minut. Pieczemy 30 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni.
Wyjmujemy, studzimy na kratce. Wystudzone jagodzianki lukrujemy.
 
Lukier:
  • 200 g cukru pudru
  • 2 - 3 łyżki gorącej wody
Cukier puder ucieramy z wodą do uzyskania gładkiej, dość gęstej masy (gęstość regulujemy poprzez dodanie pudru jeśli jest za rzadki lub wody, gdy jest za gęsty).

Smacznego! :) 


 Jagodzianki biorą udział w akcji Na zakwasie i na drożdżach, która w lipcu gości na blogu Łucji z bloga Fabryka Kulinarnych Inspiracji :)

9 lipca 2014

Lody z mango.

Dziś na blogu trochę letniej, orzeźwiającej egzotyki, czyli lody z mango. Pomyślicie dlaczego nie z jagód, skoro sezon na nie w pełni, ano dlatego, że znajdziecie tu już przepis na lody jagodowe :)

Dlaczego akurat mango? Podczas ostatnich upałów wybrałam się na lody do chyba najlepszej, bydgoskiej lodziarni i pośród zachwycających wyglądem i nazwami smaków, znalazły się lody z mango w kolorze lipcowego słońca :) Skradły moje kubki smakowe, przedłużałam sobie chwile z nimi i myślałam tylko o tym, żeby za szybko się nie rozpuszczały ;) Od tamtej pory czekałam na okazję (i przede wszystkim na ciepłe dni) żeby odtworzyć je w domu.

Wybrałam dorodny owoc i po powrocie do domu zaczęłam "działać". Starałam się zostawić małe kawałki mango, bo takie zapamiętałam z lodów z lodziarni. Wyszło równie pysznie, może tylko kolor był mniej intensywny, ale sami powiedzcie, czy nie wyglądają jak grzejące od rana słońce? :)


Składniki (ok. 700 ml lodów):
  • 1 duże mango
  • 200 ml śmietany kremówki (30/36%)
  • 100 ml mleka
  • 80 g cukru
  • 50 ml wody
Cukier i wodę doprowadzamy do wrzenia. Dodajemy obrane, pokrojone w kostkę mango i całość chwilę gotujemy. Schładzamy mieszankę do temperatury pokojowej, a następnie dodajemy mleko i kremówkę - chwilę miksujemy, pozostawiając kawałki owoców. Ponownie schładzamy, tym razem w lodówce (ok. 2 h). Zimną masę przelewamy do maszynki do lodów postępując według wskazówek producenta urządzenia. Można podawać od razu lub przełożyć do szczelnie zamykanego pojemnika i dodatkowo schłodzić w zamrażalniku.

Smacznego! :) 

7 lipca 2014

Zawijane jagodzianki z kajmakiem.

Czego nie może zabraknąć na stole w jagodowym sezonie? Oczywiście jagodzianek! :) Dziś w nieco odmienionej wersji, bo z dodatkiem kajmaku i w formie zawijańców, ale przyjdzie też pora na klasykę :)

Nareszcie mamy piękną, słoneczną pogodę i można wybrać się nad jezioro, morze, czy zwyczajnie na piknik za miasto. Wybierając się na wycieczkę nie można zapomnieć o odpowiednim prowiancie i myślę, że takie domowe jagodzianki ze słodkim kajmakiem mogą być fajną, pożywną przekąską :) Do tego butelka dobrze schłodzonej lemoniady albo termos z orzeźwiającą, zimną kawą i można miło spędzić czas :)

P.S W takie upały ciasto drożdżowe rośnie ekspresowo, więc przygotowanie tych pyszności nie zajmie Wam dużo czasu :) Dobrego tygodnia! :)


Składniki (14 sztuk):
  • 50 g masła
  • 200 ml mleka
  • 500 g mąki + do podsypania
  • 70 g cukru
  • 42 g drożdży
  • 1 jajko
  • 150 g jagód
  • 1/2 opakowania masy kajmakowej
+ cukier puder do oprószenia

Masło rozpuszczamy w mleku na wolnym ogniu. Lekko podgrzewamy - zdejmujemy z ognia. W misce mieszamy mąkę, 70 g cukru i szczyptę soli. Drożdże kruszymy i dodajemy do mleka z masłem - rozpuszczamy. Rozpuszczone drożdże i jajko dodajemy do miski z mąką. Wyrabiamy mikserem (z hakami do ciasta drożdżowego) lub drewnianą szpatułka/łyżką na gładkie ciasto (można je trochę wyrobić dłońmi). Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na ok. 45 minut.
Ciasto rozwałkowujemy na posypanym mąką blacie na prostokąt o wymiarach ok. 30x50 cm. Masę kajmakową rozkładamy i rozsmarowujemy równomiernie na cieście (np. z pomocą pędzla kuchennego lub szpatułki). Posypujemy jagodami. Ciasto rolujemy, zaczynając od dłuższego boku. Kroimy na 3 - 4 cm ślimaczki. Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Blachę wykładamy papierem do pieczenia i układamy ślimaczki obok siebie (w tortownicy) lub na dużej prostokątnej w sporych odległościach od siebie.  Pieczemy ok. 15 - 20 minut. Studzimy na kratce. 

Smacznego! :)


Jagodzianki biorą udział w akcji Na zakwasie i na drożdżach, która w lipcu gości na blogu Łucji z bloga Fabryka Kulinarnych Inspiracji :)

4 lipca 2014

Mocno jagodowy sernik na zimno.

... dosłownie, bo wypełniony jagodami po brzegi i już nawet sam kolor zdradza jego smak :) Na blogu znajdziecie już jeden jagodowy sernik na zimno, ale ten dzisiejszy to zupełnie inna bajka :) Dla porównania zeszłoroczny tu.

Mimo że jest intensywnie fioletowy, a fiolet raczej radosną barwą nie jest, to wywołuje uśmiech na twarzy i pewien rodzaj zachwytu (przynajmniej u mnie ;)) i byłam bardzo dumna z jego wyglądu. Ale nie tylko z tego, bo i smak był rewelacyjny. Jagody, jagody, wszędzie jagody, z każdym kawałeczkiem coraz bardziej odczuwalne w smaku. Jeśli są tu "jagodożercy" to coś w sam raz dla Was :)

Po raz pierwszy zdecydowałam się na prawdziwy sernik na zimno, bo z dodatkiem sera ;) I chyba na razie przy nim zostanę, bo smak jest nieporównywalny do tego z serków "homo", czy jogurtu greckiego, choć tamte też są pyszne. Jednak ten serowy jest moim zdaniem pełniejszy w smaku i bardzo przypominający serniki na ciepło. W kuchni cały czas trzeba eksperymentować i szukać swojego smaku i odkrywanie kolejnych połączeń jest w tym wszystkim najprzyjemniejsze, może za jakiś czas dodam serka philadelphia albo mascarpone? Wszystko przede mną :)

Zapowiada się upalny weekend, więc warto wpisać wykonanie tego chłodnika w swoje plany, myślę, że opisem choć trochę Was zachęciłam :)


Składniki (tortownica 20 cm):

Spód:
  • 250 g pokruszonych biszkoptów (użyłam lady fingers, ale mogą być też klasyczne, okrągłe)
  • 80 g rozpuszczonego, wystudzonego masła
Biszkopty rozdrabniamy na miazgę, łączymy z masłem do powstania tzw. mokrego piasku. Wykładamy ciastkami tortownicę wyłożoną papierem lub folią aluminiową. Wkładamy do lodówki. Przygotowujemy masę serową.

Masa jagodowo - serowa:
  • 500 g sera (użyłam wiaderkowego)
  • 200 ml śmietany kremówki (30/36%) + ok. 50 ml ubitej śmietanki do dekoracji (z dodatkiem małej ilości cukru pudru lub bez)
  • 300 g jagód (+ kilka sztuk do dekoracji)
  • 100 g cukru
  • 2,5 łyżki żelatyny
  • 1/3 szklanki gorącej wody
Jagody zasypujemy cukrem, stawiamy na wolnym ogniu i gotujemy przez ok. 10 min, aż większa część się rozpadnie. Ściągamy z ognia, odstawiamy do całkowitego wystudzenia.
Wystudzone jagody mieszamy z serem. Żelatynę rozpuszczamy w gorącej wodzie, odstawimy do przestygnięcia. Śmietankę ubijamy na sztywno, następnie stopniowo dodajemy do niej jagodowy mus, a na końcu miksując na wysokich obrotach dodajemy żelatynę. Gotową masę wylewamy na schłodzony spód i wstawiamy do lodówki na kilka godzin lub na całą noc.
Przed podaniem dekorujemy rozetkami ze śmietany i jagodami.

Smacznego! :)

2 lipca 2014

Lodowa kanapka, czyli lody śmietankowe z kajmakiem w ciastkach.

Wszystkie prognozy pogody mówią, że ma wrócić do nas ciepło! :) Bardzo w to wierzę, bo w końcu mamy już lipiec i takie choćby "tyci" upały są po prostu wskazane. No bo kiedy będziemy robić te wszystkie owocowe (i nie tylko ;)) lody, desery na zimno, chłodzące koktajle? Przecież każdy z nas chce się latem kulinarnie wyszaleć, bo mamy ogromne pole do popisu :) Powołując się więc na optymistyczne prognozy na zbliżający się weekend, już dziś mam dla Was przepis na lodową wariację, czyli lodową kanapkę :)

Lodowa kanapka, lodowy sandwich, lody w ciastkach, czy też lody w waflach (kiedy ciastka zastąpimy właśnie waflami). Można taki sposób podania lodów nazwać różnie. Każdy jest dobry i mówi o tym samym, znanym chyba większości z nas z dzieciństwa, smakołyku :) Kto prosił mamę o loda "sandłicza", tego z kolorowym wypełnieniem, w waflu? :) Sporo osób pewnie się teraz uśmiechnie ;)

U mnie dziś lodowa kanapka występuje w towarzystwie ciastek, ale na wafle też przyjdzie pora, bo jej domowa wersja bardzo przypadła wszystkim do gustu. Nie ma też trzech smaków lodów w środku, ale za to jest słodki kajmak, który zrobił na smakujących duże wrażenie. Jeśli więc chcecie zachwycić rodzinę (a głównie jej młodszych członków), to do dzieła! :)


Składniki (ok. 1000 ml lodów):
  • 500 ml kremówki
  • 1 szklanka mleka 3,2%
  • 3 żółtka
  • 4 czubate łyżki cukru pudru
  • ew. kilka kropel aromatu śmietankowego
Mleko zagotowujemy (ew. z dodatkiem aromatu). Odstawiamy do przestygnięcia. Żółtka ucieramy z cukrem na puszystą masę. Ubijamy śmietanę na sztywno, dodajemy do niej masę jajeczną wymieszaną z mlekiem. Mieszamy wszystko na gładką masę. Wkładamy do lodówki do schłodzenia (u mnie ok. 1,5h). Następnie postępujemy wg. instrukcji maszynki do lodów. Gotowe lody przekładamy do szczelnie zamykanego prostokątnego pudełka (musi być to pojemnik umożliwiający wykrojenie później kostek lodów), żeby stwardniały.

Bez maszynki:

Wymieszaną masę umieszczamy bezpośrednio w zamrażalniku (przekładamy do płaskiego pojemnika). Po godzinie wyjmujemy i szybko mieszamy (żeby nie powstały kryształki lodu). Po tym mieszamy jeszcze 4 -5 razy (co ok. 0,5 h), aż lody będą miały odpowiednią konsystencję.

Lodowa kanapka:
  • ok. 24 czekoladowych ciastek typu petit beurre
  • 1/2 puszki masy kajmakowej 
  • lody
Każde ciastko smarujemy cienką warstwą kajmaku, odkładamy. Lody wyjmujemy z zamrażarki i kroimy je na prostokąty wielkości ciastka lub nieco mniejsze. Kostki lodów układamy na 12 ciastkach, na lód nakładamy małą łyżeczkę kajmaku, dociskamy lekko drugim ciastkiem, wkładamy lodowe kanapki do szczelnie zamykanego pojemnika i wkładamy do lodówki na ok. 0,5 h.

Smacznego! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...