Jednak wakacje muszą kiedyś się skończyć, a z nimi i dostęp do tych smakowitości. Nadchodzi nostalgia i tęsknota, myśli "jakie to było pyszne", "szkoda, że nie ma takich w domu". Nic bardziej mylnego, wystarczy zaopatrzyć się w troszkę lepszą gofrownicę (która posłuży na lata) i możemy cieszyć się domowym gofrem, aż do znudzenia :) Z pudrem, bitą śmietaną, owocami, czekoladą - ze wszystkim czego dusza zapragnie. I nie podchodźcie do tego w ten sposób "upiekę pewnie raz, albo dwa i sprzęt będzie się kurzył", nie, nie! Jak raz spróbujecie, będziecie do nich wracać. Gofry na słodki obiad, na słodką kolację, czy śniadanie, albo po prostu, kiedy najdzie Was na nie ochota :)
Na moich zdjęciach akurat wersja z serkiem homogenizowanym i jagodami, ale moje ulubione to te, z domową frużeliną czereśniową :) Przepis podstawowy na te złociste pyszności pochodzi z książki mistrza Roux i jest to chyba jeden z najlepszych.
To co, pieczemy? :)
Składniki (ok. 8 sztuk):
- 160 g mąki pszennej
- 15 g cukru
- szczypta soli
- 50 g stopionego masła
- 2 jajka (żółtka i białka oddzielnie)
- 270 ml mleka
- kilka kropel esencji waniliowej lub pomarańczowej lub trochę startej skórki z cytryny
Smacznego :)
No pewnie, że pieczemy ^^
OdpowiedzUsuńOj, piekłabym...: )
OdpowiedzUsuńAle mam na nie ochotę :) Właśnie czekam na nową gofrownicę i upiekę je jako pierwsze :D
OdpowiedzUsuńOd dziecka je wielbię:)
OdpowiedzUsuńUpiekłam właśnie :) Pycha! Aż szkoda że ich tak mało!
OdpowiedzUsuń