Tym razem w domu nie pojawił się woreczek czereśni, a wiaderko :) Nie miałam pomysłu ani chęci na ciasto, ale na "przetwarzanie" już tak :) Dżem? Konfitura? Nie.. Frużelina! Ot, ostatnio kilka razy rzuciła mi się w oczy truskawkowa, pomyślałam, że dobrym pomysłem będzie czereśniowa (bo: "skoro nad morzem podają gofry z wiśniową, to czemu ja nie mogę podać z czereśniową?" :)). I właśnie z GOFRAMI ZNAD BAŁTYKU kojarzy mi się FRUŻELINA :) A po boju z drylowaniem, gotowaniem, mieszaniem i sprawdzeniem: "czy to już jest żel?", mam własną, domową, "upakowną" do słoiczków, tak pyszną, że można jeść ją łyżeczką :) I będę miała gofry z frużeliną zimą, kiedy za oknem będzie 0,5 m śniegu, a Bałtyk będzie wspominał turystów z goframi z pobliskiej budki :)
P.S Wersja z dżem - fixem, bo moim zdaniem jest to wtedy prawdziwy żel :) Szukajmy po prostu tych bez konserwantów. Można użyć także "czystej" pektyny, jeśli znajdziecie.
Składniki:
- 2 kg czereśni
- 500 g cukru
- 1 opakowanie dżem - fixu
Czereśnie płuczemy. Ostawiamy żeby obeschły. Następnie drylujemy. Po wydrylowaniu zasypujemy cukrem (najlepiej od razu w garnku w którym będziemy je gotować) i zapominamy o nich na ok. 45 min.
Stawiamy garnek na ogniu i doprowadzamy do zagotowania. Po zagotowaniu, gotujemy jeszcze ok. 10 - 15 min. Wsypujemy dżem - fix. Gotujemy, aż frużelina zgęstnieje. Żeby sprawdzić czy już jest gotowa tj. czy ma odpowiednią konsystencję, na talerzyk wykładamy 1 łyżkę frużeliny i wkładamy na ok. 10 min do lodówki, jeśli ma pożądaną konsystencję, przekładamy do wyparzonych słoiczków i mocno zakręcamy. Jeśli nie, dodajemy jeszcze 1 - 2 łyżki dżem - fixu i doprowadzamy do zagotowania, przekładamy do słoików.
Smacznego! :)
pyszności :) zimą mam nadzieję poczęstujesz gofrem :)
OdpowiedzUsuńTaką frużelinę to ja bym jadła posto z pojemniczka! Żal psuć jej smak jakimkolwiek dodatkiem:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że dałaś się skusić. Ja też uważam, że jeśli frużelina to albo z naturalną pektyną albo z dżem fixsem. Wtedy wychodzi idealnie. Żadne mąki czy skrobie nie dadzą takiego efektu :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie robiłam frużeliny, ale nie miałam też wiaderka takich wspaniałości. Raczej skromne kilo, które poszło od razu do żołądka:)
OdpowiedzUsuńfrużelina? Nie jadłam chyba nigdy, ale domowe przetwory wielbię może i skusze się na nią?;)
OdpowiedzUsuńHi Agata :) we have frequently a look to your page because your recipies are good and your pictures are very good. You're invited to our portugese post about cherry jam: http://comopaoparalaranjas.blogspot.pt/2013/06/compota-de-cerejas-do-fundao.html
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia wkrótce,
Mom
Łucja - Jasne! :)
OdpowiedzUsuńagateq - Ja jadłam prosto z garnka! :)
Margarytka - Dokładnie, wyszła świetna! :) Dziękuję za odwiedziny :)
AZgotuj! - Spróbuj koniecznie :)
Salvador Dali - Musisz to nadrobić :)
Mom - Thank you soo much! :) Enjoy! :)