Po przeanalizowaniu wszystkich "baz kulinarnych inspiracji" w mojej głowie powstał pomysł na cytrynową tartę, niby klasyk, bo kto nie słyszał o tarcie cytrynowej? Ale jednak jest to wersja inna, bo nie pieczona, nie ma w niej też cytrynowego kremu budyniowego, ani lemon curd'u. Jest za to cytrynowa panna cotta i myślę, że ta wersja też powinna Was zainteresować :) Robiłam już tartę z panna cottą, jednak była w niej tradycyjna wersja tego deseru, czyli ta z dodatkiem wanilii, a całość udekorowałam wtedy świeżymi truskawkami (możecie spojrzeć na nią tu). Był to zatem klasyczny deser podany w innej formie. Tym razem jest inaczej, bo i forma, i smak, jest raczej rzadko spotykany, a co za tym idzie bardziej skłania to do wypróbowania tego połączenia ;)
Panna cotta jest delikatnie cytrynowa, więc będzie odpowiednia nawet dla osób, które nie przepadają za jej smakiem w deserach, czy wypiekach. Osobom, które cytrynowe smaki uwielbiają, polecam eksperymentowanie z przepisem i dodanie więcej soku i cytrynowej skórki ;) Całość jest godna polecenia, gdy lubicie połączenie "zimnego deseru" z kruchym ciastem, a jeśli nigdy takiego "zestawu" smaków nie próbowaliście, to czas to nadrobić, może stanie się Waszym ulubionym? :)
Składniki (prostokątna forma do tarty):
Ciasto:
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1/3 szklanki cukru pudru
- 1 żółtko
- 100 g twardego masła
Gotowe ciasto wstawiamy do lodówki na ok. 30 - 40 min. Po schłodzeniu rozwałkowujemy na grubość około 5 mm. Wykładamy ciastem formę do tarty. Nakłuwamy widelcem. Pieczemy w piekarniku z termoobiegiem w temperaturze 170ºC ok. 20 minut (aż się zarumieni) - dobrze jest ciasto wyłożyć papierem do pieczenia i obciążyć fasolą lub specjalnymi kulkami żeby się nie wybrzuszyło. Studzimy na kratce.
Przygotowujemy panna cottę.
Panna cotta cytrynowa:
- 150 ml śmietany kremówki 30%
- 150 ml mleka (3,2%)
- 3 łyżki cukru
- skórka otarta z 1/2 cytryny
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżeczki żelatyny
- 1/3 szklanki gorącej wody
Śmietankę zagotowujemy z mlekiem, cukrem, skórką i sokiem z cytryny. Zdejmujemy z ognia (mleko i śmietana wejdą w reakcję z sokiem cytrynowym i powstaną grudki, jednak to normalne i po energicznym rozmieszaniu z żelatyną masa będzie bardziej jednolita, idealna będzie dopiero po stężeniu na kruchej bazie). Żelatynę rozpuszczoną w gorącej wodzie, wlewamy do śmietankowej mieszanki, energicznie mieszamy, żeby składniki dobrze się połączyły. Odstawiamy do całkowitego wystudzenia i lekko tężejącą panna cottę wylewamy na wystudzony spód. Całość wstawiamy do lodówki, aż panna cotta całkowicie stężeje (ok. 2 godziny). Gotową tartę dekorujemy rozetkami z bitej śmietany i ćwiartkami plasterków cytryny.
Smacznego! :)
Wygląda obłędnie, cudownie.
OdpowiedzUsuńFantastyczna!
OdpowiedzUsuńArtystyczne wykonanie :)
OdpowiedzUsuńNo to ja się piszę na kawałek!: )
OdpowiedzUsuńJest po pierwsze piękna, po drugie pyszna :D
OdpowiedzUsuńWygląda tak kusząco... :)
OdpowiedzUsuńMniam mniam...wygląda mega smacznie ;)
OdpowiedzUsuńTaka tarta, choć nietradycyjna, spokojnie mogłaby wystąpić na światecznym stole. Niejedną babkę by wygryzła ;-)
OdpowiedzUsuńBeatko, dosłownie powtórzyłaś słowa mojej babci - miała o niej takie samo zdanie :)
UsuńWygląda przecudnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tarta wygląda rewelacyjnie!
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda, tak elegancko :)
OdpowiedzUsuńCudo
OdpowiedzUsuńPewnie smakuje świetnie, ale to na żywo można stwierdzić. Po zdjęciach widać, że masz świetny gust, klasę i smak! Gratuluję pięknego bloga!
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia jakim cudem jeszcze na Twojego bloga nie zaglądałam, ale w końcu (z okazji Wielkanocnych pomysłów) znalazłam i.. zostaję :) Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńA tartę sobie wykorzystam :) Wielkanocnie.
Muszę wypróbować ten przepis;)
OdpowiedzUsuń