Jest środek sierpnia, więc nadszedł najwyższy czas na klasyk, czyli niby "zwykłe" babeczki z malinami. Dlaczego niby? Bo często o muffinach mówi się jako o zwykłych, prostych ciastkach, do których zbytnio nie trzeba się przykładać, jednak kiedy już dodamy do nich trochę kremu stają się niezwykłe. Mają szyk i elegancję, ładnie wyglądają w dłoni i na stole, wprawiają w zachwyt gości, których nimi częstujemy. Dlatego warto czasem poświęcić kilka minut dłużej w kuchni, dla efektu i chociażby dla własnego lepszego samopoczucia, bo kto z nas nie pęka z dumy kiedy zrobi coś miłego dla oka i podniebienia? :)
Moje babeczki ze zwykłym malinowym dołem i niezwykłą malinową górą, stworzyły duet idealny i zostały nazwane babeczkami podwójnie malinowymi :) I choć mistrzem dekoracji nadal nie jestem, to pękam z dumy, i Wy też pękajcie, cokolwiek upieczecie ;)
Składniki (12 sztuk):
Ciasto:
- 3/4 szklanki mleka
- 1/2 szklanki oleju lub rozpuszczonego, wystudzonego masła
- 3 jajka
- 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 1 i 1/2 szklanki mąki
- 1/2 szklanki cukru
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 - 4 maliny na babeczkę
- 100 ml śmietany kremówki
- 100 g serka twarogowego (użyłam Almette malina-jagoda)
- 10 sztuk malin
Pieczemy 20 - 25 min (aż się zezłocą) w temperaturze 190 stopni. Po wyjęciu z piekarnika, studzimy muffinki w foremce przez ok. 10 min, następnie przekładamy je na kratkę.
Kremówkę ubijamy na sztywno. Cały czas ubijając stopniowo dodajemy serek, na końcu dodajemy maliny. Krem przekładamy do szprycy (końcówka z gwiazdką) i dekorujemy wystudzone babeczki. Każdą babeczkę możemy dodatkowo przyozdobić maliną.
Smacznego! :)
Mmm... Malinowe... Już je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńOne zawsze będą elegancko wyglądać, taki już ich urok: ))
OdpowiedzUsuńPiękne babeczki :)
OdpowiedzUsuń