No ale przejdźmy do konkretów, czyli do naszych walentynkowych pączków, bo przecież to one Was tu zwabiły ;) Wydają się dość skomplikowane, bo jak to zrobić, żeby wyszedł ładny kształt? Jest na to prosty sposób, który znajduje się w przepisie i nie trzeba do tego, żadnych czarów nad rozgrzanym tłuszczem ;) Prawdopodobnie przewinęliście już stronę do opisu wykonania i przeczytaliście na czym polega "myk", więc Panie i Panowie, czy Wasze drugie połówki lubią zjeść sobie czasami pączka albo dwa? :) Jeśli odpowiedź brzmi "tak", to nie zastanawiajcie się, podwijajcie rękawki i bierzcie się do pracy! I niekoniecznie za tydzień, 14 - stego, zróbcie im niespodziankę choćby dziś, czy jutro, przecież Walentynki powinny trwać cały rok! :)
Grunt, to spontaniczność! :)
P.S Dziś trochę więcej zdjęć, bo nie mogłam się zdecydować, które podoba mi się najbardziej :))
Przepis i inspiracja: Zucker, Zimt & Libe
Składniki:
- 250 ml maślanki (w temp. pokojowej)
- 60 g cukru
- 1 opakowanie drożdży suchych (7 g) - ja użyłam 25 g drożdży świeżych
- 60 ml ciepłej wody
- 700 g mąki (+ ew. do podsypania)
- 100 g rozpuszczonego i przestudzonego masła
- 3 duże jajka
- szczypta soli
- marmolada, powidła, krem orzechowy lub czekolada do nadziania (ja włożyłam do każdego po kostce czekolady :))
Dodajemy mąkę, jajka, masło oraz szczyptę soli i wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto. Można to zrobić z pomocą miksera z hakami do ciasta drożdżowego lub po prostu drewnianą łyżką/szpatułką i ręcznie :) Miskę smarujemy oliwą, wkładamy ciasto, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 1 - 1,5 h do wyrośnięcia (musi podwoić objętość).
Dzielimy ciasto na dwie lub trzy części. Bierzemy pierwszą część i dość cienko rozwałkowujemy na oprószonym mąką blacie (placek powinien mieć grubość ok. 3 mm). Wykrawamy serca (ja użyłam małej foremki do ciastek o wysokości ok. 5 cm - wyszło mi ok. 30 sztuk gotowych pączków).
Układamy połowę serc na blasze wysmarowanej oliwą, nakładamy na każdym nadzienie i przykrywamy każde drugim sercem (delikatnie dociskając). Przykrywamy pączki ściereczką i ponownie odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 0,5 h. Analogicznie postępujemy z dwoma pozostałymi częściami ciasta.
Olej rozgrzewamy do temp. 175 stopni (można to sprawdzić za pomocą termometru cukierniczego, a jeśli ktoś takiego nie posiada, to polecam domowy sposób - wrzucamy na rozgrzany tłuszcz obrany kawałek ziemniaka, jeśli zacznie się smażyć, temperatura jest odpowiednia :)). Wkładamy każdego pączka do rozgrzanego tłuszczu i smażymy po kilka sekund z każdej strony (każdego pączka wkładamy "sercowym złączeniem" tak jakby do góry nogami - żeby ładnie wytworzył się kształt :))
Po wyjęciu odsączamy pączki na ręczniku papierowym i oprószamy cukrem pudrem.
Smacznego! :)
Zapraszam także do obserwowania Happy Kitchen na:
jejku jak słodko wyglądają. Chyba spróbuję, pączków jeszcze nie piekłam. Lu lubi, ale musiałabym jeszcze polać czekoladą :D Uwielbiam Twoje zdjęcia! Jestem fanką Twoich stylizacji;) ale to moje "zboczenie zawodowe" :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj, są pyszne :) To były moje drugie pączki w życiu :)) Bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje zdjęcia - dziękuję! :))
UsuńBardzo zręczna z Ciebie cukierniczka, ujęłaś mnie kształtem pączków. Biorąc pod uwagę moje "zdolności cukiernicze" już wyobrażam sobie jak będą wyglądały moje kluchowate niby pączki.
OdpowiedzUsuńPodkradłabym Twoje z miłą chęcią.
Dziękuję, bardzo mi miło :))
UsuńDobry pomysł z tymi sercowymi pączkami. Pasują i na walentynki i na tłusty czwartek! :)
OdpowiedzUsuńAż się uśmiechnęłam, wyglądają pięknie:) serduszkowe pączusie...
OdpowiedzUsuńO to chodziło: mają wywoływać uśmiech :))
UsuńCudowne, zjadłabym kilka na raz :)
OdpowiedzUsuńwyglądają świetnie :)
OdpowiedzUsuń2 w 1, czyli Walentynki i tłusty czwartek :D
OdpowiedzUsuńZnasz nagrodę Liebster Blog? Bo ja właśnie poznałam i wybrałam Ciebie do nominowania :)
http://www.mlodazonka.pl/2014/02/kolejne-nominacje-do-liebster-blog-i.html
U Ciebie też walentynkowo :) Pysznie!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjęcia a pączusie na nich prezentują się fantastycznie! :D
OdpowiedzUsuńale fajne! pierwszy raz takie widzę :)
OdpowiedzUsuńa ten talerzyk też mi się bardzo podoba :)
Dziękuję bardzo :) Talerz dość długo czekał na swoją blogową "premierę", bo prawie od wakacji ;)
Usuńwyglądają pysznie ;)
OdpowiedzUsuńUrocze ^^ Aż bym zjadła ;P
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie - KLIK! :)
Ale smakowite pyszności :D
OdpowiedzUsuńWow, ale smakowitości :) I jeszcze takie miłosne!
OdpowiedzUsuńale wyszły rewelacyjnie :) dobrze, że mi przypomniałaś - mam jeszcze 2 pączki w kuchni ;)
OdpowiedzUsuńale fajnie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńcudowne są te pączusie... ślicznie wyglądają. To chyba najlepszy prezent na walentynki :)
OdpowiedzUsuńchętnie bym je zjadła :)
OdpowiedzUsuń