Należy się Wam jeszcze wyjaśnienie, dlaczego tak długo zwlekałam z ich upieczeniem, skoro książka leży na półce już kilka miesięcy? Ano dlatego, że "polowałam" na foremkę do ich wypieku! :) Chciałam mieć porządną, metalową, w dobrej cenie. I natrafiłam na taką dopiero w zeszłym tygodniu. Kiedy już ją miałam, "rzuciłam się" na książkę i piekłam na drugi dzień! (jak kupię nową bluzkę, to rzadko zakładam ją kolejnego dnia, więc możecie sobie wyobrazić, jak bardzo lubię wypróbowywać moje nowe foremki, talerzyki i inne cuda, skoro nie mogą za długo czekać, tak jak choćby wyżej wspomniana bluzka ;))
A teraz już zapraszam po przepis, choć jeszcze na samym dole czeka niespodzianka i kilka słów o moim małym pomocniku ;)
- 3 jajka
- 130 g cukru
- 200 g mąki
- 10 g proszku do pieczenia
- skórka z jednej cytryny
- 20 g miodu
- 60 ml mleka
- 200 g masła (rozpuszczonego i wystudzonego)
Jajka ubić z cukrem. Mąkę, proszek do pieczenia i skórkę z cytryny wymieszać razem w osobnej misce. Miód wymieszać z mlekiem i schłodzonym, rozpuszczonym masłem. Następnie dodać to do jajek i dokładnie wymieszać. W dwóch częściach dodać mąkę. Wszystko zakryć folią i odstawić do lodówki na kilka godzin lub całą noc. Po upływie kilku godzin (u mnie 3h) lub następnego dnia rozgrzać piekarnik do 190C, natłuścić blaszkę na magdalenki i nakładać łyżką (najlepiej tak aby nie wychodziły poza muszelkę). Piec 5 minut w 190 stopniach, następnie wyłączyć na 1 minutę (wyłączenie powinno nadać tradycyjne pęknięte kształty) i ponownie włączyć na 5 minut, ale ustawić na 160 stopni. Jeszcze ciepłe wyjmujemy z foremki i studzimy na kratce. Najlepiej smakują zaraz po upieczeniu :)
Smacznego! :)
I wspomniany gratis, w postaci mojego małego pomocnika :) Właśnie tak powstaje większość zdjęć na bloga, choć nie zawsze daje się to uchwycić w tak dobrym momencie ;)
"Cześć! Co robisz? Pewnie znów zdjęcia tych pachnących wypieków!"
"Cześć! Co robisz? Pewnie znów zdjęcia tych pachnących wypieków!"
Zapraszam także do obserwowania Happy Kitchen na:
Ach, uwielbiam magdalenki! I cóż za smakowo-tematyczna zbieżność, u mnie też dziś są na FB :-)
OdpowiedzUsuńZgrałyśmy się :)
UsuńOglądałam odcinek programu Rachel Khoo z tymi magdalenkami i tez zakochałam się w nich. Dobrze że masz na nie przepis, a jeszcze lepiej że go upubliczniłaś. Mniam :)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! :) Są przepyszne :)
UsuńWidziałem już u kogoś na blogu magdalenki, zaciekawiły mnie, ale ten post chyba spowoduje, że też się za nie zabiorę, jestem ciekaw ich smaku :)
OdpowiedzUsuńByłam ciekawa tak jak Ty i nie zawiodłam się :)
Usuńmuszą być pyszne :) muszę poszukać u mamy takiej foremki póki u niej jestem :) i jaki słodziak czai się na ciasteczka!
OdpowiedzUsuńSzukaj, szukaj, bo warto :) Słodziak jest słodki od patrzenia na smakołyki (i podjadania ;))
UsuńWyglądają super!: )
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś wypróbować. *.*