Często myślimy, że jeśli deser ma zagraniczną nazwę, to jest skomplikowany do przygotowania. Ja tak samo myślałam właśnie o crème brûlée. Zdziwiłam się, że przygotowuje się je w jednym garnku, zupełnie tak jak moją ulubioną panna cottę. Trudność, o ile tak można to nazwać, polega wyłącznie na karmelizowaniu cukru, ponieważ potrzebny jest do tego palnik, a także fakt, że deser dość długo się chłodzi, a przecież wszyscy chcielibyśmy posmakować już teraz, zaraz :))
Składniki (6 porcji):
- 250 ml śmietany kremówki (30/36%) w temp. pokojowej
- 100 ml mleka
- 4 żółtka
- 1 laska wanilii
- 100 g cukru
- cukier brązowy (ok. 1 łyżki na porcję)
Wkładamy do piekarnika rozgrzanego 130 stopni i pieczemy przez ok. 45 min (masa musi się ściąć).
Wyjmujemy i studzimy na kratce. A następnie przez kilka godzin w lodówce (deser musi być dobrze schłodzony.
Desery posypujemy cukrem i karmelizujemy go za pomocą palnika gazowego.
Podajemy od razu.
Smacznego! :)
Zapraszam także do obserwowania Happy Kitchen na:
I ja właśnie tego karmelizowania się boję ;/ i nie mogę się za niego zabrać :) ale jak już przyjdzie na niego czas to zdecydowanie skorzystam z Twojego przepisu :) Wygląda doskonale!
OdpowiedzUsuńO tak był pyszny. Ja poznałam go kilka lat temu w ulubionej kawiarni - niestety nie mam palnika aby przyrządzić go w domu. Próbowałam wersji z grillem w piekarniku, ale to nie było to samo ;) Twój wygląda idealnie
OdpowiedzUsuńWygląda MNIAM! ^^
OdpowiedzUsuńSuper ci wyszedł! Ależ bym zjadła... :)
OdpowiedzUsuń