A kiedy otrzymuje się od kogoś prezent, warto odwdzięczyć się tym samym. I choć mój prezent nie jest "materialny", a "wirtualny" i nie można go dotknąć, ani spróbować, tylko zobaczyć, to myślę, że mimo to widać, że jest zrobiony z sercem - a podobno te zrobione z sercem cieszą najbardziej :)
Przejdźmy zatem do tego co ma cieszyć i cieszy. Jedna z czekolad z linii Creation zainspirowała mnie do tego stopnia, że postanowiłam nie tylko po prostu zjeść ją "do kawy", ale też wykorzystać w słodkim wypieku i tak czekolada o smaku tiramisu okazała się być świetnym dodatkiem do babeczek o tej samej nazwie :)
Nie ukrywam, że z dwóch słynnych, włoskich deserów bardziej upodobałam sobie panna cottę i jest ona moim niekwestionowanym numero uno, jednak ostatnie jesienno - zimowe dni bardziej skłaniały mnie ku połączeniom smakowym tiramisu i to nie takiego zwykłego, ale czekoladowego, dla jeszcze większego ich ubogacenia. Koniec końców stanęło na czekoladowych babeczkach z nutą kawową i odrobiną amaretto oraz przede wszystkim z pysznym kremem mascarpone, który był ich zwieńczeniem. Powstało czekoladowe tiramisu "babeczkowe", na 2 - 3 kęsy, czyli klasyk w miniaturze :) Równie efektowne i pyszne oraz równie proste.
Może też kogoś nimi ucieszycie? :)
Składniki (8 sztuk):
Babeczki:
- 100 g czekolady (użyłam 50 g czekolady 70% i 50 g o smaku tiramisu Lindt Creation)
- 1 czubata łyżeczka kawy rozpuszczalnej
- 2 małe jajka
- 90 g cukru
- 2,5 łyżki wody
- 70 g masła
- 30 g mąki pszennej
- 10 g budyniu czekoladowego
- 1/3 łyżeczki proszku do pieczenia
60 g cukru wsypujemy do rondelka, dodajemy wodę i podgrzewamy na małym ogniu do powstania dość gęstego syropu. Dodajemy masło, rozpuszczamy w syropie, dalej podgrzewając. Na końcu dodajemy połamane w kostki czekolady i kawę, rozpuszczamy do powstania gładkiej masy. Zdejmujemy z ognia. Lekko studzimy.
Jajka ubijamy z pozostałym cukrem. Dodajemy wcześniej przygotowaną masę do masy jajecznej. Następnie dodajemy mąkę, budyń i proszek do pieczenia. Całość mieszamy. Foremkę do muffinek wypełniamy papilotkami. Rozlewamy ciasto. Babeczki pieczemy ok. 30 minut w temperaturze 180 stopni (do suchego patyczka). Studzimy na kratce. Przestudzone babeczki nasączamy kawą z dodatkiem amaretto. Przygotowujemy krem.
Krem:
- 100 ml śmietany kremówki
- 70 g serka mascarpone
- 1 łyżeczka cukru
Śmietanę ubijamy na sztywno z cukrem pudrem, stopniowo dodajemy serek mascarpone. Przekładamy krem do rękawa z tylką w kształcie gwiazdki i dekorujemy babeczki. Przed podaniem oprószamy kakao.
Smacznego! :)
Śliczności :-)
OdpowiedzUsuńTo kakao na kremie wygląda idealnie, zresztą cała babeczka wygląda idealnie!: )
OdpowiedzUsuńŚliczne babeczki :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne :) I zdjęcia i babeczki!
OdpowiedzUsuńPerfekcyjne, co tu dużo pisać :)
OdpowiedzUsuńTe babeczki są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńNikt chyba nie oprze się takim babeczkom :)
OdpowiedzUsuńja zdecydowanie bardziej lubię tiramisu niż pannę cottę, więc te babeczki jak dla mnie!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia! ;) A babeczki? No pychota! ;)
OdpowiedzUsuń