Nie ma chyba osoby, która nigdy nie spotkałaby się z tą nazwą. Kajzerki. Słowo wypowiadane przez setki, ba! pewnie nawet tysiące Polaków każdego dnia, bo to prawdopodobnie jedne z najpopularniejszych bułek, jakie możemy dziś kupić. Ale gdyby tak te kupne zastąpić domowymi, byłoby ciekawiej i smaczniej? Co Wy na to?
Po pierwsze zachęcę Was ich pochodzeniem, a właściwie pochodzeniem nazwy. Nie są to "jakieś tam", zwykłe bułki - to bułki cesarskie! Bo słowo "Kaiser" znaczy cesarz. Skąd właśnie taka nazwa? Otóż z Austrii, bo to stamtąd pochodzą - zostały stworzone przez tamtejszych piekarzy na cześć cesarza Franciszka Józefa. Zatem kiedy już wiecie, że są to bułki cesarskie, to po drugie: czy nie warto raz na jakiś czas poczuć się jak wielki Franciszek Józef? :) I choć on nie wypiekał bułek sam dla siebie, to my po prostu uznajmy, że jesteśmy nowocześni i "samowystarczalni", albo uczyńmy cesarzem kogoś nam bliskiego ;) Bo przecież czasem wystarczy mała bułeczka zrobiona z sercem, żeby osoba nią obdarowana poczuła się wyjątkowo :) Prawda? :)
Kiedy tak piszę te wielkie słowa "cesarz", "cesarskie", to myślę sobie, że stwierdzicie - to nie dla mnie, pewnie są bardzo trudne do zrobienia. Otóż nie! Jakiś czas temu znalazłam na blogu Łucji świetny, prosty przepis, z którym poradzić powinien sobie każdy, nawet osoba nie posiadająca większego doświadczenia w wypiekaniu pieczywa. I nie wymigujcie się brakiem czasu (choć wiem, że bywa z tym ciężko), ale zróbcie je choćby w weekend, niech pieczenie będzie formą relaksu i odstresowania, a zawsze kiedy one "rosną", możecie zrobić coś innego, np. nadrobić nieobejrzany program, czy serial (ewentualnie posprzątać mieszkanie, ale miało być o rzeczach przyjemnych ;)).
Dobrego tygodnia i niech znów na niebie pojawi się słońce! :)
Składniki (8 bułeczek):
- 3 szklanki mąki
- 3/4 szklanki letniej wody
- 20 g świeżych drożdży
- 1 1/2 łyżeczki cukru
- 1 łyżeczka soli
- 1 jajko
- ok. 40 g masła
Robimy rozczyn z drożdży, wody, łyżki mąki i łyżeczki cukru. Odstawiamy na ok. 15 minut, aż mieszanka "ruszy".
Mąkę łączymy z jajkiem i masłem, dodajemy sól i przygotowany rozczyn. Ciasto wyrabiamy aż będzie odstawać od ścianek
miski. Od tego momentu wyrabiamy je jeszcze przez 5 minut i zostawić żeby
odpoczęło przez ok. 10 minut, następnie wyrabiamy jeszcze przez ok. 5
minut. Ciasto powinno być sprężyste - o wyglądzie, konsystencji i lepkości
plasteliny. Przekładamy ciasto do miski lekko posmarowanej oliwą i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 1h (lub do podwojenia objętości).Wyrośnięte ciasto dzielimy na 8 równych części, z każdej formujemy kulkę, lekko spłaszczamy. Gotowe układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Bułeczki smarujemy lekko roztrzepanym białkiem, posypujemy makiem i nacinamy. Całość przykrywamy i odstawiamy do ponownego wyrastania na 45 minut (nie dłużej, by nie straciły konsystencji kajzerek).
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do temperatury 225 stopni, 15-17 minut (ja piekłam w 200 stopniach z termoobiegiem przez ok. 15 minut - bułeczki muszą się ładnie zarumienić). Studzimy na kratce.
Smacznego! :)
Bułeczki piękne :) Aż mam na nie ochotę, choć piekłam je już z pięć razy :) U mnie właśnie wychodzi słonko, miłego dnia!
OdpowiedzUsuńPięknie je nacięłaś: ))
OdpowiedzUsuńŚlicznie się upiekły :-)
OdpowiedzUsuńZnakomite są te kajzerki, a mak to dodatek, który uważam za najlepszy do bułek :D
OdpowiedzUsuńJakie śliczne! :)
OdpowiedzUsuń