Jagodzianki to taki jego w pewnym sensie symbol (przynajmniej dla mnie), bo to wtedy czekałam na nie z największym utęsknieniem, czekałam na te dni kiedy dziadek przyniesie świeżutkie jagodzianki z piekarni, albo ciepłe, wyskoczą z pieca. Wtedy nie zastanawiałam się czy będę miała brudną buzię, fioletowy język, czy sine usta ;)
Teraz też czekam i też w sumie nie zwracam uwagi na fioletowy język, ale sami najlepiej wiecie, że to już nie to samo, bo zbyt wiele dobrego mamy po prostu na co dzień i ciężko już o tą dziecięcą radość ;)
Składniki (na ok. 12 sztuk):
- 15 g drożdży świeżych
- 3/4 szklanki letniego mleka
- 60 g cukru + do posypania
- 400 g mąki
- 50 g rozpuszczonego, wystudzonego masła + 4 łyżki do posmarowania
- 2 żółtka
- szczypta soli
- 250 g jagód (zasypanych 2 łyżkami mąki ziemniaczanej i w razie potrzeby odsączonych przed nakładaniem na ciasto)
Wyjmujemy, studzimy na kratce. Wystudzone jagodzianki lukrujemy.
Lukier:
- 200 g cukru pudru
- 2 - 3 łyżki gorącej wody
Smacznego! :)
Jagodzianki biorą udział w akcji Na zakwasie i na drożdżach, która w lipcu gości na blogu Łucji z bloga Fabryka Kulinarnych Inspiracji :)
Wspaniałe :) Wypchane po brzegi jagodami!! Takie uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNiebo z gębie :) Świetne jagodzianki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie.
Ładne, ale ja i tak pozostaję przy swoich - z kruszonką :P
OdpowiedzUsuń